Aktualności

[SNAJPERSKIM OKIEM] Marcin Żewłakow: Lewandowski dobrze czuje się w meczach o dużą stawkę

Reprezentacja13.04.2016 
Bayern Monachium o godzinie 20:45 zmierzy się w Lizbonie z Benfiką w rewanżowym meczu 1/4 finału Ligi Mistrzów. Bawarczycy mają przewagę jednego gola, ale na Estádio da Luz czeka ich ciężka przeprawa. Podopieczni Rui Vitória już pokazali, że nie czują respektu przed potentatem. – Bayern musi mieć się na baczności, bo zlekceważenie Benfiki może go słono kosztować – uważa Marcin Żewłakow, 25-krotny reprezentant Polski, uczestnik mistrzostw świata 2002 oraz Ligi Mistrzów w barwach cypryjskiego APOEL-u Nikozja.

Choć wiele osób spodziewało się, że Bayern kwestię awansu do półfinału Champions League rozstrzygnie już w Monachium, to wcale się tak nie stało. Benfica napsuła sporo krwi potentatowi i była gorsza tylko o jedną bramkę.
Portugalczycy przekonali się, że samej marki Bayern Monachium wcale nie trzeba się bać. Na Allianz Arena rozegrali dobre spotkanie i długimi momentami rywalizowali z zespołem Josepa Guardioli jak równy z równym. Mistrzów Niemiec w rewanżu czeka ciężka przeprawa.



Gdyby nie gol Arturo Vidala w drugiej minucie, wielce prawdopodobne, że Bayern w ogóle nie wygrałby pierwszego meczu. Monachijczycy mieli bardzo duże problemy z zawodnikami Benfiki.
To jest już troszkę dorabianie faktów. Patrząc bowiem z drugiej strony – czasem mówi się, że za szybko strzelony gol, to rozluźnienie, z zawodników schodzi już ciśnienie. Im trudniej przyszłoby im zaś zdobycie bramki, tym bardziej doceniliby wygraną i to, co by się w meczu mogło wydarzyć. To jest jednak dywagowanie. Skupmy się na faktach. Bayern w pierwszym meczu wygrał 1:0 i jest również faworytem rewanżu, ale nie możemy wykluczyć, że Benfice nie uda się sprawić niespodzianki. Pewnie, że byłaby to duża sensacja, ale Portugalczycy przygotowali sobie podłoże do tego, by dobrze zabrać się za drugie dzieło. Wszystko jest jeszcze możliwe. Benfica wcale nie stoi na tak bardzo straconej pozycji. Cień szansy na ewentualny awans pozostał.

Bayern liczy na to, że Benfica w rewanżu rzuci się do odrabiania strat i będzie mógł rywala skontrować, co lubi i potrafi najlepiej. Jak Pan prognozuje, jak będzie wyglądało spotkanie na Estádio da Luz?
Wydaje mi się, że to będzie bardzo ostrożny mecz Benfiki od początku. Nie będzie starała się od razu narzucić własnego stylu i poszukać bramki. Portugalczycy doskonale wiedzą, że gdyby nadziali się na kontrę, to znajdą się już w bardzo trudniej sytuacji. Bayern również nie będzie się szarpał. Żadna z drużyn nie będzie chciała rozstrzygnąć meczu i awansu w pierwszych dwudziestu minutach. Spokojnie wejdą w spotkanie i z biegiem czasu będą szukały swoich szans. Nie spodziewam się festiwalu goli, a raczej meczu walki.



Benfica jest rewelacją tej edycji rozgrywek Champions League, ale przed rewanżem straciła jeden bardzo ważny atut.
To prawda. Bardzo dobrze w Benfice funkcjonował dotychczas zgrany duet napastników Jonas – Konstantinos Mitroglou (Brazylijczyk strzelił w tym sezonie już 32 gole, a Grek ma na koncie 22 trafienia – red.). Ten pierwszy ujrzał w Monachium kolejną żółtą kartkę i teraz będzie pauzował. Jestem ciekaw, jak teraz, pod jego nieobecność, będą wyglądały aspekty ofensywne? Jeśli wszyscy pozostali zawodnicy Benfiki wzniosą się jednak na swoje wyżyny, możemy doczekać się sensacji. Portugalczycy już pokazali, że potrafią grać w piłkę, a teraz mają jeszcze atut własnego boiska i świetnych kibiców, którzy są ich dwunastym zawodnikiem.

Kibice w Monachium najbardziej liczą zaś na Roberta Lewandowskiego. To dzięki bramce Polaka Bayern wrócił do gry w meczu z Juventusem Turyn i uzyskał awans do 1/4 finału. Czy i teraz „Lewy” uratuje monachijczyków z opałów?
Kontaktowy gol Roberta był rzeczywiście bardzo ważny. Do meczu z Juvetusem Lewandowski przystępował trochę bardziej uposażony. Teraz miał trochę posuchy, zaczęto mu już wyliczać gry bez gola. Mam wrażenie, że w bojach o stawkę, meczach w których trzeba coś udowadniać, Robert czuje się bardzo dobrze. Życzę mu, aby tak samo było w dzisiejszym meczu z Benficą.



Po pierwszym starciu 1/4 finału na Allianz Arena Robert był zły, że Bayernowi nie udało się wygrać wyżej, ale zachowywał wielki spokój. W ogóle nie martwi go to, że czasem nie trafi do siatki.
Bardzo to lubię u Lewandowskiego. Kiedy przychodzą trzy czy cztery mecze bez gola, to nie robi to na nim wielkiego wrażenia. Wydaje mi się, że właśnie z tego powodu Robert się nie blokuje. Nie próbuje zafiksować się na to, że musi coś udowodnić i się przełamać, a najzwyczajniej w świecie robi swoje. I to jak potrafi najlepiej. Bo absolutnie nie można też powiedzieć, że kiedy Polak nie zdobywa bramek, to nie jest przydatny zespołowi. Jeśli ktoś tak uważa, to jest w błędzie!



Oglądając kilka ostatnich meczów Bayernu, mam wrażenie, że monachijczycy bardzo się meczą. Tak było i w bojach z Juventusem, i pierwszym starciu z Benficą czy sobotnim meczu Bundesligi z VfB Stuttgart. Bawarczycy jednak wygrywają i chyba to świadczy o ich sile. Czy tak samo będzie z Benficą?
To taka niepisana zasada, która obowiązuje w drużynach, które po coś idą, walczą o trofea. Nawet jeśli nie prezentują się najlepiej, to potrafią wypracować dobre wyniki. Też jednak zauważyłem, że Bayern nie ma już takiego polotu, takiej łatwości w grze. Widać, że mistrzowie Niemiec troszkę się meczą, dlatego wydaje mi się, że Portugalczycy mogą sprawić dzisiaj niespodziankę. Bayern musi mieć się na baczności, bo zlekceważenie Benfiki może go słono kosztować.

Rozmawiał Paweł Drażba

TAGI: Marcin Żewłakow, Robert Lewandowski, Bayern Monachium, Benfica Lizbona, Liga Mistrzów,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności