Aktualności
Wracamy na Narodowy! „Potwierdzić na boisku, że jesteśmy lepsi od Łotwy”
Biało-czerwoni po 285 dniach wracają na PGE Narodowy w Warszawie. Ostatni raz „w domu” zagrali 12 czerwca 2018 roku i wysoko, bo aż 4:0 pokonali Litwę, tuż przed wyjazdem na mistrzostwa świata w Rosji. Nic więc dziwnego, że kibice zdążyli się już stęsknić za tym magicznym obiektem. Kadrowicze zresztą również. – Fajnie znów być w domu. W niedzielę będzie ogień, nasi fani nas poniosę – powtarzają.
Na mecz z Łotwą sprzedało się już ponad 50 tysięcy biletów. Fani ogromnie liczą na kolejne zwycięstwo biało-czerwonych. Polacy udanie rozpoczęli bowiem eliminacje mistrzostw Europy 2020 i w pierwszym spotkaniu z Austrią wygrali 1:0 po golu Krzysztofa Piątka. – Każdy z nas zdawał sobie sprawę z tego, że to zwycięstwo jest nam potrzebne. Wiedzieliśmy, że w końcu nadejdzie, trzeba było tylko ciężko pracować i być cierpliwym. Wszyscy mamy nadzieję, że ta wygrana na ciężkim terenie z Austrią będzie nowym otwarciem i teraz będziemy zwyciężali częściej – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej Mateusz Klich.
Mimo że Łotwa jest teoretycznie słabszym zespołem od Polski i w pierwszym meczu kwalifikacji przegrała 1:3 z Macedonią Północną, nikt nie zamierza jej lekceważyć. – Spodziewam się bardzo trudnego spotkania. Łotysze zagrali pod wodzą nowego trenera i nie mieli zbyt dużo czasu na przygotowania. Patrząc na ich kadrę, to są zawodnicy, którzy grają w polskiej lidze, a część z nich w niej występowała. Występy w naszym kraju to dla nich dodatkowe wyzwanie, przed nimi prestiżowe spotkanie. Zdajemy sobie sprawę, że tylko maksymalne zaangażowanie, koncentracja i determinacja pozwoli nam na wywalczenie trzech punktów. Zdecydowanie nie będzie to lekkie spotkanie. Przygotowujemy się na ciężką walkę. Gramy na własnym stadionie, przystąpimy do meczu w roli faworyta. Priorytetem są dla nas trzy punkty – zapowiada Jerzy Brzęczek.
Selekcjonerowi wtóruje Mateusz Klich. – Z takimi rywalami, jak Łotwa, nigdy nie gra się lekko. Sam wystąpiłem już w meczu z San Marino i rywale strzelili nam gola. Wiemy o tym, że jesteśmy lepszą drużyną, ale musimy to jeszcze potwierdzić na boisku. Piłka jest bowiem taka, że nie zawsze faworyt wygrywa, dlatego trzeba być czujnym. Najważniejsze będzie to, aby jak najszybciej strzelić pierwszego gola – przekonuje pomocnik reprezentacji Polski.
Biało-czerwoni po meczu z Austrią zmagali się nie tylko ze zmęczeniem, ale również infekcję wirusową, która zaatakowała kadrowiczów. – Niestety mamy małą epidemię w drużynie. U zawodników występują bóle gardła, przeziębienie. W tej grupie jest także Krzysztof Piątek. W sobotnim treningu udziału nie wezmą Jan Bednarek i Bartosz Bereszyński. Zastanawialiśmy się nad Krzysztofem, ale wyjdzie trenować i zobaczymy, jaka jest jego dyspozycja. Mateusz Klich także ma pewne dolegliwości. Mam jednak nadzieję, że wszyscy będą gotowi do meczu z Łotwą. Sztab medyczny uwija się jak tylko może i walczy, aby postawić piłkarzy na nogi. O tym, w jakim ustawieniu wyjdziemy, zdecyduje to, ilu będzie zdrowych zawodników – wyjaśniał podczas spotkania z mediami Brzęczek.
W niedzielę rano okazało się, że w 23-osobowej kadrze na mecz z Łotwą nie znaleźli się Jan Bednarek, Bartosz Bereszyński, Marcin Kamiński i Szymon Żurkowski. Dwóch pierwszych zawodników zmaga się z infekcją, a Kamińskiego z gry wyeliminował uraz mięśniowy – poinformował sztab medyczny drużyny narodowej. Z Łotwą nie wystąpi również Szymon Żurkowski. Pomocnik Górnika Zabrze – wraz z Robertem Gumnym – w poniedziałek dołączy do reprezentacji Polski U-21, przygotowującej się do meczu z Serbią (26 marca, godz. 15:00, Grodzisk Wielkopolski).
Dla trenera Brzęczka mecz z Łotwą będzie szczególny, ponieważ to jego debiut na PGE Narodowym. Na tym magicznym obiekcie nie grał jeszcze także Krzysztof Piątek, który już stał się ulubieńcem kibiców. „Panie Piątek, mogę autograf?”’; „Zrobi Pan sobie z nami zdjęcie?” – zagajali uradowani zwycięzcy Turnieju o Puchar Prezesa PZPN 2019, którzy w ramach nagrody za wygranie rozgrywek oglądali przedmeczowy trening biało-czerwonych, a dziś będą dopingować kadrę z wysokości trybun. „Panie Piątek, a pokaże nam Pan swoją cieszynkę?” – prosili jeszcze młodzi adepci futbolu i nasza pani fotograf. – Cieszynkę zrobię jutro – odparł uśmiechnięty Krzysztof Piątek. Wszyscy trzymamy go za słowo.
Młodzi piłkarze @ZaglebieLubin i AP Reissa Poznań odebrali dzisiaj część swojej głównej nagrody za zwycięstwo w Turnieju o Puchar Prezesa @pzpn_pl 🏆 U11 i U12. Jutro będą dopingować naszych na meczu z Łotwą ⚽️⚽️⚽️ pic.twitter.com/JCtnmP6rNT
— Łukasz Wachowski (@LukasWachowski) 23 marca 2019
Paweł Drażba