Aktualności

[WIDEO] Jerzy Brzęczek i zmiany w reprezentacji. Wywiad z selekcjonerem tuż po przedłużeniu kontraktu

Reprezentacja25.05.2020 
Co i dlaczego usunął z serialu „Niekochani”? Czy układa powoli kadrę na EURO, przełożone na 2021 rok? Który młody piłkarzy rozwija się, jego zdaniem, w sposób imponujący? W dniu, w którym reprezentacja Polski miała rozpoczynać zgrupowanie przed mistrzostwami Europy, selekcjoner Jerzy Brzęczek przyjął zaproszenie do studia „Łączy nas piłka”, by odnieść się do kilku kwestii i pytań, pojawiających się w ostatnich tygodniach w dyskusjach polskich kibiców i dziennikarzy. Tydzień wcześniej przedłużył kontrakt z PZPN – trenerem biało-czerwonych pozostanie przynajmniej do końca eliminacji mundialu w Katarze, zaplanowanego na 2022 rok. Dziś opowiada nam o planach reprezentacji po powrocie do gry. Warto posłuchać! Zapraszamy! Na początek rozmowy trzeba zapytać – jak pańskie zdrowie? Przed dwoma miesiącami był pan w miejscach, gdzie występowało największe ognisko koronawirusa, czyli we Włoszech.

Na szczęście wszystko w porządku. Było trochę niepewności i obaw, bo przebywałem w najgorętszym okresie, gdy koronawirus rozprzestrzeniał się po Włoszech. Co więcej, oglądałem z trybun pamiętne spotkanie Ligi Mistrzów Atalanty Bergamo z Valencią CF w Mediolanie. Po powrocie do Polski przeszedłem badania z wymazu, sprawdzano mi również krew. Wszystkie testy wyszły negatywnie. Wirus mnie ominął i mam nadzieję, że tak już pozostanie.

Jak wyglądały ostatnie dwa miesiące pańskiej pracy? Cały plan, jeśli chodzi o EURO 2020, został wywrócony do góry nogami.

Patrząc w kalendarz, dzisiaj mielibyśmy rozpoczynać przygotowania do mistrzostw Europy, ale tak się nie stało. Na pewno to trudne dla wszystkich ludzi na świecie, którzy zmagają się z pandemią. W tej sytuacji piłka musiała zejść na drugi plan, bo najważniejsze jest zdrowie. Oczywiście, trzeba też jednak myśleć o powrocie do futbolu i zacząć ku temu przygotowania. Praca z kadrą będzie zupełnie inna. We wrześniu mamy rozegrać pierwszy mecz od dziesięciu miesięcy, bo tyle minie od ostatniego spotkania eliminacyjnego. Powoli wracamy do normalności. Piłkarska Europa wznawia rozgrywki, a jako pierwsza dokonała tego Bundesliga. Czekamy na pozostałe kraje, jak Anglia, Hiszpania, Włochy. I oczywiście wyczekujemy powrotu naszych rozgrywek w najbliższy weekend. To bardzo ważne, żeby nie było nawrotu fali zachorowań. Dla wszystkich trenerów i piłkarzy to zupełnie inna sytuacja. Kluby nie grały, zawodnicy nie trenowali ze sobą. Oby tylko graczy omijały kontuzje. Liczę na to, że szybko uda im się wrócić do rygoru treningowego.



Mówi się, że na odbudowę czucia piłki potrzeba dwóch tygodni.

Trudno to jednoznacznie określić. W mojej opinii niektórzy zawodnicy potrzebują mniej czasu, a inni więcej. Myślę, że będzie różnica między starszymi i młodszymi piłkarzami. Starsi ze względu na doświadczenie szybciej osiągną swój poziom sprzed pandemii. Na pewno ciekawie zapowiada się obserwowanie meczów, zawodników. Będziemy monitorować, jak wracają do swojej dyspozycji.

Po sparaliżowaniu rozgrywek przez koronawirusa pański sztab musiał przeorganizować pracę. Jak funkcjonował pana zespół przez ostatnie dwa miesiące?

Byliśmy w stałym kontakcie z piłkarzami, wymienialiśmy wiadomości, na jakim etapie przygotowań są ich drużyny. Najważniejszą kwestią było, jak trenerzy klubowi będą pracowali ze swoimi podopiecznymi. My, jako selekcjonerzy, czekamy na graczy, którzy wrócą na boisko i będziemy chcieli skorzystać z ich usług podczas wrześniowych meczów, jeśli takie się odbędą. Mam też nadzieję, że wkrótce będziemy mogli oglądać ich na żywo z trybun na stadionie.

