Aktualności
[SERIE A] Starcie z Interem pokaże, ile dla Sampdorii znaczą Polacy
Kibice Sampdorii byli wniebowzięci po meczu z Napoli. Genueńczycy zagrali w nim perfekcyjnie pod względem taktycznym, a klasą samą w sobie byli Gregoire Defrel i Fabio Quagiarella, których dzielnie wspierali Polacy – Bartosz Bereszyński (asysta) i Karol Linetty (panował w środku pola). Teraz przed zespołem Polaków starcie z innym gigantem Serie A – Interem Mediolan. To będzie dobra okazja do potwierdzenia taktycznego kunsztu trenera Marco Giampolo, a dla Bartosza Bereszyńskiego szczególna okoliczność – w końcu zmierzy się ze swoim niedoszłym klubem.
Nerazzurri bliscy Polakom
Inter z jednej strony kojarzy się piłkarzom Sampdorii Genua bardzo źle, bo przegrali z nim w lidze w poprzednich rozgrywkach dwukrotnie, i to raz dotkliwie, w dodatku u siebie (0:5), z drugiej zaś strony, Dawidowi Kownackiemu nazwa tego klubu przywołuje dobre wspomnienia. Na San Siro, słynnym obiekcie w Mediolanie, „Kownaś” strzelił swojego drugiego gola w Serie A. – Kosmos. Wielkie przeżycie. Grać na tak legendarnym stadionie mogłem do niedawna co najwyżej w FIFĘ – mówił nasz napastnik w rozmowie z „Przeglądem Sportowym.
Od tego trafienia minęło 11 miesięcy, a były zawodnik Lecha Poznań cały czas jest w tzw. „poczekalni”. Nie ma jeszcze w „Sampie” takiej pozycji co jego rodacy, Bartosz Bereszyński i Karol Linetty. Ten pierwszy to piłkarz podstawowego składu. We Włoszech zdążył już wyrobić sobie na tyle solidną markę, że latem mówiło się o transferze obrońcy do większego klubu. Na czele chętnych był Inter. Działacze „Blucerchiati” od razu, gdy w mediach pojawiła się informacja o zainteresowaniu Polakiem i możliwym jego odejściu, zdementowali pogłoski. – Nie sądzę, by Bereszyński przeszedł w tym oknie transferowym do Interu – stwierdził Antonio Romei, główny doradca i prawda ręka prezesa Sampdorii. Ale nie zadeklarował przy tym, że reprezentant Polski nigdy nie opuści ich klubu w niedalekiej przyszłości. – Byliśmy w kontakcie z Interem, ale nie podpalałem się. To wielki klub, który poszalał w tym okienku transferowym. Wiedziałem, że jestem brany pod uwagę, ale w Mediolanie mieli swoje priorytety. Po odejściu Joao Cancelo szukali prawego obrońcy, ale zakontraktowany został Sime Vrsaljko. Nie robię tragedii z tego, że nie byłem to ja. Jestem szczęśliwy w Sampdorii i liczę na kolejny dobry sezon – mówił 26-latek w rozmowie z Łączy Nas Piłka.
Skoro temat przenosin Bereszyńskiego do Mediolanu rzeczywiście był na tapecie, to w sobotni wieczór cała uwaga może być skupiona właśnie na nim. Jeśli Inter go chciał, to Bartosz zapewne zrobi wszystko, aby potwierdzić zasadność niedoszłego ruchu mediolańczyków. Wymarzony scenariusz to taki, jak w niedawnym starciu z Napoli, kiedy przyczynił się do efektownej wygranej zespołu, zaliczając asystę. Podając piłkę do Fabio Quagiarelli, który zdobył efektowną bramkę, rzadko spotykaną na boiskach, stał się jednym z bohaterów. – Bramka trafiła do wszystkich możliwych mediów społecznościowych. Była bez przerwy pokazywana w kanałach sportowych, więc siłą rzeczy widziałem ją wiele razy. Miałem przy tym spory wkład, bo dośrodkowałem trochę niedokładnie, za bardzo do tyłu, i dzięki temu Fabio mógł pokazać kunszt – przyznał obrońca w rozmowie z „PS”.
