Aktualności
Wraca Serie A. „Rozgrywki ligowe będą impulsem dla całych Włoch”
Dwóch polskich zawodników miało już okazję gry w nowej piłkarskiej rzeczywistości we Włoszech. Napoli Piotra Zielińskiego oraz Arkadiusza Milika (w kadrze neapolitańczyków jest także Hubert Idasiak) wygrało w środę z Juventusem FC w finale Pucharu Włoch. O zwycięstwie drużyny spod Wezuwiusza przesądziła seria rzutów karnych. Napoli zwyciężyło w niej 4:2, a ostatnią „jedenastkę” wykorzystał Arkadiusz Milik. Polski napastnik pojawił się na boisku w 67. minucie, 21. minut później plac gry opuścił Piotr Zieliński. Kilka dni wcześniej Napoli mierzyło się z Interem Mediolan w rewanżowym spotkaniu Coppa Italia i w nim również wystąpili „Zielu” oraz 26-letni Milik. Pierwszy z nich zagrał w wyjściowym składzie, drugi zmienił Driesa Martensa. Te mecze pokazały, że pozycja Zielińskiego w Napoli wciąż jest mocna, niepodważalna, z kolei Milik szanse na pewno dostanie, bo przecież jesienią, gdy był zdrowy, częściej grał niż nie grał.
„Polskie mecze”
Do przerwy w rozgrywkach Serie A Zieliński zagrał we wszystkich 26 meczach (23 razy w wyjściowej jedenastce), strzelił dwa gole i zaliczył trzy asysty. Milik, jeśli nie miał żadnego urazu, 14 razy (na 18 pojedynków) pojawiał się na boisku od początku, dwa razy wchodził z ławki. Dziewięć razy trafił do siatki.
Podbudowane wygraną ze „Starą Damą” w meczu o konkretną stawkę Napoli, ponownie przystąpi do ligowej rywalizacji we wtorek, 23 czerwca (godz. 19:30). Zmierzy się na wyjeździe z bardzo solidnie prezentującym się Hellasem Werona. Dojdzie więc do polsko-polskiego starcia. W Weronie za strzelanie goli odpowiada Mariusz Stępiński, natomiast ze swoich obowiązków w defensywie rozliczany jest Paweł Dawidowicz. Ten ostatni 14-krotnie pojawił się na murawie, Stępiński ma o jeden występ mniej. Były snajper Chievo, FC Nantes czy Ruchu Chorzów uzyskał dwa trafienia. W jesiennej konfrontacji tych przeciwników padł wynik 2:0 dla Napoli. Bohaterem spotkania został strzelec dwóch goli – Milik.
Werona jednak najpierw w ramach meczu 25. kolejki spotka się z Cagliari Sebastiana Walukiewicza (sobota, godz. 21:45). Młodzieżowy reprezentant Polski doczekał się debiutu w Serie A w 18. kolejce przeciwko Juventusowi. Następnie toczył boje z zawodnikami Interu, Genoi, a także Napoli. Cagliari przez długi czas było rewelacją rozgrywek, jednak później Sardyńczycy wpadli w poważny kryzys. Głównie przegrywali, czasami zanotowali jakiś remis. Mają obecnie taką samą stratę do miejsca pucharowego, co przewagę nad 18. Lecce (7 punktów).
Pozytywny wpływ pandemii
Następnego dnia (niedziela, godz. 21:45) do rywalizacji wkroczy Karol Linetty i Bartosz Bereszyński. Ich czeka wyjazd do Mediolanu na mecz z walczącym o scudetto Interem. Linetty grał jesienią nawet z opaską kapitańską „Sampy”, zebrał łącznie 17 występów. Dodał do tego dwie bramki i trzy asysty. „Bereś” zaliczył tyle samo meczów, co Linetty, gola nie strzelił. A Sampdoria musi martwić się o utrzymanie. Sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna.
Dwa sobotnie spotkania (jeszcze Torino – Parma) i dwa niedzielne (również Atalanta – Sassuolo) zostaną rozegrane w ramach 25. kolejki. Kolejna seria rozpocznie się w poniedziałek i potrwa do środy.
Co najistotniejsze, z wielkich planów Napoli o zdetronizowaniu Juventusu w lidze wyjdą nici. Do ekipy z Turynu team z południa Włoch traci 24 punkty, celem jest obecnie wejście do europejskich pucharów. Neapolitańczycy muszą mocno przycisnąć, bo ucieknie im Liga Mistrzów. Takich problemów nie ma „Stara Dama”, chociaż kibiców Juve może martwić słaba dyspozycja zespołu po przerwie pandemicznej. W półfinale z Milanem oraz w finale z Napoli zespół Maurizio Sarriego miał problem z kreowaniem sytuacji. Widać, że przymusowa pauza mocno odbiła się na sportowej formie poszczególnych zawodników. – Graliśmy siedem miesięcy, a później mieliśmy trzy miesiące blokady. W najbliższych meczach musimy wydobyć z siebie wszystko, co mamy. Jeśli nie jesteśmy w stanie wykrzesać 100 procent, ale 90, to niech to będzie 90. Po trzech miesiącach spotkałem się z lepszymi facetami. Są bardziej uśmiechnięci, otwarci, chętni do rozmowy. Zdaję sobie sprawę również z tego, że jestem bardziej cierpliwy. Myślę, że wynika to z drogi, jaką zaczęliśmy kroczyć w ciągu ostatnich kilku miesięcy – przyznał szkoleniowiec cytowany przez calciomercato.com.
