Aktualności
Robert Lewandowski o krok od kolejnej, podwójnej korony w Niemczech
Tydzień temu szanse BVB na mistrzostwo były dużo większe, bo ekipa z Westfalii była w ogólnej klasyfikacji gorsza od monachijczyków o dwa „oczka”. Jednak Borussia potknęła się w Bremie, remisując 2:2 z Werderem. Bayern natomiast pokonał na własnym stadionie 3:1 Hannover, odjeżdżając konkurentowi na cztery punkty. Historia Bundesligi pokazuje, że to przewaga akurat, taka, która wystarczy Bayernowi, aby przypieczętować sukces.
Liczy się tylko zwycięstwo
Niemiecki „Bild” nawet wyliczył, że od sezonu 1994/95 czteropunktowa przewaga po 32. kolejce zawsze oznaczała końcowy triumf w rozgrywkach. W najbliższej kolejce (sobota, godz. 15:30, transmisja w Eleven Sports 2) Bayern jedzie do Lipska, w ostatniej serii podejmie u siebie Eintracht Frankfurt. To trudni rywale, bo zespoły z 3. i 4. miejsca w lidze – Borussię z kolei czekają konfrontacje z Fortuną Duesseldorf (dom) oraz Borussią Moenchengladbach (wyjazd), czyli z teoretycznie łatwiejszymi drużynami – ale wystarczy jedno z tych spotkań wygrać i po zawodach. – Zawsze powtarzam, że według mnie, rywalizacja w Bundeslidze kończy się na przedostatniej kolejce. Ten zespół, który jest liderem przed ostatnią kolejką zostaje mistrzem. Bayern ma to do siebie, że kiedy trzeba się sprężyć jeszcze bardziej, trzeba być skoncentrowany, to tej jakości na boisku widać jeszcze więcej – mówił nam Dariusz Pasieka, były piłkarz i trener niemieckich klubów, a obecnie Szef Kształcenia i Licencjonowania Trenerów oraz Dyrektor Szkoły Trenerów PZPN.
Bayern zmierza więc po swój 29. tytuł. To rekordowe osiągnięcie w Niemczech. Już wcześniej inny rekord stał się udziałem Bawarczyków – cztery mistrzostwa z rzędu. Drużyna ze stolicy Bawarii jest o krok od wygrania Bundesligi, mimo że był taki moment sezonu, kiedy Borussii Dortmund dawano na to większe szanse. Choć „Die Roten” znów mogą zdobyć wszystko na krajowym podwórku, to i tak nie brakuje głosów sceptycyzmu. A to zły styl, a to wątpliwości, czy Niko Kovać jest w stanie wnieść drużynę na jeszcze wyższy poziom. Bo przecież monachijczycy mieli swoje problemy.
Przypominało to szukanie własnej tożsamości. – Wiemy, o co chodzi w Bayernie. Oczekiwania są tutaj bardzo wysokie, musisz odnosić sukcesy, z czego doskonale sobie zdajemy sprawę. Tych dziesięć ostatnich miesięcy było bardzo pouczających i bardzo intensywnych. Czekają nas jeszcze dwa finały w lidze i oczywiście będziemy chcieli wyciągnąć, co najlepsze z tego pierwszego. To będzie ekscytujący pojedynek przeciwko silnej drużynie. Nasz zespół jest mocno skoncentrowany i musimy tego dokonać razem. Pracowaliśmy nad tym przez dłuższy okres i wiemy jak sobie radzić z takimi sytuacjami. Traciliśmy do liderów dziewięć oczek i sporo bramek. Teraz możemy wykonać decydujący krok i wygrać mistrzostwo Niemiec – powiedział Kovać.
Siódemka „Lewego”
Równie blisko co Bayern mistrzostwa, Robert Lewandowski jest wygrania klasyfikacji na najskuteczniejszego zawodnika Bundesligi. Polak zdobył 22 bramki. W ostatnich czterech kolejkach trafił wprawdzie raz (przeciwko Hannoverowi), ale jego rywale również nie imponowali skutecznością, co sprawia, że kapitan reprezentacji Polski może niebawem sięgnąć po drugą z kolei, a czwartą w ogóle, koronę króla strzelców niemieckiej ekstraklasy. Raz ta sztuka udała mu się barwach BVB, kolejne korony wywalczył, będąc zawodnikiem Bayernu.
Lewandowski pierwszy raz królem polowania w Niemczech został w sezonie 2013/14 (20 goli). Następnie z 30 bramkami triumfował w sezonie 2015/16. 29 trafień zapewniło mu laur w sezonie 2017/18. Z Borussią zdobywał dwa mistrzostwa (2010/11, 2011/12), z Bayernem zmierza po piąty tytuł z rzędu. Jeśli chodzi o indywidualne dokonania kapitana reprezentacji Polski na niemieckich boiskach to, ponadto trzykrotnie wygrywał klasyfikację kanadyjską (gole + asysty). Najwięcej punktów zebrał dwa sezony temu (35: 30 goli i 5 asyst). Rok temu miał 31 „oczek” (29 trafień i 2 kluczowe podania), w sezonie 2015/16 do trzydziestu trafień dołożył cztery asysty. Poza tym, po dwa razy był najlepszym piłkarzem Bundesligi (za sezony 2011/12 oraz 2016/17) i najlepszym napastnikiem (2015/16, 2016/17). Trzykrotnie kończył sezon jako wicekról strzelców, a raz znalazł się w tym rankingu na najniższym stopniu podium.
W samej Bundeslidze „Lewy” zdobył 202 bramki, co daje mu piąte miejsce wśród najskuteczniejszych zawodników ekstraklasy niemieckiej. Liderem klasyfikacji wszech czasów jest Gerd Mueller (365 gol). Za nim są inni Niemcy: Klaus Fischer (268), Jupp Heynckes (220) i Manfred Burgsmueller (213). – Kiedy w 2010 roku trafiłem do Bundesligi, nie przeszło mi przez myśl, że strzelę w niej 200 goli. 250 bramek jest w moim zasięgu. 300 też nie jest niemożliwe. Jeśli w dalszym ciągu będę wpisywał się na listę strzelców regularnie, w dwóch sezonach mogę zdobyć 50 czy 60 bramek. Każdy sezon przebiega jednak inaczej. Czasem trzeba grać taktycznie dla drużyny – powiedział Lewandowski w rozmowie z „Kickerem”.
Nasz zawodnik czuje się na siłach, aby pograć w piłkę jeszcze dobrych kilka lat. – Być może do 35. albo 37. roku życia. Będę przynajmniej próbował. Jak długo moje ciało wytrzyma to obciążenie, zależy od tego, jak będę o nie dbał i jak je trenował. Ciało to jedna sprawa, a druga rzecz to głowa. Wszystko musi pasować – stwierdził. Idealnie pasowałoby kolejne mistrzostwo Niemiec z kolejną koroną króla strzelców Polaka. – Mistrzostwo stoi na pierwszym miejscu. W połączeniu z armatką byłoby perfekcyjne. Wiedziałbym wtedy, że miałem w nim swój udział. Sukces drużyny jest jednak najważniejszy – dodał „Lewy”.
Piotr Wiśniewski