Nieprzewidywalni
Bereszyński po trzech meczach tego sezonu ma na koncie tyle samo asyst, ile zgromadził w każdym z dwóch poprzednich sezonów. Szans na poprawienie swoich statystyk Polak może nie mieć za wiele, bo mimo wielu zmianach w klubie, Marco Giampolo został wierny swojemu planowi taktycznemu, nie zmienił ustawienia 1-4-3-1-2 bez klasycznych skrzydłowych, co w pewien sposób ogranicza ofensywne zapędy „Beresia”, więc tym bardziej trzeba doceniać takie pojedyncze zrywy naszego zawodnika w przodzie jak w niedawnym meczu Serie A. – W naszym systemie boczny obrońca jest w nim od tego, by walczyć w defensywie, choć dziś w piłce nożnej grają zazwyczaj ofensywnie i są postrzegani jako skrzydłowi. Tutaj muszę ograniczać się do destrukcji i rozgrywania od tyłu. To, że gramy bez skrzydłowych, jest jeszcze trudniejsze. Może wydawać się, że dzięki temu mam więcej miejsca, ale tak nie jest. Brakuje mi tych wejść, ciągnie mnie do przodu, ale już się tego nauczyłem. Choć nie ukrywam, że chciałbym dorzucić troszkę ofensywnych aspektów – przyznał 12-krotny reprezentant Polski, który zaczyna być tak samo ważnym zawodnikiem dla Sampdorii, co reprezentacji Polski, W kadrze ma zastąpić na prawej obronie Łukasza Piszczka. – Myślę że Bereszyński będzie ciągnął „Sampę” nawet do europejskich pucharów – przekonuje Piotr Czachowski, były reprezentant Polski i zawodnik Udinese Calcio, komentujący spotkania Serie A w Eleven Sport.
Będzie mocniejszy
Takimi meczami, jak trzy tygodnie temu przeciwko Napoli, genueńczycy pokazali, że przy swoim dniu i równej, wysokiej formie wszystkich piłkarzy podstawowej jedenastki, mogą namieszać szyki czołowym zespołom. Stąd można się spodziewać, że i Inter czymś zaskoczą, zwłaszcza, że mają na ławce szkoleniowca, który świetnie dobiera taktykę pod rywala. To specjalista w swoich fachu jeśli chodzi o strategię. Dla nas pocieszający jest fakt, że w tej strategii ważną rolę odgrywa Karol Linetty. On, podobnie jak Bartosz, też wypadł dobrze w starciu z neapolitańczykami.
Sampdoria tydzień później pokonała na wyjeździe Frosinone 5:0 i tym razem to inny Polak pozytywnie zaakcentował swój występ. Kownacki osiemnaście minut po wejściu na boisku zdobył bramkę z rzutu karnego. – Dużo sobie obiecuję po – nie boję się tego głośno mówić – coraz lepszym Dawidzie Kownackim – stwierdził Czachowski. „Kownaś” z ławki wszedł także w zaległym spotkaniu z Fiorentiną w tygodniu (1:1). Jak przyznaje, czas działa na jego korzyść. – Początek bieżących rozgrywek był nieco trudny, bo wróciłem do klubu po mistrzostwach świata trochę później niż reszta zawodników i drużyna znajdowała się na innym etapie przygotowań, więc musiałem to nadrobić. Czuję jednak po sobie, że fizycznie idę w górę i z każdym tygodniem będzie coraz lepiej. Będę walczył o swoje miejsce w zespole Sampdorii. Sezon jest długi, więc okazji do gry nie powinno zabraknąć. Trzeba tylko wykorzystać swoją szansę – zapewniał w rozmowie z Łączy Nas Piłka.
Jest duża szansa, że trójka naszych muszkieterów z Genui zagra przeciwko Interowi, który nie kryje wysokich aspiracji. Nadzieje mediolańczyków pobudziło letnie okienko transferowe, w trakcie którego byli bardzo aktywni na rynku. Wzmocnili skład i chcą rzucić rękawice Juventusowi. Początek sezonu (cztery punkty) jest dla Interu jednak mocno rozczarowujący. Kolejne rozczarowanie przeżyją jeśli nie znajdą pomysłu na... pomysł Giampolo na Polaków w sobotę.
Piotr Wiśniewski