Aktualności
Przestrzeń, inteligencja i wyrażanie siebie. Jakim trenerem jest Paulo Sousa?
Kiedy zaczęła się kariera trenerska Paulo Sousy? Portugalczyk sam wskazuje na 2008 rok, gdy tylko dostał pierwszy raz możliwość prowadzenia klubu. Wcześniej był jedynie selekcjonerem reprezentacji Portugalii do lat 16, współpracował również jako asystent Carlosa Queiroza przy pierwszej kadrze. Chociaż pierwsza praca w klubie – angielskim Queens Park Rangers – nie trwała długo, to ścieżka szkoleniowa przeprowadziła go przez jeszcze osiem klubów w siedmiu państwach w ciągu dwunastu lat. Aż w styczniu 2021 roku przejął reprezentację Polski.
Jakim jest trenerem? – Chcę, by mój zespół zawsze był głównym bohaterem widowiska. I to przy piłce – mówił w wywiadzie dla Tribuna Expresso w 2019 roku. – Chcę, by wyrażały swoją romantyczną, poetycką stronę, indywidualnie i kolektywnie, by uzyskać kontrolę nad przeciwnikiem, a ona ma najwięcej wspólnego z czasem i przestrzenią. Wymaga to również inteligencji taktycznej. Ta podstawa pozwala poszczególnym zawodnikom w tych warunkach podejmować szybsze decyzje, a więc wyrażać się na boisku. Chcę, by moja drużyna pokazywała coś, co sprawi, że kibice będą niecierpliwie wyczekiwali kolejnego meczu – tłumaczył.
Ta filozofia początkowo kształtowała się w trudnych warunkach. Z Queens Park Rangers współpracował pół roku, w kolejnym klubie na Wyspach, Swansea City, spędził pełny sezon i dostał ofertę z Premier League oraz Leicester City. Jednak tam po słabym starcie w rozgrywkach (cztery wygrane w dwunastu meczach) szybko zrezygnowano z Portugalczyka.
Rzadko zdarza się, by po pracy z klubami na Wyspach szkoleniowiec musiał szukać pracy w zupełnie innej części Europy. Jednak Sousa po kilkumiesięcznej przerwie w karierze dostał ofertę od węgierskiego Videotonu. Chociaż zaczął od porażki w eliminacjach Ligi Mistrzów ze Sturmem Graz, to w pierwszym sezonie zdobył z zespołem rekordową liczbę punktów, choć wystarczyło to jedynie do drugiego miejsca. W kolejnych rozgrywkach Videoton Sousy pokazał się w Lidze Europy – przygoda w fazie grupowej zaczęła się od awansów po dwumeczach ze Slovanem Bratysława, KAA Gent oraz Trabzonsporem. Dzięki temu węgierski zespół mógł rywalizować z m.in. Sportingiem Lizbona oraz FC Basel, wygrywając z każdą z tych drużyn (odpowiednio 3:0 i 2:1).
Ostatecznie w styczniu rozstał się z Videotonem, kończąc ten rozdział trzema trofeami: Pucharem Ligi i dwoma zdobytymi Superpucharami. Latem 2013 przeniósł się do Izraela, by tam objąć Maccabi Tel Awiw, gdzie spędził rok zakończony kolejnym sukcesem, czyli mistrzostwem kraju. To tam jako szkoleniowiec notował najwyższą średnią punktów (2,17 z 49 meczów) i tam… zaczął od rywalizacji z Bazyleą w eliminacjach Ligi Mistrzów. Szwajcarski klub pojawia się w tej wyliczance nieprzypadkowo, choć jeszcze przed objęciem go latem 2014 roku zdołał… powtórnie się z nim zmierzyć. Było to już w fazie pucharowej Ligi Europy. Maccabi awansowało z niełatwej grupy z Bordeaux, APOELEM oraz Eintrachtem Frankfurt, lecz Basel okazało się znów zbyt dobrym zespołem. Jednak nazwisko i praca trenera musiały zostawić w tym klubie dobre wrażenie, skoro dostał i przyjął ofertę poprowadzenia drużyny. Tam znów zdobył mistrzostwo kraju, a także doszedł do 1/8 finału Ligi Mistrzów, gdzie lepsze okazało się Porto, choć wcześniej, w fazie grupowej, Bazylea sprawiła nie lada niespodziankę, wygrywając, remisując oraz wyprzedzając w tabeli Liverpool.
To prowadząc szwajcarski klub wyznał, że chciałby kiedyś wygrać najbardziej prestiżowe europejskie rozgrywki. W tym celu zdecydował się na kolejny zawodowy awans i z ligi szwajcarskiej przeniósł się do włoskiej, gdzie objął Fiorentinę. To w Serie A zakotwiczył na najdłuższy okres w karierze szkoleniowej, dwa kolejne lata (2015-2017). Również z włoskim klubem zaczął od rywalizacji w fazie grupowej Ligi Europy, gdzie spotkał… Bazyleę (2:2 i 1:2) oraz Lecha Poznań (1:2 i 2:0). Po wywalczonym awansie jego zespół nie był jednak w stanie podjąć rywalizacji z Tottenhamem. Jednak w Serie A radził sobie bardzo dobrze, wygrywając trzynaście spotkań w pierwszej części sezonu, pokonując m.in. Inter oraz Milan, będąc również liderem. Po tym, jak w ostatnich dwunastu spotkaniach ekipa Sousy wygrała tylko dwukrotnie ostatecznie Fiorentina zajęła piąte miejsce.
Kolejny sezon był udany w europejskich pucharach – cztery zwycięstwa w fazie grupowej, ale odpadnięcie na wiosnę z Borussią Moenchengladbach – lecz w rozgrywkach Serie A ostatecznie zabrakło czterech punktów do zajęcia miejsca gwarantującego ponowną grę na kontynencie. Odejście z Fiorentiny latem 2017 roku oznaczało następną, kilkumiesięczną przerwę w pracy i… następny nietypowy kierunek portugalskiego szkoleniowca.
W Chinach przejął Tianjin Quanjian, czyli klub, który… w ubiegłym roku przestał istnieć. Gdy jednak prowadził go Sousa, to występował nawet w azjatyckiej Lidze Mistrzów i znów Portugalczyk wyprowadził go z fazy grupowej do pucharowej. Tam po dwóch remisach z Guangzhou odpadł. W jego drużynie występowali m.in. Axel Witsel (obecnie Borussia Dortmund), Anthony Modeste (Kolonia) i Alexandre Pato (były piłkarz Corinthians, Milanu, Chelsea). W lidze wyniki zespołu były jednak średnie, zapewniające jedynie miejsce w środku tabeli, a cztery z rzędu porażki we wrześniu doprowadziły do rozstania z Tianjin.
Wreszcie w marcu 2019 roku wrócił do Europy i znów do nowej ligi – francuskiej Ligue 1, gdzie na dziesięć spotkań przed końcem sezonu przejął Bordeaux. Z ostatnich dziesięciu spotkań zespół przegrał aż sześć, a w tabeli finiszował na czternastej pozycji. W kolejnych rozgrywkach Bordeaux początkowo radziło sobie lepiej, ale na przełomie roku przyszło… załamanie formy i sześć porażek w dziewięciu spotkaniach. Od lutego do marca nastąpiła poprawa, choć wystarczyła jedynie do awansu na dwunaste miejsce, gdy pandemia zakończyła sezon ligi francuskiej. Latem doszło jednak do rozstania i od sierpnia Portugalczyk pozostawał bez pracy.
W swoich klubach dał się poznać jako szkoleniowiec, który stosował rozmaite ustawienia, często sprawiając, że piłkarze zmieniali je w trakcie spotkania. W Fiorentinie było to płynne 1-3-4-1-2, w poprzednich miejscach pracy z kolei stawiał również na 1-4-3-3 oraz 1-4-2-3-1. Sam uważa, że najtrudniejszym zadaniem w meczu jest umiejętność zarządzania przestrzenią. Wracając do wywiadu z Tribuna Expresso należy wspomnieć o tym, jak duża uwagę Sousa zwraca na umiejętność prowadzenia piłki. – Myślę, że to w czym ograniczaliśmy piłkarzy w ostatnich latach to fundamentalna technika dryblingu. Widzę, że ona w każdym sektorze zanika, częściej słyszy się wymóg gry na jeden lub dwa kontakty, by przyspieszać grę. To prowadzi do większej wertykalności gry, wymogu kontroli przyjęcia podania. Ale ważna jest umiejętność zmiany tempa gry poprzez drybling, atakując i kreując przestrzeń – mówił.
Czym jest ta romantyczna strona futbolu o której często mówi Sousa? – Chodzi o to, by jak najdłużej przebywać na połowie przeciwnika, nawet przy tak wyćwiczonych, przygotowanych taktycznie drużynach jak współcześnie, przy ograniczonej przestrzeni. Poprzez wspólną tożsamość, dynamikę gry i wyrażanie indywidualnej jakości można zrobić różnicę w ataku, bo przecież chodzi o zdobycie bramki, stworzenie w meczu jak największej liczby sytuacji. Chciałbym, by przez mój pomysł na futbol i sposób gry moich drużyn kibice przychodzili w większej liczbie na stadiony – tłumaczył.
50-letni Portugalczyk uważa, że najbliżej idealnego odbicia jego wizji futbolu była prowadzona przez niego Fiorentina. – Mieliśmy technicznie zaawansowanych piłkarzy, którzy wyrażali siebie, podejmowali odważne decyzje, dostrzegali przestrzeń i wszystko to robili na niesamowitej szybkości. To pomaga pokonać każdego przeciwnika, przeciwność na boisku – mówił. Jakiego rodzaju jest liderem? – Zawsze staram się być sobą, w zgodzie z własnymi decyzjami. Będąc kimś innym popełniałbym więcej błędów. Chcę być stały w swoich pomysłach i sposobie zarządzania ludźmi. Nie mogę wszystkich zadowolić. (…) Drużyna piłkarska to mikro-społeczność w której musi być minimum zasad, ponieważ są w niej różne osobowości, kultury. Musi być jasno nakreślona linia wedle której żyjemy. Dzięki temu w danym okresie piłkarze będą rozumieć moje decyzje, widzieć styl nad jakim pracujemy. Ale stałość w moich decyzjach ma prowadzić do realizowania celów, jakim jest wygrywanie spotkań oraz to, by każdy mógł wyrazić swój potencjał – podkreślał.
Pracę w roli selekcjonera rozpocznie od marcowego zgrupowania reprezentacji Polski i trudnych spotkań eliminacji Mistrzostw Świata 2022. Pierwszym rywalem zespołu pod wodzą Paulo Sousy będą Węgry (25.03, wyjazd), następnie w Warszawie zmierzy się z Andorą (28.03), by pierwsze okienko zakończyć prestiżowym starciem z Anglią na Wembley (31.03). Jeszcze przed EURO 2020 biało-czerwoni rozegrają towarzyskie mecze z Rosją oraz Islandią, by w turnieju zmierzyć się ze Słowacją (14.06), Hiszpanią (19.06) i Szwecją (23.06).
Michał Zachodny
Fot.: East News, Cyfrasport