Aktualności
Zgrupowanie odpowiedzi, reprezentacja stabilizacji
Spotkania towarzyskie rzadko dostarczają takich emocji, jak te z ostatnich dziesięciu minut z Koreą Południową. Dwa gole i wyrównanie wyniku ze strony rywali, fantastyczne trafienie Piotra Zielińskiego z doliczonego czasu. Ale zwycięstwo było jednym z bardziej odległych celów na liście Adama Nawałki. Gdy piłka wpadała do siatki po strzale rozgrywającego selekcjoner pewnie myślał o tym, co spowodowało wcześniejsze problemy z defensywą w drugiej połowie. Zmiany personalne? Nowe ustawienie? Brak typowej „szóstki”?
Publicznie selekcjoner woli zwlekać z odpowiedzią. Dlatego na konferencjach prasowych można usłyszeć, że ocena przyjdzie z dokładniejszą analizą. Jednak po spotkaniu z Koreą Południową był moment na coś innego, nowego. – Wewnętrznie czuję, kto może pojechać na mistrzostwa świata, a kto nie – powiedział Nawałka. Bez nazwisk, ale on już wie: kilkadziesiąt minut po zakończeniu meczu lista kolejnych powołań sama układała się w jego głowie.
To również sygnał, że marcowe zgrupowanie dało mu konkretne odpowiedzi. Poszerzanie możliwości – taktyczne i personalne – to jedna kwestia, ale przecież trzeba trzymać się kluczowego słowa tej reprezentacji: jakości. Temu miał służyć przegląd kadr i debiuty czterech zawodników. Sprawdzenie, kto będzie w stanie jej dostarczyć, gdy zostanie wrzucony w nowy system, lecz między rozumiejących się i dobrze funkcjonujących razem piłkarzy? To nawet dla doświadczonych zawodników stresująca sytuacja, a na mundialu w Rosji potrzeba będzie tego, co przydało się dwa lata temu we Francji: chłodnych głów.
Potwierdzenie u sprawdzonych
Najprościej napisać o tych, których zadaniem było utwierdzenie selekcjonera w słuszności wykonywanej pracy. Piotr Zieliński już w 2017 roku zaliczył w reprezentacji najwięcej minut, ale w marcu jako jedyny nie zszedł z boiska nawet na sekundę. W Neapolu od początku stycznia w pełnym wymiarze wystąpił tylko w dwóch spotkaniach. A tu selekcjoner sprawdził, czy rotowany przez Mauricio Sarriego piłkarz – we Włoszech mówią o nim, że jest „dodicesimo titolare”, czyli w wolnym tłumaczeniu „dwunastym podstawowym” zawodnikiem – da radę wytrzymać w krótkim przedziale czasu takie obciążenia na mundialu. Zieliński nie tylko wytrzymał próbę, ale w dwumeczu był najbardziej błyskotliwym zawodnikiem z drużyny, wystąpił w dwóch różnych rolach, w ostatnich sekundach rozstrzygnął o wyniku. Tego gola, kilka prostopadłych podań i też zwód bez dotknięcia piłki, który zmylił rywala przy akcji na 2:0 można wyjąć, włożyć w ramkę i zapamiętać – ale pokazywać tylko do mundialu, by z Rosji wyciąć kolejne jego popisowe zagrania.
Jest też Kamil Grosicki, który od początku był przygotowywany na drugi mecz. Kamil, który walczył z kontuzją, załamaniem formy, przybiciem związanym z sytuacją swojego klubu. On potrzebował tego zgrupowania, by zmienić nastawienie, by sinusoida jego nastroju znów poszła w górę w kluczowym okresie przed mundialem. A nastawienie to nie tylko gol i asysta, lecz przede wszystkim praca, którą wykonał w tygodniu poprzedzającym spotkanie z Koreą Południową. Ta sama praca, która ma się odbywać w Hull City pod okiem fachowca wskazanego przez Adama Nawałkę. Ostatni raz pełne spotkanie Grosicki zagrał jeszcze w grudniu, potem przez uraz zaliczał głównie epizody, ale w Polsce odpowiednio poprowadzony szarżował skrzydłem przez całe spotkanie. Pewnie pomogła temu przekazana mu po zejściu Kamila Glika opaska kapitana, jednak efekty po raz kolejny potwierdziły, że Adam Nawałka potrafi podejść i trafić do indywidualności. Różne charaktery ma ta kadra, łączenie ich w zespół trwało, lecz w zarządzaniu nimi selekcjoner osiągnął małe mistrzostwo.
Także dlatego po niektórych zawodnikach widać, że lepiej grają w kadrze niż w klubie. Michał Pazdan i Krzysztof Mączyński to tego najlepsze przykłady. Pierwszy miał obawy przed grą w nowym systemie, jeszcze z Nigerią nie mógł zagrać, ale z Koreą Południową rozwiał głównie swoje wątpliwości: agresywne podejście do przeciwnika to jego domena, w Chorzowie wygrał siedem z ośmiu pojedynków, ale istotne było również to, że prostopadłym podaniem umiejętnie przyspieszał ataki już od obrony.
