Aktualności
[SERIE A] Nadszedł czas Piątka. „To mój czarny koń”
Takiego debiutu, jaki miał Piątek w nieoficjalnym i oficjalnym meczu nowego zespołu wypada życzyć każdemu Polakowi. 23-latek w sparingu z amatorskim Val Stubai (13:0) strzelił pięć goli. Ze Swansea (1:1) też trafił do siatki, z Zenitem Petersburg (2:3) wywalczył karnego, z III-ligowym z AC Cuneo 1905 (3:0) ustrzelił dublet, z kolei bramkarza A.S.C. St. George (6:0) pokonał trzy razy, grając tylko 45 minut. Jeszcze lepiej spisał się przeciwko Lecce, a i stawka była większa, bo awans do 4. rundy Pucharu Włoch. Genoa wygrała 4:0, wszystkie bramki zdobył właśnie Polak. Trzy z nich strzelił już w pierwszej połowie. Trzykrotnie pokonał bramkarza rywali uderzeniem głową. Nic dziwnego, że fani „Rossoblu” pokochali polskiego snajpera od... pierwszego wejrzenia, a raczej pierwszego gola. Jeśli strzelać będzie równie regularnie w rozgrywkach Serie A, to wielce prawdopodobne, że zyska taki szacunek jakim w Neapolu cieszy się Arkadiusz Milik.
Podobieństwa z „Lewym”
Trener Michał Probierz, który prowadził Piątka w Cracovii, nie jest nawet zaskoczony popisem swojego byłego zawodnika. Już pod koniec poprzedniego sezonu mówił, że niedługo cena za snajpera wzrośnie kilkukrotnie w porównaniu z tym, ile zapłaciła za niego Genoa (cztery miliony euro). Teraz posunął się nawet do porównania 23-latka z Robertem Lewandowskim.
– Od dawna mówiłem, że Krzysztof Piątek to będzie piłkarz warty dziesiątki milionów euro. Niektórzy się śmiali. Ale śmiali się też, gdy wróżyłem wielką karierę Lewandowskiemu. Czym Piątek przypomina Roberta ? Wszystkim. Nawet z twarzy jest trochę podobny. I przy tych wszystkich zaletach Piątek ma też szczęście. Trafia w miejsca, w których może się rozwijać. Genoa też jest takim miejscem. Oni byli na niego bardzo napaleni. Kiedyś stracili Lewandowskiego, choć był już w Genui na ich zaproszenie. Teraz się zawzięli, żeby taka historia się nie powtórzyła. A kilka milionów euro za takiego piłkarza to okazja – powiedział Probierz w rozmowie ze Sport.pl.
Udane wejście polskiego napastnika do Genoi sprawia, że z jeszcze większymi nadziejami przystępuje on do swojego premierowego sezonu w Serie A, ale też i oczekiwania kibiców czerwono-niebieskich są wobec niego większe niż kilka tygodni temu. – Ciekaw jestem Piątka, bo cztery gole w meczu Pucharu Włoch robią wrażenie. Początki Krzyśka w Genui są bardzo obiecujące. To jest mój „czarny koń” jeśli chodzi o Polaków w lidze włoskiej. Trzymam kciuki, aby cały czas strzelał gole jak na zawołanie – przyznaje były obrońca reprezentacji Polski i Udinese Piotr Czachowski.
Osamotniony Piątek, czy w duecie z młodym Włochem?
Wysoka skuteczność Polaka bardzo podniosła jego notowania u trenera Davide Ballardiniego. Przed spotkaniem z Lecce szkoleniowiec chwalił naszego piłkarza. – Pracuje bardzo ciężko i potrafi strzelać ważne gole. Ale jest jeszcze za wcześnie, by wygłaszać decydującą opinię – cytował słowa szkoleniowca dziennik „Il Secolo XIX”, kiedy ważyły się jeszcze losy wystepu Piątka od pierwszysch minut. Włoscy dziennikarze w tym samym czasie dodawali, że Ballardini nie może doczekać się bramek Piątka w meczach o punkty, dlatego już w pierwszym ligowym pojedynku Genoi, Polak powinien pojawić się na boisku, szczególnie że dostał możliwość występu w podstawowej jedenastce w Pucharze Włoch.
Nie wiadomo jeszcze na jaki wariant gry zdecyduje się Ballardini – z Piątkiem na szpicy, czy może postawi na duet Krzysztof – Andrea Favilli. Favilli, który został wypożyczony z Juventusu bardzo dobrze spisywał się w letnich przygotowaniach, jeszcze w drużynie z Turynu. Zaliczył dwa trafienia z Bayernem Monachium oraz jedno w starciu z gwiazdami MLS. O tym duecie mówi się, „boom-boom”, stąd oczekiwania, że razem rozmontują obronę beniaminka.
Piątek w Serie A zadebiutować mógł tydzień temu z Milanem. W perspektywie miał rywalizację z Gonzalo Higuainem. Jednak z powodu tragedii, jaka wydarzyła się w Genui (zawalił się wiadukt na autostradzie, śmierć poniosło kilkadziesiąt osób), mecz jego drużyny oraz Sampdorii został odwołany. Może za to przyjdzie my toczyć pojedynki z Michałem Marcjanikiem, obrońcą Empoli, który przed tym sezonem trafił do beniaminka ligi włoskiej z Arki Gdynia. Zespół Marcjanika na inaugurację rozgrywek pokonał 2:0 Cagliari po golach Rade Krunicia i Francesco Caputo. Obrońca z Polski cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych.
Piotr Wiśniewski