Aktualności
Przed Fabiańskim mecz o poprawę statystyk w Premier League
Łukasz Fabiański w każdej najważniejszej statystyce, dotyczącej bramkarzy grających w Premier League, zajmuje czołowe miejsca. Zatrzymał 51 strzałów (drugi wynik), a w sobotę stanie przed szansą znacznego podreperowania indywidualnych osiągnięć w tym sezonie. West Ham zagra z Manchesterem City, co oznacza, że „Fabian” znajdzie się pod ostrzałem rywala. Od postawy Fabiańskiego wiele w tym meczu może zależeć, on lubi takie pojedynki, kiedy jest zmuszony do wysiłku przez 90 minut, bo wtedy pokazuje swoje prawdziwe oblicze.
Szczęście w nieszczęściu Łukasza Fabiańskiego polega na tym, że występuje w klubach, których obrona nie jest mocną stroną, przez co często wystawiany jest na próbę (tak było w Swansea, tak jest w West Hamie United). To z jednej strony zmusza go do pełnej koncentracji, z drugiej zaś pomaga mu budować pozycję na Wyspach Brytyjskich. Dziś, Polak jest czołowym bramkarzem Premier League i nie ma chyba w Anglii osoby, która myślałaby inaczej. I tu dochodzimy do sedna sprawy: Fabiański wyrobił sobie markę bardzo dobrego bramkarza właśnie przez to, że w meczach ma dwa, a niekiedy trzy razy więcej, pracy niż inni zawodnicy na tej pozycji. W ten sposób osiąga znakomite statystyki, które stawiają go w hierarchii ligowych bramkarzy na wysokiej pozycji.
Cały czas w gotowości
„Młoty” z Londynu straciły w tym sezonie 18 bramek, co czyni ich siódmą od końca defensywą Premier League. Gdyby nie polski bramkarz to tych straconych goli byłoby dużo więcej. Fabiański zaliczył 51 skutecznych interwencji (lepszy jest tylko Joe Hart z Burnley). Zajmuje też wysokie miejsce jeśli chodzi o strzały obronione w polu bramkowym. Ponadto plasuje się odpowiednio na 3. i 4. lokacie, gdy weźmiemy pod uwagę liczbę piąstkowań i parad w górze, czyli tzw. wyjść do górnej piłki. Liczby nie kłamią: reprezentant Polski to bezsprzecznie czołowy golkiper ekstraklasy angielskiej. To także zawodnik, który w większość przypadków, kiedy jego zespół notuje słaby występ, to jako jedyny w takich spotkaniach nie zawodzi. – Staram się skupiać na tym, aby swoją robotę wykonywać jak najlepiej. Nie mam z tym problemu, czy biorę udział w meczach, w których muszę wykonać więcej interwencji, czy są one mniej intensywne w ilości strzałów. Niezależnie od okoliczności potrafię utrzymać odpowiedni poziom koncentracji. Oby zawsze było do przodu jeśli chodzi o punkty – mówił "Fabian" w jednym z odcinków „Studio z Kadry”.
Wspomnianych przez Fabiańskiego punktów, West Ham nie ma za wiele. Z dwunastu z spotkań „Młoty” wygrały 1/4. To i tak o niebo lepiej niż w pierwszych kolejkach sezonu. Nowy klub polskiego bramkarza na premierowe zwycięstwo w obecnych rozgrywkach czekał w lidze do 16 września (wygrana 3:1 z Evertonem). Potem bordowo-niebiescy zremisowali 0:0 z Chelsea Londyn, pokonali 3:1 Manchester United. Do tych sukcesów bardzo przyczynił się Fabiański, który w kilku sytuacjach wykazał się dużym kunsztem. – Wynik drużyny zawsze rzutuje na to jak się czujesz w danym zespole. Ja natomiast dobrze czuję się w nowym klubie. Uważam, że moje pierwsze mecze w West Hamie były na odpowiednim poziomie. Uważam, że naprawdę mamy dobrą jakość w drużynie. Potrzebujemy czasu, żeby to wszystko porządnie poukładać. Wierzę, że jak zaskoczy to będziemy się oglądać za siebie – powiedział reprezentant Polski.
Ostatnio West Ham gra w kratkę – pod koniec października ekipa z Londynu zremisowała 1:1 z Leicester, następnie pokonała 4:2 Burnley. W ostatniej kolejce przed przerwą reprezentacyjną drużyna Polaka podzieliła się punktami z Huddersfield.
Citizens zmorą Fabiańskiego
W starciu z City, West Ham United oczywiście faworytem nie będzie, ale dobrym występem i ewentualną niespodzianką mogą sporo ugrać w oczach kibiców. 33-letniego Polaka takie spotkania nie ruszają. Na pewno jednak będzie miał okazję nieraz się wykazać, a co za tym idzie: poprawić własne statystyki tego sezonu. Należy spodziewać się bowiem szturmu na bramkę „Młotów”, a więc Fabiańskiego czeka ostrzał ze strony rywala. Polak do takich sytuacji już się przyzwyczaił. Kiedyś może nerwowo reagowałby, a teraz, bogaty w doświadczenie, świadomy własnych umiejętności i dojrzały piłkarsko, po prostu „chce robić swoje”. Może przy okazji uda mu się poprawić fatalny bilans pojedynków z „Obywatelami”? Cztery ostatnie mecze z Manchesterem City – w barwach Swansea – Fabiański przegrał. W poprzednim sezonie przeżył dotkliwe porażki – 0:4 i 0:5. W historii potyczek z tym rywalem trzy razy zdołał zachować czyste konto. Mecz bez straconej bramki w sobotę trzeba będzie uznać za sukces Polaka i jego drużyny.
Piotr Wiśniewski