Aktualności
Rewanż z Izraelem. „Chcemy dziś ponownie zagrać na zero z tyłu”
Od początku tygodnia sytuacja jaka panowała w Izraelu była bardzo napięta. Nie przełożyło się to jednak na plany treningowe biało-czerwonych. Wszystko odbyło się tak, jak wcześniej zostało to ustalone. – Z własnego doświadczenia przekazywałem zawodnikom, że może to wyglądać tutaj trochę inaczej, niż przekazują to media. Chciałem wprowadzić pewien spokój. Zależało mi, żeby piłkarze mogli skupić się tylko na meczu z Izraelczykami – powiedział trener Brzęczek. Polacy po ponad trzygodzinnym locie dotarli do Tel Awiwu, po czym zostali bezpiecznie przetransportowani do hotelu w Jerozolimie, a później na Stadion Teddy. Nie było mowy o żadnych komplikacjach na terenie gospodarza.
Jesteśmy 🇮🇱 pic.twitter.com/ZmQL5gPzWr
— Jakub Kwiatkowski (@KwiatkowskiKuba) November 15, 2019
Reprezentacja Izraela całkiem udanie rozpoczęła eliminacje i wydawała się być, obok Austrii, najgroźniejszym rywalem biało-czerwonych w walce o awans na EURO. Zespół Andreasa Herzoga zaczął od remisu ze Słowenią, ale później pewnie ograł u siebie Austriaków. Zadyszkę Izraelczycy złapali w meczu z Polską w Warszawie. Cztery ciosy wyprowadzone przez Polaków wypominane zawodnikom Izraela wypominane są do dziś, co otwarcie nawet przyznał kapitan naszych rywali Bibras Natcho. – Polska nas wypunktowała. Graliśmy nieźle tylko na początku, później pojawiły się błędy, za które słono przyszło nam zapłacić. Zależy nam na rewanżu za tamto spotkanie – podkreślał izraelski zawodnik.
Zwycięstwo w Warszawie dało biało-czerwonym pewien komfort, ale jak zaznaczył selekcjoner Jerzy Brzęczek, teraz w Jerozolimie spodziewa się zupełnie innego spotkania. – Zdajemy sobie sprawę z tego, że w Izraelu będzie o wiele trudniej. Mamy świadomość siły rywala. Zwłaszcza w ofensywie. Nie zapominajmy, że w pierwszym meczu przy stanie 0:0 nasz przeciwnik miał groźne sytuacje bramkowe i mógł szybko wyjść na prowadzenie. W Warszawie udało nam się zagrać na zero z tyłu i zależy nam na tym, żeby w rewanżu to powtórzyć. Mimo porażek piłkarze Andreasa Herzoga umieją pokazać, że potrafią grać w piłkę – powiedział trener Brzęczek.
Nasi już na miejscu! 😊
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) November 15, 2019
Pozdrawiamy z Izraela! 🇮🇱 pic.twitter.com/quUZ55P3D8
Trzy porażki poniosła reprezentacja Izraela, która obecnie znajduje się na przedostatnim miejscu w grupie, wyprzedzając jedynie Łotwę. Mimo małej liczby zgromadzonych punktów nasi przeciwnicy doskonale wiedzą, jak kierować piłkę do siatki. Warte podkreślenia jest, że w naszej grupie strzelili najwięcej (15), goli. Czołowym strzelcem oczywiście jest Eran Zahawi, na którego defensywa biało-czerwonych musi uważać. – Oczywiście najgroźniejszym ofensywnym zawodnikiem w reprezentacji Izraela jest Eran Zahawi. Wystarczy zobaczyć, w jaki sposób zdobywa bramki. Połowa z nich może kandydować do trafień sezonu. Doskonale wiemy, jak klasowy to napastnik. Nie możemy pozwalać, żeby piłkarze z formacji ofensywnych dochodzili do sytuacji bramkowych. Wszystko będzie widoczne na boisku w sobotni wieczór, czyli jak będziemy się prezentowali i w jaki sposób będziemy realizowali nasze zadania taktyczne – przekonuje selekcjoner.
TO.
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) November 15, 2019
JUŻ.
JUTRO.
🇮🇱🇵🇱 pic.twitter.com/RyYAcUDS8V
Nasi rywale mają kłopoty zdrowotne, problemy także pojawiły się w drużynie biało-czerwonych, gdyż trener naszej drużyny nie będzie mógł skorzystać z usług Arkadiusza Milika i Macieja Rybusa. Ten pierwszy musiał opuścić zgrupowanie w Warszawie, a Rybus, mimo że udał się z kadrą do Jerozolimy, jego udział w sobotnim meczu jest wykluczony. Dobrą wiadomością dla selekcjonera jest, że do jego dyspozycji są wszyscy pozostali zawodnicy. W tym Grzegorz Krychowiak, który podczas ligowego meczu Łokomotiwu doznał urazu głowy. Wszystko na szczęście jest w porządku z jego zdrowiem i na tę chwilę nie ma żadnych przeciwskazań, by jego występ w Izraelem stał pod znakiem zapytania.
Reprezentacja Polski z Izraelem zmierzy się w sobotę o godzinie 20:45 (21:45 czasu lokalnego) w Jerozolimie. Trzy dni później biało-czerwoni rozegrają ostatnie spotkanie w tym roku, a ich rywalem na PGE Narodowym będzie Słowenia.