Aktualności
Radosław Majecki, czyli historia pewnego powołania
– W piłce, generalnie w życiu, trzeba mieć szczęście i trafić na odpowiednich ludzi. Tak było w przypadku Radka – opowiada Kamil Koprowski, szkoleniowiec z Arki… Pawłów. To on namówił na wizytę w Kałkowie trenera kadry województwa świętokrzyskiego, aby zobaczył w akcji pewnego młodzieńca. Był nim Radosław Majecki, dziś podstawowy bramkarz Legii Warszawa, który otrzymał pierwsze powołanie do seniorskiej reprezentacji Polski.
Majecki pod opiekę Koprowskiego trafił w 2010 roku. Minęło sześć miesięcy, jak po regionie rozeszła się informacja, że w gminie Pawłów, we wsi Kałków, gdzie mieści się Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Pani Świętokrzyskiej, trenuje chłopak o niebanalnych umiejętnościach bramkarskich. Wieść dotarła do Waldemara Raka, który dwa dni przed początkiem mistrzostw Polski postanowił sprawdzić, kim jest ów młodzieniaszek.
Porzucić piłkę?
Rak, obecnie prezes Akademii Piłkarskiej Star Starachowice, wspomina wydarzenia sprzed lat: – Przyjechałem tam w sobotę i wykonałem kilka ćwiczeń z tym ich talentem, chciałem wybadać sytuację. Szybko zorientowałem się, że rzeczywiście mamy do czynienia z bardzo zdolnym chłopakiem. Miał super warunki fizyczne, w bramce spisywał się rewelacyjnie. Nie miałem dużo czasu do namysłu, bo już w poniedziałek zaczynały się mistrzostwa. Zastanawiałem się: brać go czy nie?! Zabrałem! Teraz można powiedzieć, że wtedy, od turnieju w Łodzi, rozpoczęła się piłkarska kariera Radka. Sam turniej był dla nas specyficzny. A to dlatego, że w grupie nie straciliśmy bramki, mimo to nie wyszliśmy z grupy. Zanotowaliśmy trzy bezbramkowe remisy, w czym duża zasługa Majeckiego – zaznacza.
W reprezentacji skupiającej najzdolniejszych piłkarzy młodego pokolenia z województwa świętokrzyskiego, Majecki rozwinął skrzydła. – Na turnieju im. Kazimierza Deyny zajęliśmy drugie miejsce, to był jeden z największych sukcesów naszej kadry złożonej z zawodników z roczników 98 i 99, w której Radek grał pierwsze skrzypce. Z czasem pojawiły się pierwsze dylematy. Szkoła w Kielcach, a może w Ostrowcu? Będąc w szkole z internatem, zastanawiał się nad dalszą grą. Zniechęcił się do sportu. Na szczęście wytrwał w swoim postanowieniu. Dały o sobie znać jego mocne strony: determinacja oraz konsekwencja – mówi dla Łączy Nas Piłka opiekun Radosława Majeckiego w kadrze wojewódzkiej.
Gotowy na seniorów
– Majecki od początku miał to wszystko, co powinien posiadać bramkarz, zawodnik, sportowiec. Z takim talentem już się rodzisz. To sposób upadania na murawę, odpowiedni chwyt piłki, gra nogami. On to wszystko czuł, dużo też pracował. Nie mogło być inaczej, w końcu jest bardzo mądrym, inteligentnym chłopakiem. Zdyscyplinowanym, odpornym na pokusy i bodźce zewnętrzne – stwierdza Rak.
Dużą pokusę mogła stanowić na przykład przeprowadzka do stolicy. Majecki, skończywszy trzyletnią edukację w ostrowieckim gimnazjum, którą łączył z grą w MKS-ie KSZO Junior, skusił się na Legię. Szybko zaczął grać z seniorami, bo jeszcze przed końcem 17. roku życia. Stało się tak dzięki Krzysztofowi Dębkowi. – Radek był przygotowany fizycznie do rywalizacji w futbolu seniorskim. Także pod względem mentalnym. Na drodze, którą sobie wytyczył, wyznaczone były twarde zasady. Myślę, że wyniósł je z domu. Czuło się, że to chłopak z ogromnym potencjałem. W mojej współpracy z Radkiem jest wiele pozytywnych wspomnień, zwłaszcza tych związanych z rywalizacją w Młodzieżowej Lidze Mistrzów. Cieszę się, że to u mnie miał możliwość debiutu w trzeciej lidze w rezerwach Legii – podkreśla Dębek.