Sytuacja związana z pandemią była dynamiczna. Jakie miał pan pierwsze myśli, gdy koronawirus zaczął paraliżować futbol? 

Jeszcze na początku marca byliśmy na losowaniu Ligi Narodów w Amsterdamie, gdy koronawirus już zaczął pojawiać się w Europie. Wówczas miałem jeszcze nadzieję, że mistrzostwa Europy odbędą się, a pandemia nie będzie tak tragiczna i uda nam się ją przezwyciężyć. Rozmawiałem z Andrijem Szewczenką i on już był przekonany, że nie odbędą się ani mecze marcowe, ani mistrzostwa Europy. I miał rację, bo wszystkie rozgrywki zostały niestety odwołane. Wszyscy musieli się przygotować do funkcjonowania w nowych realiach, bo życie napisało nowy scenariusz. Koronawirus wyrządził dużo szkód w świecie piłki i sprawi też, że kalendarz meczów reprezentacji Polski w nadchodzących miesiącach będzie zupełnie inny. Planowane są terminy, w których będziemy grać nawet trzy spotkania. Czeka nas okres, do którego trzeba będzie się przystosować. Naszym zadaniem będzie optymalnie przygotować drużynę i popełnić jak najmniej błędów w okresie przygotowawczym.



Wizualizuje pan sobie już kadrę na czerwiec przyszłego roku?

Jeszcze jest na to za wcześnie. Rok w piłce to bardzo długi okres. Wiele może zmienić się in plus, in minus. Oczywiście mamy swoje pewne wybory, wnioski, ale musimy czekać i monitorować zawodników. Trzeba zwracać uwagę na to, w jakiej będą dyspozycji, a potem podejmować odpowiednie decyzje. Liczymy, że będzie objawienie młodych graczy, którzy będą się rozwijać, a co za tym idzie – otrzymają powołanie do reprezentacji Polski.

Dużo się mówiło o powołaniach do reprezentacji Mateusza Wieteski czy Michała Karbownika. Dla nich przesunięcie mistrzostw Europy to dobra informacja?

Trudno powiedzieć, czy dobra, czy zła. Jeśli chodzi o Wieteskę, cały czas jest przez nas obserwowany. Nie otrzymał jeszcze powołania, ale znajduje się w kręgu zainteresowań sztabu szkoleniowego. Michał Karbownik natomiast imponował w ostatnich miesiącach rozwojem. Gdyby doszło do meczów marcowych, zostałby powołany do reprezentacji Polski. Powiem więcej, chciałem nawet dać mu szansę gry w pierwszym składzie w meczu z Ukrainą. Taki był plan, żeby sprawdzić jego predyspozycje. Ciekaw jestem, jak będzie prezentował się po długiej przerwie i czy miała ona na niego wpływ. Liczymy, że w następnych tygodniach, miesiącach, gdy ekstraklasa ruszy, pojawią się nowi zawodnicy, którzy pokażą swoje umiejętności.

Trochę było dyskusji o pańskim kontrakcie z reprezentacją Polski, który niedawno został przedłużony. Jak reagował pan na te wszystkie spekulacje?

Nie miałem z tym żadnego problemu. To normalna sprawa, że w kwestii przedłużenia umowy selekcjonera zawsze pojawiają się znaki zapytania. Wcześniej rozmawiałem z prezesem Zbigniewem Bońkiem o kontrakcie i były wstępne ustalenia, co będzie, ale koronawirus wiele rzeczy odłożył w czasie. Obie strony wywiązały się ze swoich obowiązków. Mnie, jako trenerowi, udało się doprowadzić drużynę narodową na mistrzostwa Europy, ale podchodzę do tego z wielką pokorą, bo wiem, że tę reprezentację nadal trzeba rozwijać. Przez ostatnie mecze eliminacyjne pojawiały się głosy, że styl nie jest zadowalający. Zdajemy sobie z tego sprawę i wiemy, że są elementy do poprawy. Było jednak widać, że podczas eliminacji nasza kadra rozwijała się, rosła w siłę. Pokazywały to mecze już w Lidze Narodów, mimo że nie wygrywaliśmy. Były dla mnie momenty bardzo ważne w budowaniu tej drużyny i utwierdzały mnie w przekonaniu, że idziemy dobrą drogą. Tworzenie zespołu ma też trudne momenty i każdy trener musi się z nimi zmierzyć, żeby wyciągnąć odpowiednie wnioski. Uważam, że z połączenia drużyny i sztabu szkoleniowego powstała ciekawa ekipa. Na pewno jednak po dziesięciomiesięcznej przerwie będziemy musieli wiele rzeczy przypomnieć i zorganizować, aby wszystko funkcjonowało na wysokim poziomie.  