Mistrzowie Włoch w pierwszej kolejce „odmienionego” sezonu zmierzą się z Bolonią Łukasza Skorupskiego. I tutaj kolejny mecz Polaka z Polakiem, w dodatku czołowych postaci swoich zespołów. Dzięki świetnym interwencjom „Skorupa” Bolonia plasuje się w środku stawki i nie zmienia jego oceny fakt, że wpuścił 42 gole. Z drugiej strony Wojciech Szczęsny, który w Pucharze Włoch odpoczywał, gdyż bronił Gianluigi Buffon. 19 października na Allianz Stadium Juventus ograł Bolonię 2:1, między słupkami turyńczyków pojawił się wtedy „Gigi”. Teraz to jednak Szczęsny jest golkiperem nr 1.
Polski bramkarz znaczy wiele
Inny z naszych bramkarzy, cieszący się dobrą renomą we Włoszech, Bartłomiej Drągowski, podejmie u siebie we Florencji Brescię (poniedziałek, godz. 19:30). „Drążek” to mocna karta w talii Giuseppe Iachiniego. Ten szkoleniowiec przejął Fiorentinę po marnym początku rozgrywek. Z nim na ławce wyniki „Violi” poprawiły się, dzięki czemu awansowała na 13. miejsce w tabeli. W ostatnich trzech kolejkach Fiorentina wygrała 5:1 z Sampdorią oraz zremisowała 1:1 z Milanem i 0:0 z Udinese. Na razie kilka minut w ekipie z Florencji zebrał Szymon Żurkowski.
– Wojtek, Łukasz i Bartek to nasze asy, karty niebite. Kapitalne występy Drągowskiego w Empoli sprawiły, że wrócił do Fiorentiny i został numero uno. Nie wydaje mi się, aby ktoś mógł mu podskoczyć w drużynie z Florencji. Szczęsny zamieni się rolami z wracającym Buffonem, teraz „Gigi” będzie zmiennikiem Wojtka. Podsumowując, polscy bramkarze mają się bardzo dobrze, myślę, że niejednokrotnie udowodnią swoją wartość i przyniosą chwałę sobie i drużynom – zapewniał w rozmowie z Łączy Nas Piłka były piłkarz Udinese Calcio, dziś komentator Eleven Sport Piotr Czachowski.
Dobry czas Recy
W 27. kolejce czeka nas pojedynek polskich obrońców – Arkadiusza Recy, Thiago Cionka, Bartosza Salamona ze SPAL z Walukiewiczem (środa 23 czerwca, godz: 19:30). W Ferrarze bardzo dobrze ostatnimi czasy radzi sobie Reca. Jego efektowne akcje lewą stroną powoli stają się znakiem rozpoznawczym piłkarza. 25-letni kadrowicz opowiedział nam jak wyglądało życie we Włoszech w trakcie pandemii i czego się nauczył, grając w Italii.
– W Atalancie graliśmy w ustawieniu z wahadłowymi, którego funkcję pełniłem. Po przejściu do SPAL nadal edukuję się taktycznie. Każda jednostka treningowa była i jest dla mnie cenną nauką. Poznane elementy mogę potem wykorzystać na boisku, na przykład jak się dobrze ustawiać. Niedawno zmienił nam się trener – u Luigiego Di Biagio gram – a raczej grałem, bo jest przerwa jako lewy obrońca w czteroosobowym bloku defensywnym. W pierwszych tygodniach pod wodzą nowego szkoleniowca sporo ćwiczyliśmy elementów pod kątem zmiany ustawienia. Dominowała taktyka. Takie wałkowanie taktyki może tylko pomóc zawodnikowi odpowiednio funkcjonować na danej pozycji. Zawsze wychodząc na boisko staram się dawać z siebie maksa. Czasami miałem słabsze dni, w takich sytuacjach trzeba grać mądrze z wykorzystaniem właśnie wiedzy taktycznej. Skoro ci nie idzie, to chociaż unikaj błędów taktycznych. Grałem co kolejkę, łapałem pewność siebie. Nie bałem się wdawać w dryblingi. Przez to rosłem – mówił.
W sześciu meczach Genoi na boisku zaprezentował się Filip Jagiełło. Jego klub toczy batalię o ligowy byt i skonfrontuje się we wtorek z Parmą (godz. 21:45). O tej samej porze do Turynu na spotkanie z Torino uda się Łukasz Teodorczyk z Udinese. 29-letni napastnik czeka na premierowe trafienie w trwającym sezonie. Na koncie ma siedem gier – wszystkie to wejścia z ławki.
Liga potrzebna Włochom
Przy okazji restartu ekstraklasy włoskiej – spotkania w Pucharze Włoch tylko uwypukliły problem – pojawiają się wątpliwości, czy tak długi rozbrat z piłką nie spowoduje, iż włoskie drużyny długo będą wchodzić na odpowiednie obroty. Z drugiej strony tęsknota za rywalizacją jest na Półwyspie Apenińskim tak mocna, że wydaje się, iż to nie kłopot, a efekt uboczny, z którym trzeba było się liczyć. – To dyskusja o walorze społecznym. Uważam, że rozgrywki ligowe faktycznie będą impulsem dla całych Włoch i uda nam się dać ludziom trochę pozytywnych emocji – wszyscy ich potrzebujemy – słusznie zauważył Buffon w programie „Countdown to... Serie A" w stacji DAZ.
Piotr Wiśniewski