Z kolei Mączyński pozytywnie odpowiedział na coraz większą rywalizację w środku pola. W końcu z Nigerią ze świetnej strony pokazał się Jacek Góralski, z Koreą Południową zadebiutował Taras Romanczuk, na jednym z dwóch miejsc może wystąpić również Zieliński, a jest jeszcze Krychowiak czy Linetty. Tego ostatniego kontuzja szybko wyeliminowała z gry w trakcie marcowego zgrupowania, ale wcześniej dał selekcjonerowi wystarczająco powodów, by wystawił go w podstawowym składzie na Nigerię. A Mączyński widział i w typowym dla siebie stylu odpowiedział: może mniej fizycznością, lecz jakością swoich podań (90% dokładnych) oraz dwiema asystami. W tym sezonie w Legii ma w sumie trzy ostatnie zagrania.
Pomoc dla lidera
Jednak marcowe zgrupowanie miało też rozwiązać wątpliwości taktyczne. Listopadowe sprawdziany z Urugwajem i Meksykiem pokazały, że ustawienie 1-3-4-3 może reprezentacji opłacić się w defensywie, lecz punktem wyjścia dla selekcjonera jest wykorzystanie – znów to słowo – jakości swojego najlepszego zawodnika. A Robert Lewandowski pomimo strzelenia gola Korei Południowej zwracał uwagę, że zespół miał problem z włączeniem go do swojej gry. Napastnik dostał okazje po dośrodkowaniach, lecz nie z ataków pozycyjnych. Na zrywach po przechwytach korzystali bardziej ci, którzy nie skupiają tak swojej uwagi rywali, jak Lewandowski.
Statystyki potwierdzają jego obawy. W 45 minut z Koreą Południową wykonał tylko sześć podań, tylko jedno (niecelne) w strefie ataku. Pojedynków miał sporo, jak na tak krótki okres gry (14), ale o osamotnieniu może świadczyć fakt, że wygrał tylko cztery. Podobnie było przeciwko Nigerii (trzy z 17), ale wtedy chętniej cofał się do środka pola, tam wymieniał podania (miał ich 21). Znów można przypomnieć, że efekty w postaci szans dla napastnika były, lecz jego umiejętności aż proszą się o wykorzystanie w większym stopniu. Lewandowski dla mundialu w pierwszym kwartale 2018 roku wyjątkowo się oszczędza, w Bayernie wyprosił sprowadzenie rezerwowego napastnika.
A Adam Nawałka szuka opcji: zamiast jednego grającego obok niego napastnika, przysunął bliżej jeszcze jednego zawodnika. Tylko do wykorzystania potencjału potrzeba jeszcze więcej minut razem, zrozumienia, pewnie większego wkładu wahadłowych. Rafał Kurzawa i Maciej Rybus spisali się bardziej niż przyzwoicie, debiut Przemysława Frankowskiego był całkiem obiecujący, ale już od Artura Jędrzejczyka więcej zagrań w pole karne (jedno niecelne) zaliczył Tomasz Kędziora, który wszedł na 26 minut drugiego spotkania. Należy pamiętać także o Łukaszu Piszczku w kontekście tej pozycji, wyeliminowanym przez uraz Bartoszu Bereszyńskim. Mnogość opcji jest spora, teraz kwestia najważniejszego: jak najlepszego dopasowania wszystkich elementów układanki już na mecz z Senegalem.
Przy ustawieniu, które Nawałka wciąż uznaje za bazowe (1-4-4-2) piłkarze wiedzą, co i jak powinno funkcjonować, by Lewandowski strzelał, a Polska wygrywała – te schematy i ich wariacje znamy z poprzednich dwóch eliminacji. Jednak w 1-3-4-3 sporo się zmienia: nowa jest rola wahadłowych, która wymaga piłkarzy o profilu między bocznym obrońcą a skrzydłowym. Bardzo istotne jest to, czy środkowi obrońcy potrafią przyspieszyć akcje podaniami, które miną drugą linię i ewentualny pressing przeciwnika. Tak jak zrobił to Kamil Glik zagrywając piłkę górą i nad rywalami przy akcji na 2:0 we wtorkowym meczu. Wreszcie wymagana jest sprawność w przejściu z obrony do ataku i o tej fazie Adam Nawałka na zgrupowaniu mówił najwięcej, bo w niej jego zespół w poprzednim systemie się specjalizował.
Co istotne selekcjoner nie ukrywał, że nawet w lepszej, pierwszej połowie spotkania z Koreą Południową były słabe ogniwa. Taka jest ta drużyna, że po przegranej z Nigerią piłkarze i trener mówili o dobrej grze, po wtorkowym zwycięstwie zaznaczali, że błędy pokazały, ile jeszcze czeka ich pracy. Nie ma bicia na alarm, nie ma hurraoptymizmu. To reprezentacja przede wszystkim trzymająca określony poziom: piłkarski, taktyczny, mentalny, ambicjonalny. Im będzie goręcej – a temperatura wokół kadry będzie tylko wzrastać – tym cenniejsza będzie stabilizacja, którą dotychczas osiągnął Nawałka. Marcowe zgrupowanie jej nie zaburzyło, bardziej pomogło w przekonaniu, którzy piłkarze i jaki system pomoże w jej utrzymaniu na mundialu.
Michał Zachodny