Aktualności
Praca, jakość, wnioski: tak kadra przyspieszy do mundialu
Wystarczy dobrze się wsłuchać. Piłkarze są już w tunelu, zaraz wyjdą na murawę, jeszcze tylko hymn i początek meczu. To też ostatni moment, by bez tumultu przypomnieć sobie założenia. – Starajmy się zmieniać strony, „pobujać ich” – mówi jeden z piłkarzy. – Po stratach ciągle pozytywnie – dodaje Grzegorz Krychowiak. – Grajmy też do przodu, a nie w poprzek. Jest nas tam trójka – podkreśla Robert Lewandowski. A czasem wystarczy proste: „Zielu, wiesz”, jak to Przemysława Frankowskiego do Piotra Zielińskiego o tym, jakie zagrania lubi i chciałby dostawać, by wykorzystać swoją naturalną szybkość.
To akurat w kadrze nic nowego, takie krótkie hasła przed meczami i w przerwie pojawiają się coraz częściej. Jest to efektem świadomości oraz odpowiedzialności zawodników oraz też tego, co sztab szkoleniowy przekazuje na odprawach i na treningach. Detal po detalu, by system jak najlepiej funkcjonował.
Prostota tych uwag pokazuje, że rozmawiając o taktyce wcale nie trzeba używać skomplikowanego słownictwa, że między samymi piłkarzami wiele przychodzi naturalnie, nawet bez dopowiedzeń. Dlatego tak często słyszymy od Adama Nawałki i jego zawodników o „drugich piłkach”, „agresywności”, „organizacji”… Dla wielu to ogólniki, dla nich: kluczowe hasła, które kryją się za ponad czteroletnią pracą z tym szkoleniowcem.
Także dlatego w przerwie meczu z Nigerią wystarczyło powiedzieć: „grajcie szybciej”. Mniej „bujania”, więcej atakowania. Rzadziej wyczekując, częściej doskakując do przeciwnika. A efekty pomimo ostatecznej porażki były widoczne: w drugiej połowie Polacy odzyskali dwa razy więcej piłek niż w pierwszej, trzykrotnie podnieśli skuteczność ataków (15% z nich kończąc strzałem), osiągając najwyższe posiadanie piłki odkąd zaczęli grać nowym systemem. Z trzech ostatnich spotkań towarzyskich to przeciwko Nigerii biało-czerwoni osiągnęli najwyższą intensywność pojedynków (czyli liczby starć i przechwytów na minutę posiadania piłki przez przeciwnika).
Najbardziej widoczne było to u środkowych pomocników. Grzegorz Krychowiak przed przerwą zaliczył 15 podań mniej (26 do 46), tylko sześć razy zagrywał na połowie przeciwnika, a po zmianie stron – czterokrotnie częściej, z dwóch pojedynków w ofensywie przeszedł na osiem (w tym siedem wygranych), trzykrotnie próbował dryblingu, częściej zbierał drugie piłki… A jak przyspiesza maszynownia to cały zespół wrzuca wyższe tempo. Przed przerwą były tylko dwa strzały biało-czerwonych, po – dziewięć. Niewidoczny w pierwszej połowie Piotr Zieliński wykonał trzy razy więcej podań w drugiej, wreszcie w strefie ataku zaangażowany był znacznie częściej Dawid Kownacki.
Zmartwieniem jest skuteczność – trzeci z rzędu mecz bez strzelonego gola – ale nie brak szans. Pod tym względem również nastąpiła poprawa w porównaniu do dwóch pierwszych spotkań w systemie 1-3-4-3. Najwięcej było kluczowych podań (15, dla porównania: 11 z Urugwajem, siedem z Meksykiem), zagrań piłki w strefę ataku (140 w piątek, po 99 w poprzednich meczach). Jedynie skuteczność pojedynków w ataku pozostawiała wiele do życzenia (33% całej drużyny), w tym słabsze niż zwykle wyniki Lewandowskiego (trzy z 17), Jakuba Świerczoka (0 z 7) i Arkadiusza Milika (0 z 2). Ale to wynikało z wysokiej fizyczności defensorów Nigerii, coś do czego ten mecz miał napastników przyzwyczaić w kontekście rywalizacji z Senegalem już na mistrzostwach świata. I też pokazał, że kluczem będzie szukanie oraz wykorzystywanie wolnych przestrzeni, zwłaszcza jeśli selekcjoner zdecyduje się utrzymać nowy system.
Te statystyki oraz wnioski są niczym innym, jak zrealizowaniem przedmeczowej prośby Roberta Lewandowskiego. – Jest moment na sprawdzenie nowych wariantów, pokazanie jakości bez presji walki o punkty. Mogą się zdarzyć słabsze mecze w okresie przygotowań, ale jeśli chcemy pokazywać to, co najlepsze, to jakość musi być zawsze. Wiemy, że może to różnie wyglądać, ale jeśli wynik nie będzie idealny to nie znaczy, że zagraliśmy źle. Mogą być optymistyczne wnioski – tłumaczył.
Lewandowski podkreślił również jedną rzecz. – Nie możemy myśleć, że skoro gramy z reprezentacją z innego kontynentu, to musimy zmienić swoją grę. Nie chodzi o to, by skupiać się na rywalach, ale tylko o sobie. Inny, pozaeuropejski styl nie powinien nam przeszkadzać – zaznaczał. I w drugiej połowie z Nigerią to była drużyna, która w nowym systemie łączyła coraz więcej swoich cech ze starego: szybkość, konkretność, kreatywność, agresywność, organizację… Tylko skuteczności z eliminacji zabrakło.
Stąd mieszane uczucia kibiców: po porażce z trudem uargumentować, że to był naprawdę dobry mecz. Jednak reprezentanci po wyjściu z szatni nie kryli się z wyrażeniem takiej opinii, mówili właśnie o szansach, przyspieszeniu, realizowaniu zadań. A selekcjoner rywali, Gernot Rohr przyznał, że jego drużyna miała szczęście, że wygrała ten mecz.
Krok po kroku, detal po detalu – ta kadra nie była drużyną, która zbudowała się sama. Gdy Adam Nawałka przejął zespół i wdrażał swój pierwotny plan (dziś nazywany „bazowym”), wyniki meczów towarzyskich nie były dobre: porażki ze Słowacją (0:2) i Szkocją (0:1), bezbramkowe remisy z Irlandią i (rezerwowymi) Niemcami. Te ostatnie spotkania są rozgrywane pod hasłem „poszerzania możliwości” kadry, a i tak wyglądają o niebo lepiej od tych wspomnianych. To wyłącznie oddaje dotychczasową pracę selekcjonera, sztabu i samych piłkarzy. Zresztą to może najważniejszy z atrybutów tej kadry: świadomość potrzeby i chęć do dalszej pracy.
Michał Zachodny