W juniorskim odpowiedniku Champions League, Legia Dębka rywalizowała w grupie ze lizbońskim Sportingiem, Realem Madryt oraz Borussią Dortmund. – Z Dortmundem musieliśmy koniecznie grać w piłkę, przez co oni nie mieli takiej swobody w operowaniu futbolówką. Gra nogami nie była jeszcze mocną stroną Majeckiego. W tym konkretnym spotkaniu z dwa, trzy razy posłał jednak taką piłką, że nasz środek pola w osobach: Sebastian Szymański, Bartłomiej Urbański, Miłosz Szczepański, do tego szybcy skrzydłowi Adam Ryczkowski i Konrad Michalak, mógł wyprowadzić kilka ciekawych akcji. To był promyczek nadziei, że jednak Radek nauczy się poprawnej gry nogami. I stale się w tym elemencie poprawia – ocenia były szkoleniowiec bramkarza z Legii II.
Silna osobowość
Sezon 2016/2017 był dla Majeckiego przetarciem przed tym, co go spotkało za kilka miesięcy. Na szansę w pierwszej Legii wprawdzie musiał jeszcze poczekać, za to opcja wypożyczenia do I-ligowej Stali Mielec wydawała się rozsądnym posunięciem. Został najmłodszym grającym bramkarzem na zapleczu ekstraklasy.
W Mielcu spisywał się bardzo dobrze. Wydawało się, że kwestią czasu jest, kiedy zagra w ekstraklasie. Doczekał się w 14. kolejce sezonu 2018/2019 przeciwko Górnikowi Zabrze. Na finiszu ligi miał na koncie 14 gier w najwyższej klasie rozgrywkowej, w połowie z nich nie wpuścił bramki. – Przypominam sobie siebie i moich rówieśników w jego wieku, gdy zaczynał grać w Legii i w chwili debiutu w ekstraklasie. Człowiek nie był tak ukształtowany pod względem trzeźwego myślenia o życiu, swojej przyszłości. Widać, że Radek był dobrze prowadzony. Mam nadzieję, że nadal życie będzie mu pomagało. Załóżmy, że rozwój tego chłopaka utrzyma się w tempie wprost proporcjonalnym do skali talentu. Za kilka miesięcy możemy mieć jeszcze więcej satysfakcji, że kogoś takiego wychowaliśmy. Może to kolejny Polak, który zajdzie wysoko? – zastanawia się Dębek.
– Nie spodziewałem, że w przyszłości doczekamy się debiutanta w ekstraklasie, a co dopiero powołanego do reprezentacji Polski. To pierwszy przypadek w historii naszego klubu. To tylko pokazuje, że warto mieć marzenia, uczciwie pracować, dążyć do celu. I to wszystko zaczęło się od pamiętnego powołania... – zauważa Koprowski.
Dopełnieniem rozwoju nastoletniego golkipera jest seniorska reprezentacja Polski. Wcześniej grał w młodzieżówkach – zaczynał od U-16, później trafił do U-17, U-18 i U-19. Bronił również na młodzieżowych mistrzostwach świata do lat 20 w Polsce. – Mówimy o młodym człowieku z silną osobowością. Niepochlebne recenzje, czy upomnienia trafiały w niego ze zdwojoną siłą. Ale mocny charakter sprawiał, że krytyka i porażki, choć je mocno przeżywał, nie dobijały go do reszty. Poza tym w Legii słabi nie grają. To, że dziś, mając 19 lat, dźwiga na sobie ciężar bramki warszawian, i radzi sobie z tym świetnie, wiele o nim mówi – podsumowuje Dębek.
Piotr Wiśniewski