Aktualności
Z Romy do Juve. Piękna, włoska przygoda Wojciecha Szczęsnego
Szczęsny jest świadom swojej wartości. Na spotkaniu z dziennikarzami przed meczami ze Słowenią oraz Izraelem powiedział w swoim stylu: – Gdy grałem w Romie, posadziłem na ławie Alissona, który obecnie uważany jest za najlepszego bramkarza na świecie. Teraz w Juventusie moim zastępcą jest Gianluigi Buffon, najlepszy fachowiec w historii. Wniosek jest taki, że jestem najlepszym bramkarzem na świecie i w historii.
29-latek ma powody, daje podstawy, by czuć się golkiperem wyjątkowym, w końcu wygrał rywalizację z dwoma wielkimi rywalami. I nawet jeśli powiedział te słowa w żartobliwym tonie, to nie sposób nie dostrzegać w nim – może nie najlepszego w dziejach futbolu – ale czołowego, przynajmniej potwierdza to jego w forma w ostatnich miesiącach, specjalistę od bronienia.
Zdrowa relacja z Buffonem
Regularna gra w „Starej Damie” zrobiła swoje. Szczęsny bardzo na tym zyskał, w tym sezonie zalicza się do kluczowych piłkarzy w talii trenera Maurizio Sarriego. Z bramkarzy grających najwięcej w Serie A, reprezentant Polski ma jedną z wyższych średnich skutecznych obron. Dla Szczęsnego jest to drugi sezon, w którym pełni rolę bramkarza numer jeden mistrzów Włoch. W sezonie 2017/18 był zmiennikiem Buffona, po odejściu Włocha do PSG sam miał zmiennika w osobie Mattia Perina. Kiedy Buffon wrócił z powrotem, hierarchia w bramce „Starej Damy” nie zmieniła się: to Polak broni w najważniejszych spotkaniach.
– Nie patrzę na to, że Gigi siedzi na ławce, bo to dla mnie dodatkowy rok uczenia się od niego. Jestem zadowolony, że do takiego transferu doszło. Nie tylko dlatego, że to dobrze dla Juventusu, ale też dla mnie. To jest takie doświadczenie, którego nigdzie nie kupisz. Którego nie zdobędziesz grając w meczach. Masz szansę na co dzień współżyć, dyskutować, obserwować i dzielić się spostrzeżeniami z najlepszym bramkarzem, albo jednym z najlepszych bramkarzy w historii. Musiałbym być bardzo głupi, żeby z tego nie skorzystać. Miałem już rok, z którego byłem bardzo zadowolony i kiedy pojawiła się okazja, żeby jeszcze rok z nim pograć, to byłem bardzo zachwycony – wyznał Szczęsny w trakcie wrześniowego media day.
I dodał, że mimo zmiany ról, między nim, a Buffonem nie zmieniło się nic z ich dobrej relacji: – Pewnie dlatego, że ja nie byłem nieprzyjemny, gdy siedziałem na ławce, teraz Buffon nie jest nieprzyjemny, kiedy jest rezerwowym. Tym bardziej, że wiedziałem, że przychodzę na rok jako rezerwowy, tak samo Gigi wiedział, że go to spotka po powrocie. Nie jest tak, że któryś z nas próbował podkopywać dołki pod drugim. Ta relacja jest bardzo dobra, nawet jak Buffon był w Paryżu.
Rzymski uniwersytet
Szczęsny w wielu meczach obecnych rozgrywek pokazał, że nie bez powodu zakłada bluzę z numerem jeden Juventusu. Przyjście Sarriego sprawiło, że Juventus zaczął grać inaczej, co skutkuje większą niż kiedyś liczbą sytuacji dla rywali. Golkiper z Polski ma przez to więcej pracy w bramce. W niektórych spotkaniach przeciwnicy kilkukrotnie uderzają celnie na jego bramkę, 29-latek z większości sytuacji wychodzi z opresji. Broni pewni, skutecznie, a nade wszystko: efektownie. Kilka interwencji Szczęsnego z trwających rozgrywek było wysokiej klasy.
