Aktualności
[WIDEO] Robert Lewandowski po raz 214 w Bundeslidze!
Sobotni mecz nie mógł się zacząć dla Bayernu gorzej. W Augsburgu ledwo rozpoczęło się starcie, a goście musieli już wznawiać grę od środka: dosłownie, bo pierwsza akcja gospodarzy, wyrzut piłki z autu, przebitka w polu karnym monachijczyków i strzał skończyły się golem Marco Richtera. Jakby tego było mało, to nim minęła dziesiąta minuta przed własną bramką upadł Nicklas Suele, który doznał kontuzji kolana i potrzebował zmiany.
W takich momentach Bayern potrzebuje, by odpowiedzialność za wynik wzięli liderzy i tym głównym w obecnym sezonie jest Robert Lewandowski. Po powrocie z przerwy na mecze reprezentacji polski napastnik pokazał, że w klubie nie zamierza brać wolnego od strzelania goli dla mistrzów Niemiec. Nim minął kwadrans, gdy do Lewandowskiego dośrodkował Serge Gnabry, napastnik głową uderzył piłkę i ta, pomimo interwencji bramkarza, wpadła do siatki.
LEWY! KOLEJNY REKORD! 🔥🔥🔥
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) October 19, 2019
Polak 🇵🇱 strzelił gola w ósmej kolejce z rzędu i powtórzył wyczyn P. E. Aubameyanga, który dotychczas jako jedyny zaczynał sezon Bundesligi od takiej passy! 🇩🇪👏 pic.twitter.com/KZZdFXlXuS
Wpadła po raz dwunasty w tym sezonie Bundesligi i po raz 214 w historii występów Polaka w tych rozgrywkach. Ten gol pozwolił mu wziąć dla siebie czwartą pozycję w klasyfikacji strzelców wszechczasów ligi niemieckiej i wyprzedzić Manfreda Burgsmüllera. Kolejny na liście i już na podium jest Jupp Heynckes, czyli były szkoleniowiec Lewandowskiego. On już pewnie się nawet nie łudzi, że utrzyma swoją pozycję w tym rankingu, bo Polak traci do niego już tylko sześć bramek.
W Augsburgu Bayern nie miał łatwo, choć kilka minut po starcie drugiej połowy Gnabry do asysty dołożył gola, wykorzystując podanie Coutinho. Przyszły również kolejne okazje, Gnabry trafił w poprzeczkę, a w końcówce kontry powinny być lepiej rozegrane, by przypieczętować zwycięstwo. Tymczasem w doliczonym czasie gry Augsburg przeprowadził swoją akcję i ją wykorzystał za sprawą Alfreda Finnbogasona. Remis pozwoli utrzymać się w czołówce, ale nie dał wyprzedzenia Lipska, ani nie dał spokoju w oczekiwaniu na spotkanie dwóch Borussii – tej z Dortmundu oraz dotychczas liderującej z Moenchengladbach.