Aktualności
[SERIE A] Mariusz Stępiński: We Włoszech czuję się doskonale
Mariusz Stępiński świetnie rozpoczął drugi sezon w Serie A – na inaugurację strzelił gola mistrzom Włoch. Jego Chievo Werona przegrało jednak z Juventusem FC 2:3. – Mimo porażki, nabraliśmy do siebie zaufania. Jeśli w kolejnych spotkaniach będziemy grali w ten sposób, zdobędziemy wiele punktów – uważa 23-letni napastnik.
Stępiński liczy, że wreszcie przyszedł czas na stabilizację. Ostatnim klubem, w którym zagrał dłużej niż jeden sezon był w latach 2011-2013 Widzew Łódź. Potem co rok zmieniał zespół – 1. FC Nuernberg, Wisła Kraków, Ruch Chorzów i FC Nantes. W każdym z letnich okienek transferowych zmieniał drużynę. Do Chievo też był wypożyczony i po niezłym sezonie (22 mecze, 5 goli) Włosi zdecydowali się go wykupić z Nantes.
Na inaugurację Chievo, które od awansu do Serie A w 2008 roku niemal co roku walczy o utrzymanie, podejmowało Juventus. Między innymi dzięki bramce Stępińskiego prowadziło 2:1, ale w końcówce mistrz Włoch odwrócił losy meczu. Wtedy Polaka na boisku już nie było. – Oczywiście jest żal, że nie udało nam się zdobyć choćby punktu, ale ten mecz dał nam bardzo wiele przede wszystkim mentalnie. To spotkanie pokazało nam, jaką drogę powinniśmy obrać na ten sezon, bo zagraliśmy dobrze. Trzeba podkreślić z kim przegraliśmy – uważa Stępiński. – Jeśli w kolejnych meczach będziemy grali w ten sposób, zdobędziemy wiele punktów. A gdy przyjdzie słabszy moment w trakcie rozgrywek, to właśnie powinniśmy włączyć sobie to spotkanie i przypomnieć, że potrafiliśmy stawić czoła Juventusowi. Oczywiście, mimo dobrego występu, nie ma punktów i dlatego odbiór spotkania jest trochę gorszy – przyznaje.
⚽️ 37'pt - GOOOOOOOOOOOOOOOOOOL!!!!!!!!!!!!!!! MARIUSSSSZZZZZZ STEPINSKIIIIIII!!!!! Ci pensa lui a rimettere in pari il match!!!! #ChievoJuve 1-1 💛💙💛💙👏👏👏👏 pic.twitter.com/QfpaJUS7nP
— A.C. ChievoVerona (@ACChievoVerona) 18 sierpnia 2018
Oczy kibiców z Włoch, ale także całego piłkarskiego świata były skierowane właśnie na Weronę. Był to bowiem debiut Cristiano Ronaldo w Serie A. Przejście Portugalczyka z Realu Madryt do Juventusu było najgłośniejszym transferem tego lata. – Na stadion chciało wejść bardzo dużo ludzi i pewnie z pół świata oglądało ten mecz. Zainteresowanie debiutem Ronaldo było ogromne. To także pozytywne, że pokazaliśmy się z dobrej strony w tym spotkaniu. Szkoda, że nie udało nam się popsuć Portugalczykowi debiutu – mówi Stępiński. – Gdy wychodzisz na boisko, nie patrzysz, że w drugiej drużynie jest taki piłkarz. Skupiasz się na swoim występie i chcesz jak najwięcej dać drużynie. Cóż, oczywiście gość budzi respekt, bo ma ogromne umiejętności. Więcej mogliby powiedzieć obrońcy, bo mieli z nim mnóstwo pojedynków. My byliśmy zwykle oddaleni od siebie o dobre 30-40 metrów, ale rzeczywiście fajnie było zagrać przeciwko Ronaldo – dodaje czterokrotny reprezentant Polski.
