Aktualności
Święty przypadek Jana Bednarka
Nie da się ukryć, że Bednarkowi pomogła zmiana szkoleniowca. Ralph Hasenhuettl został trenerem Southampton na początku grudnia, gdy „Święci” byli w głębokim kryzysie, bo w lidze nie mogli wygrać od 11 kolejek, a pierwszą decyzją nowego menedżera było przywrócenie do składu Polaka. Bednarek wystąpił przeciwko Cardiff i gra do dziś. W międzyczasie zespół reprezentanta Polski poprawił wyniki, co w równym stopniu należy zapisać na konto Hasenhuettla, jak i Bednarka. Polak nie opuścił ani jednej minuty odkąd zmienił się trener „Świętych”, zbiera sporo pochlebstw, a lokalni dziennikarze nie mogą się nachwalić postawy naszego zawodnika. Paradoks tej historii polega na tym, że mowa o piłkarzu, który w pierwszych 15 kolejkach, licząc wszystkie minuty, nie uzbierał nawet całego spotkania. Dla porównania: w ośmiu ostatnich spotkaniach spędził na boisku... 720 minut.
Maldini z Wielkopolski
Powyższe statystyki działają na wyobraźnię. – Środkowy obrońca z dużym potencjałem. Trudno uwierzyć, że nie grał za Marka Hughesa – pisali po meczu z Arsenalem Londyn na swoim koncie twitterowym fani Southamptom, „SaintsChile”. Ten post z jednej strony wyrażał podziw dla umiejętności Bednarka, z drugiej strony miał lekki wydźwięk niedowierzania, że zawodnik notorycznie pomijany przez poprzedniego trenera tyle potrafi. A z tygodnia na tydzień Bednarek pokazuje, że potrafi jeszcze więcej. Już okrzyknięto go „polskim Maldinim” i „polską ścianą”. – Za kadencji Ralpha Hasenhuttla wyrósł na najlepszego obrońcę Świętych – powiedział w rozmowie z SPORT.TVP.PL Luke Osman, dziennikarz piszący o „Świętych”.
– Po zatrudnieniu Hasenhuttla wrócił do składu razem z Oriolem Romeu. To nie przypadek, że ci dwaj są w ostatnich tygodniach najlepszymi piłkarzami Southampton. Polak bardzo dobrze czyta grę, a szczególnie dobrze przewiduje nadchodzące zagrożenie. Jego przyszłość jest bardzo obiecująca. Ściągniecie go za sześć milionów to była prawdziwa przecena – dodał Osman.
Bednarek powoli zaczyna się spłacać Southampton i zaczyna też spłacać kredyt zaufania wobec Hasenhuttla. Nie byłoby tych wszystkich ciepłych słów pod adresem 22-latka z Polski gdyby właśnie nie austriacki szkoleniowiec. To, że Hasenhuttl lubi stawiać na młodych zawodników, to jedno. Druga kwestia jest taka, że kadrowicz Jerzego Brzęczka udowadnia, że nie gra, bo jest młody i obiecujący, a pojawia się na boisku, gdyż broni się formą sportową, która z tygodnia na tydzień rośnie. Zapewne jak pewność siebie Polaka.
W klubowej hierarchii stoperów nie tak dawno był piąty, obecnie jest pierwszy. Taki zwrot o 180 stopni nie byłby też możliwy bez odpowiedniego podejścia Bednarka. Dostał szansę i ją wykorzystał. Po prostu „jest tak dobry jak jego ostatni mecz” i na tym buduje swoją pozycję w zespole „Świętych”. Wyczuł, że nadszedł dla niego moment, gdy może pokazać wszystkie swoje atuty, mając świadomość, iż jeden słabszy występ niczego nie przekreśli.
W sobotę Southampton mierzył się z Evertonem, a twarzą spotkania został nasz zawodnik. Głównym tematem najnowszego numeru „SAINTS” był materiał o Bednarku, zatytułowany: „Bednarek gotowy na główną rolę”. Lepszej reklamy własnej gry chyba nie mógł się spodziewać. W starciu z Evertonem Polak był pewnym punktem „Świętych”, którzy wygrali 2:1.
How good was this guy again today? 💪 #saintsfc pic.twitter.com/FCD1rFKGJz
— Southampton FC (@SouthamptonFC) 19 stycznia 2019
Piotr Wiśniewski