Największa przemiana w grze polskiego bramkarza zaszła w tym jak trzyma pozycję, konkretnie: umiejętnie się ustawia, co wiąże się z podejmowaniem decyzji we właściwym momencie.
Nie ma wątpliwości, że miejsce, w którym znajduje się obecnie Szczęsny to zasługa Romy. W niej się wybił, dał się poznać jako dobry bramkarz. W lipcu 2015 roku Arsenal pozbył się Polaka lekką ręką. Po czasie okazało się, że zbyt lekką ręką. W Romie przeszedł świetną szkołę bramkarską dzięki zajęciom z trenerami bramkarzy – Guido Nannim oraz Marco Savoranim. Ci nauczyli się go więcej niż mógłby się nauczyć w ośrodku London Colney.
Dużo dała mu także współpraca z Luciano Spallettim. Spalletti nacisk kładł na rozegranie piłki od tyłu. To element, który Polak musiał poprawić, żeby wznieść się na wyższy poziom. Pod wodzą szkoleniowca Romy rozwinął też inne elementy. Nie do końca zdawał sobie sprawę, że dla bramkarza jak każdego piłkarza, ważna jest technika, jakość operowania piłką. Rozwijał się, coraz lepiej wychodziły mu długie podania. Podawał na tyle celnie, że stał się w tym specjalistą klasy światowej.
W rzymskim zespole wygrał rywalizację z Bogdanem Lobontem, Morganem De Sanctisem, a potem z Allisonem, który świetnie spisuje się w Liverpoolu. – Nie rywalizowałem nigdy z tak mocnym bramkarzem o miejsce w składzie. To jest chłopak cichy, ale bardzo pewny siebie. Zdaję sobie sprawę, jaka kariera go czeka i co jest przed nim. Jest niekwestionowaną jedynką w kadrze, mimo tego że nie gra w klubie. Ja też mam dodatkową satysfakcję z faktu, że wygrywam rywalizacją z takim bramkarzem – mówił w rozmowie z Łączy Nas Piłka.
Bramkarz-reżyser
Wyjaśnił też, jak się rozwinął, kiedy grał w stolicy Włoch. – Pod względem technicznym nie poprawiłem znacznie gry nogami, w tym wieku nie jest to takie łatwe, żeby o 30 procent poprawić celność podań. Analizowałem swoje statystyki celnych podań za kadencji Rudiego Garcii i teraz. Wtedy raz miałem 80 procent, raz 40, raz 50, potem znowu 80 i znowu 40. A teraz każdy mecz jest powyżej 75 procent. To nie jest tak, że ja nagle się zmieniłem. Ustawienie zespołu jest inne i świadomość tego, jak mamy rozgrywać piłkę od tyłu – tłumaczył nam.
– Tutaj w zasadzie mam zakaz kopania na oślep do napastnika. Przy pressingu staramy się wychodzić trochę inaczej i mamy te rozwiązania przygotowane. To są dla mnie nowe rzeczy, ale bardzo pomaga mi to choćby w zachowaniu jeszcze większej koncentracji w meczu. Jesteś poniekąd trochę reżyserem tej gry od tyłu, masz większą odpowiedzialność i mniejszą szansę na to, że się niepotrzebnie rozluźnisz – dodał.
Czynniki, o których wspomniał Szczęsny okazały się kamieniem milowym w rozwoju jego kariery. Stał się o wiele lepszym golkiperem, rzymscy trenerzy uzmysłowili mu na co musi zwracać uwagę oraz gdzie tkwią rezerwy, nawet jeśli wydaje się ci że już wszystko wiesz o swojej pozycji. Zatem Romie Polak zawdzięcza więcej niż się z pozoru wydaje.
Już mówi się nowym kontrakcie Szczęsnego z Juventusem. Nowa umowa ma obowiązywać do 2024 roku. Nowe warunki mają zagwarantować Polakowi zarobki, które umieszczą go w gronie dziesięciu najlepiej opłacanych zawodników Serie A.
Piotr Wiśniewski