Lorenzo D’Anna, trener Chievo, gra w tym sezonie z jednym wysuniętym napastnikiem. O to miejsce Polak rywalizuje przede wszystkim z siedem lat starszym Filipem Djordjeviciem i 39-letnim Sergio Pellisierem, jednym z kapitanów drużyny. Przed sezonem Chievo rozegrało tylko cztery sparingi. Polak i Serb spędzili na boisku tyle samo minut. – Długo nie było wiadomo, kto zagra od pierwszej minuty. Miałem nadzieję, że to będę ja, ale nie miałem stuprocentowej pewności. Byłem jednak przygotowany, by grać od początku i cieszę się, że tak się stało – zaznacza Stępiński, który za zaufanie odwdzięczył się piękną bramką.
W seniorskiej piłce Stępiński zadebiutował w wieku 16 lat. Wcześniej w juniorach strzelał gole za golem. W dorosłej piłce tylko raz udało mu się przekroczyć barierę sześciu goli w rozgrywkach. W sezonie 2015/2016 zdobył 15 goli bramek dla Ruchu. Wtedy znalazł się też w kadrze na Euro 2016, ale we Francji nie zagrał. Trafił za to do Nantes. W 21 meczach zdobył cztery gole i przeniósł się do Chievo Werona. W pierwszym sezonie w Serie A statystyki miał nieznacznie lepsze – 22 spotkania i pięć bramek. Strzelał gole czołowym zespołom Serie A, choćby Interowi, Milanowi czy Napoli, ale – podobnie jak z Juventusem – nie dawało to punktów Chievo. Za to bramki zdobyte z Cagliari i Crotone pomogły w wygranych. – Chciałbym, by tych goli było więcej niż w poprzednich sezonach. Nie wyznaczam sobie jednak celu, ile muszę ich konkretnie zdobyć. W każdym spotkaniu będę do tego dążył, bo za to odpowiadam. Dlatego nie wybiegam za daleko w przyszłość, tylko patrzę, kto jest następnym rywalem. Czas na Fiorentinę – twierdzi Stępiński, a pytany o cele zespołu odpowiada: – Utrzymanie. W zależności jak szybko uzbieramy 35-37 punktów, które powinny to zagwarantować, będziemy myśleli o czymś więcej.
Stępiński jest bardzo zadowolony, że trafił do Serie A. Podoba mu się to, jak Włosi celebrują życie. Liczy, że właśnie w klubie z Werony osiągnie w końcu stabilizację. Kontrakt podpisał do czerwca 2021 roku. – Włochy to idealny kraj do życia. Ciepło, oczywiście czasem nawet za bardzo, ale się przyzwyczaiłem do temperatur, luz i bardzo pozytywne podejście do życia. Doskonale czuję się zarówno w tym kraju, jak i w klubie. Bardzo się ucieszyłem, gdy Chievo zdecydowało mnie wykupić z Nantes i podpisaliśmy długą umowę. Zacząłem drugi sezon i naprawdę nie ma na co narzekać – zapewnia Stępiński.
Tym bardziej, że we Włoszech rośnie liczba polskich zawodników. W tym sezonie prawie w każdej kolejce kibice będą mogli emocjonować się pojedynkami Polaków. W pierwszej kolejce Stępiński pokonał broniącego bramki Juventusu Wojciecha Szczęsnego. Bologna z Łukaszem Skorupskim w bramce uległa 0:1 SPAL z Thiago Cionkiem. Arkadiusz Reca z ławki oglądał wygraną 4:0 Atalanty Bergamo z Frosinone z Bartoszem Salomonem w pierwszym składzie. – Powinniśmy się z tego cieszyć, że coraz więcej Polaków gra w tak silnej lidze. Robimy krok do przodu i powoli odgrywamy coraz większe role w klubach. Na pewno dobre występy w Serie A sprawią, że skorzysta na tym reprezentacja – powiedział Stępiński.
Sam w kadrze nie grał od listopada 2017 roku. Zresztą o reprezentację tylko się otarł. Ma cztery występy, ale na boisku w koszulce z orłem na piersi spędził nieco ponad pół godziny. W tym roku nie dostał powołania na zgrupowanie. Teraz jednak po zmianie selekcjonera otwiera się nowy rozdział w reprezentacji. – Żadnych sygnałów od trenera Jerzego Brzęczka nie było. Skupiam się przede wszystkim na pracy. Gra w reprezentacji jest oczywiście największym wyróżnieniem. Jak będą powołania, to się przekonamy, czy selekcjoner bierze mnie pod uwagę – ucina Stępiński.
Robert Cisek