Kilka dni temu trener Adam Nawałka powiedział w wywiadzie, że pańska drużyna robi stały postęp. Pan też wspominał, że były przełomowe momenty. Które spotkanie było kluczowe?

Uważam, że każda drużyna ma moment przełomowy w sytuacji, gdy zaczynają być osiągane wyniki. Mieliśmy dwa takie mecze, które były dla nas bardzo ważne. Pierwsze to spotkanie z Portugalią w rozgrywkach Ligi Narodów. Rozegraliśmy bardzo dobry mecz, zremisowaliśmy 1:1 i zapewniliśmy sobie miejsce w pierwszym koszyku na losowanie grup EURO 2020. Następnie równie przełomowe było spotkanie Wiedniu z Austrią. Zagraliśmy na trudnym terenie, w niektórych momentach mieliśmy dużo szczęścia. Zaczęliśmy eliminacje od zwycięstwa, co dało dużo pewności drużynie. Cieszy mnie, że trener Nawałka widzi rozwijającą się drużynę i otwarcie o tym mówi. Szkoleniowiec wykonał niesamowitą pracę z kadrą i wie najlepiej, jak trudne jest prowadzenie kadry i z jakimi wyzwaniami trzeba się zmierzyć. Dziękuję za pozytywne oceny. Na pewno chcemy wykorzystywać maksymalnie potencjał zawodników, ale w meczach decydują jednak punkty i to one to dają miejsce w tabeli.



Niedawno na kanale Łączy Nas Piłka wyemitowaliśmy serial „Niekochani”, a pan był jednym z pierwszych widzów. Jakie były pana reakcje na gorąco?

Serial pokazuje okres, jaki razem przeszliśmy. Widzimy w nim rozwój drużyny i sztabu szkoleniowego. Pokazaliśmy szatnię, treningi, odprawy. Także problemy, z którymi musieliśmy się zmierzyć, zwłaszcza na początku. Zależało nam na przedstawieniu kibicom tego, co było prawdziwe. Bez żadnego upiększania, wycinania. Opublikowano fajny materiał, by pokazać ludziom, którzy nie byli w szatni piłkarskiej, jak to wszystko funkcjonuje i jakie są emocje. Nie zawsze jest miło, nie zawsze są uśmiechy. Pojawiają się również sytuacje krytyczne, w których należy podejmować decyzje i odpowiednio reagować. Powiem tylko, że w serialu nie pokazano kilku uwag taktycznych, które mogą przydać się w przyszłości. Zachowaliśmy jednak realną ocenę, co można pokazać, a co nie. To było z jednej strony kontrowersyjne i niebezpieczne dla trenera, drużyny. Kibic miał okazję przekonać się, jak jest naprawdę i co działo się w szatni, gdy musieliśmy zmagać się z problemami. Każdy widz mógł sobie wyrobić własną opinię na temat reprezentacji i mojej osoby.

Wielu widzów zwracało uwagę, że film pokazuje nie tylko rozwój drużyny, ale też pański jako selekcjonera. Nawet Zbigniew Boniek wspomniał, że trener Brzęczek stał się innym człowiekiem.

Człowiekiem i trenerem jestem ciągle tym samym. Mam jednak powiększony bagaż doświadczeń, z którego mogę korzystać i wyciągać odpowiednie wnioski. Na pewno przybyło mi siwych włosów, ale to taka praca, że presja będzie cały czas. Dla mnie każdy mecz to rozwój i nowe doświadczenie, przemyślenia. Niezależnie jak długo będę selekcjonerem, dla mnie to zawsze będzie czas rozwoju, a zdobyte przez nas doświadczenia sprawiać będą, by przekuwać je w rozwój naszej drużyny narodowej.

Rozmawiał Filip Adamus

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności