Aktualności

[WIDEO] Haaland razy dwa? Lewandowski odpowiada hat-trickiem, Bayern wygrywa!

Reprezentacja06.03.2021 
Miał być to pojedynek dwóch najlepszych napastników w Bundeslidze i takim był, zwłaszcza do przerwy. Dwoma trafieniami w pierwszej fazie meczu Bayernu z Borussią jakby Erling Haaland rozsierdził Roberta Lewandowskiego i Polak jeszcze przed zmianą stron doprowadził do wyrównania. W końcówce o zwycięstwie faworytów do mistrzostwa Niemiec przesądził Leon Goretzka, a Lewandowski jeszcze zdążył skompletować hat-tricka!

W Monachium zaczęło się od trzęsienia ziemi: Borussia nie tylko zaskoczyła gospodarzy ustawieniem (1-3-4-3), ale też bezpośrednią grą, która omijała pressing Bayernu. Z dwóch górnych zagrań wzięła się szansa przed upływem dwóch minut, gdy Haaland zgarnął piłkę przed polem karnym rywali i uderzył, jeszcze z pomocą rykoszetu pokonując Manuela Neuera. Bayern był w szoku, ale jeszcze nie w tak dużym, jak po dziewięciu minutach. Znów Borussia potrafiła błyskawicznie rozrzucić kontrę, szybkością rozbijając gospodarzy, aż Thorgan Hazard wyłożył piłkę Haalandowi do pustej bramki.

W pomeczowych dyskusjach szukając kluczowego momentu można będzie wskazać na to, jak jedną z kolejnych, ale już nielicznych kontr Borussii zmarnował Thomas Meunier. Prawy wahadłowy gości miał w 24. minucie możliwość wyłożenia piłki Haalandowi na hat-tricka, jednak jego zagranie było zbyt słabe i przeciął je obrońca. Wtedy do akcji wkroczył Robert Lewandowski.

Już wcześniej można było dostrzec, że Polak jest wkurzony błędami obrony, które dały przewagę przyjezdnym już na starcie klasyku Bundesligi. Przy każdej okazji w polu karnym szukał strzału, nawet z niewygodnych pozycji. Musiał jednak wyjść poza szesnastkę, złapać dystansu, a nawet zniknąć z radaru obrońców Borussii, by strzelić swojego gola. Rozegrał akcję na prawym skrzydle i truchtem wracał na swoją pozycję, by w odpowiednim momencie dobić mocne, płaskie zagranie wzdłuż bramki Leroya Sane. Oczywiście był w tej sytuacji nieobstawiony.

Od tej bramki kontaktowej Bayern tylko się napędzał. Może nie tworzył klarownych sytuacji, lecz spychał Borussię w jej pole karne, usypiał czujność i czekał na swój drugi moment. Ten przyszedł, gdy Kingsley Coman był faulowany w szesnastce i sędzia po weryfikacji VAR przyznał rzut karny gospodarzom. Znów: Lewandowski podszedł do piłki, zmylił Martina Hitza i było 2:2. I tak, to był gol warty kolejnego rekordu – szóstego meczu przeciwko Borussii na Allianz Arenie z rzędu w którym zaliczył minimum dublet. Ale on nie zamierzał się zatrzymywać.

Druga połowa nie miała takiej historii. Ta o bezpośrednim pojedynku napastników skończyła się wraz z zejściem Haalanda z kontuzją przed upływem godziny gry. Wcześniej i później – niemal do ostatniego gwizdka – był to mecz połowicznych szans, większego bezpieczeństwa. Aż w Monachium znów doszło do trzęsienia ziemi i to o podwójnej sile.

Była 88 minuta, gdy najpierw do wybitej piłki na wprost bramki Borussii dopadł Leon Goretzka i strzelił gola na 3:2. Już po kilkunastu sekundach od wznowienia gry znów do ataku pędził Lewandowski i tym razem uderzył zza pola karnego, idealnie umieszczając futbolówkę w narożniku bramki Hitza. Czwarty gol Bayernu, trzeci Polaka, jego 31. w sezonie Bundesligi. Król może być tylko jeden.

Fot. East News

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności