Aktualności

Robert Lewandowski: skuteczny ponad wszystkich

Reprezentacja05.11.2019 
Rozstanie Niko Kovaca z Bayernem Monachium nie zszokowało, bo wydawało się nieuchronne i to pomimo doskonałej formy zawodnika, którego gole dawały wyniki oraz punkty w obecnym sezonie. Jednego byłemu już trenerowi mistrzów Niemiec nie można odmówić: Robert Lewandowski stał się u niego centralną, wyrastającą ponad zespół postacią. Czy jednak zmiana u sterów Bayernu może w jakikolwiek sposób wpłynąć na boiskową rolę i liczbę sytuacji napastnika?

Nie wszystko w Bayernie w ostatnim okresie się zgadzało, a w tym ostatnim tygodniu pracy Niko Kovaca już w zasadzie nic: ani wyniki, ani atmosfera w drużynie. Nawet oświadczenie, które informowało o pożegnaniu szkoleniowca było w niemałej części kopią użytego przy rozstaniu z Carlo Ancelottim. Szukając w tym wszystkim reguły można w zasadzie wskazać tylko na Roberta Lewandowskiego. Napastnika, który u Kovaca strzelał z największą regularnością, przebijając świetne statystyki za jego poprzednika i coraz bardziej zbliżając się do średniej jednego gola na mecz. W zasadzie dzieliły go od tego tylko minuty, choć już w tym sezonie zszedł do poziomu trafiania do siatki co 60 minut (licząc Bundesligę i Ligę Mistrzów, najważniejsze dla Bayernu rozgrywki).

Obecny i poprzedni sezon są w trzech najlepszych dla Lewandowskiego okresach – w których po prostu oddawał najwięcej strzałów, dochodził do najlepszych sytuacji z wielką regularnością. O ile o Kovacu niemieckie media piszą – m.in. Sueddeutsche Zeitung – że w Monachium spotkał się z inną filozofią futbolu, o tyle w każdej z nich centralną postacią był właśnie napastnik. A reprezentant Polski właśnie z tego korzystał.

W poprzednim sezonie Lewandowski tak skuteczny nie był. Dość powiedzieć, że strzelał dwa razy rzadziej – nie oddając mniejszej liczby strzałów (średnie są porównywalne), ale po prostu wykorzystując swoje okazje. Może wynikać to z kilku rzeczy: urazu kolana, który w 2018 roku mu doskwierał, a także z dodatkowego zmęczenia po Mistrzostwach Świata w Rosji. Tego lata było inaczej, o czym sam mówił we wrześniu po przyjeździe na zgrupowanie reprezentacji Polski, wskazując na zmiany w swoim treningu oraz diecie. Wszystko po to, by częściej trafiać do bramki.

Zmiany wpłynęły na tyle pozytywnie, że dziś Lewandowski wybija się w Europie pod względem liczby goli. W 2019 roku zdobył 44 gole we wszystkich rozgrywkach dla Bayernu i reprezentacji. W obecnym sezonie ma już 24 trafienia. Co ważniejsze, dochodzi on do naprawdę imponującej liczby sytuacji – pod względem jakości szans (współczynnik xG) nie może równać się z nim żaden z rywali z pięciu czołowych lig w Europie. Według portalu UnderStat, drugiemu w tej klasyfikacji Sergio Aguero (7,87) bliżej jest do dziesiątego Tammy’ego Abrahama z Chelsea (6,53), niż do Roberta Lewandowskiego. Dorobek Polaka to 9,89, co sugeruje, że ze swoich okazji powinien strzelić ok. 10 goli w Bundeslidze – ma ich jednak już 14. Z kolei w poprzednim sezonie jego dorobek bramkowy (22) był znacznie niższy od tej metryki (33,14).

Wynikało to również z tego, że zmienił się styl Bayernu Monachium – na nieco lepsze dla napastnika i znacznie gorsze dla pozycji Niko Kovaca. Po pierwsze, szkoleniowiec ten preferował bardziej energiczny, ale w mniejszym stopniu oparty na posiadaniu piłki futbol. To, że nie spadł procentowy udział w grze było raczej efektem ubocznym, niż zamiarem szkoleniowca, który większy nacisk starał się kłaść na strukturę w defensywie. Z różnym efektem. Po drugie, Bayern częściej atakował z kontry. Lewandowski już w tym sezonie strzelił dwa gole po akcjach szybkich, czyli tyle, ile w całych poprzednich rozgrywkach – podobnie jest z liczbą strzałów po tak stworzonych sytuacjach. Po trzecie, Polak stał się również centrum ataków Bayernu, jak również samym celem większość z nich. Wcześniej rozdział odpowiedzialności nie był tak klarowny, zwłaszcza pod obecność Arjena Robbena i Francka Ribery’ego, jak również przy częstszej grze Thomasa Muellera.

Z tego brały się również wspomniane problemy Kovaca. Niemieckie gazety w ostatnich dniach donosiły o tym, że jego nacisk na inne aspekty gry od tych, które zwykle utożsamiano z Bayernem frustrowały piłkarzy. James Rodriguez jeszcze w poprzednim sezonie miał, według Bilda, wyrzucać szkoleniowcowi, że „to nie jest Eintracht Frankfurt”, który wcześniej prowadził. Stąd sytuacja w samym klubie nie jest obecnie zbyt wesoła. Cztery punkty straty do lidera Bundesligi, brak szkoleniowca, poważne kontuzje w zespole, nieuchronność zabiegu, któremu musi się poddać Lewandowski i wreszcie problemy w samej grze. „Właściwym pytaniem w tej chwili zdaje się być to, kto w tym momencie chciałby w ogóle być trenerem Bayernu”, zastanawiano się we Frankfurter Allgemeine Zeitung.

Na to, czy sytuacja Lewandowskiego oraz Bayernu się zmieni mogą wpłynąć kolejne decyzje szefostwa klubu. Tymczasowo zespół poprowadzi Hansi Flick, czyli od lata asystent Kovaca, który wcześniej współpracował m.in. z Joachimem Loewem w reprezentacji Niemiec, lecz ostatnio samodzielnym trenerem był ponad dekadę temu w Hoffenheim. Media przedstawiają go jako „człowieka z cienia, którego wszyscy lubią”, dodając, że w kadrze odpowiadał za stałe fragmenty oraz organizację treningów. W niemieckiej federacji opracowywał profile pozycji zawodników, jak również wprowadzał innowacyjne metody, a częścią jego filozofii jest futbol bardziej ofensywny, niż za Kovaca. Sam zresztą tę różnicę podkreślił na konferencji prasowej przed meczem z Olympiakosem. – Chcę porozmawiać z zawodnikami i przypomnieć im, do czego są zdolni, jakie są ich atuty. Chcę, by przejęli inicjatywę i pokazali swoją jakość – tłumaczył. Tymczasem im dłużej trwał związek Bayernu z Kovacem, tym mniejsze można było mieć przekonanie, że styl gry pozwala drużynie rozwinąć skrzydła. Skuteczność Lewandowskiego była jedyną sprawną częścią w coraz bardziej dysfunkcyjnej maszynie.

O ile wypromowanie Flicka do pozycji pierwszego trenera kupuje Bayernowi kilka tygodni czasu na znalezienie nowego szkoleniowca, o tyle w niemieckich mediach podkreśla się potrzebę wzmocnienia tego stanowiska. „Współczesne kluby są w pierwszej kolejności definiowane przez pomysł na grę, a dopiero pod filozofię dobierają trenera”, czytamy w Sueddeutsche Zeitung. Taka postać powinna definiować Bayern, jak było to choćby w przypadku Pepa Guardioli. Oglądając zespół z ostatnich tygodni można było odnieść wrażenie, że od odejścia Hiszpana minęła cała epoka w futbolu, tak zmienił się styl monachijczyków.

Lewandowski zawsze podkreślał, że to właśnie Guardiola zmienił jego postrzeganie futbolu, udoskonalił go jako piłkarza, a w konsekwencji – jako napastnika. Dla Polaka był to ważny czas nauki, z rad Hiszpana korzysta do dziś, wykształcone nawyki dziś dają mu coraz większą przewagę nad rywalami. Powrót do stylu opartego na większym posiadaniu piłki wcale nie musi oznaczać mniejszej liczby okazji, zwłaszcza w obecnej dyspozycji napastnika.

Patrząc na kandydatów wymienianych wobec wakatu w Bayernie można odnieść wrażenie, że jakikolwiek wybór nie osłabi roli Lewandowskiego, przede wszystkim przekładającej się na liczbę sytuacji. Ralf Rangnick stawia na futbol grany szybciej i z większą energią, ale jego efektem jest wiele sytuacji podbramkowych. U Massimiliano Allegriego piłkarze tacy jak Zlatan Ibrahimović i Gonzalo Higuain strzelali ponad 50 goli w dwa sezonu. Gdyby latem 2020 roku zespół przejął Erik ten Hag – w poniedziałek zastrzegł, że do końca sezonu pozostanie w Ajaksie – to byłoby to nawiązanie filozofią i stylem gry właśnie do Guardioli. Arsene Wenger, którego nazwisko pojawia się bardzo często i coraz głośniej w kontekście tej pracy, także współpracował z wieloma świetnymi napastnikami, by wymienić tylko Robina Van Persiego i Thierry'ego Henry'ego. Wydaje się to najbardziej rozsądnym wyborem klubu, gdyż filozofia Francuza zdaje się być zgodna z wyobrażeniem, jakie o grze Bayernu ma szefostwo mistrzów Niemiec.

Tymczasem już na swojej pierwszej konferencji prasowej Hansi Flick musiał odpowiadać na pytania dotyczące Lewandowskiego. Oczywiście tym najważniejszym tematem okazała się nie skuteczność Polaka, ale informacje dotyczące jego zdrowia i zapowiadanego zabiegu przepukliny pachwinowej. – On sam musi podjąć decyzję, którą my oczywiście uszanujemy. Mamy nadzieję, że nie zagra w jak najmniejszej liczbie meczów – mówił tymczasowy szkoleniowiec. On sam wie, że na taki ubytek w obecnej sytuacji jego zespół raczej nie może sobie pozwolić.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności