Aktualności
Polski napęd Dinama. Damian Kądzior punktuje aż miło
W premierowym sezonie w 1. HNL 27-letni zawodnik z Polski rozegrał 28 spotkań, strzelił sześć goli, zanotował 11 asyst. Doliczając puchar, dochodzą do tego cztery występy oraz dwa kolejne gole. No i Liga Mistrzów. W niej wystąpił osiem razy. Łącznie zaliczył 40 gier. Miał udział przy 25,7 procent goli Dinama. Lepsze niż dobre statystyki sprawiły, że głosami dziennikarzy „Sportske Novosti” znalazł się w jedenastce sezonu. Jedenaście kluczowych podań zapewniło mu z kolei miano najlepszego asystenta ligi. A chorwaccy dziennikarze nadali mu przydomek „polski Beckham”.
Odpłaca się za zaufanie
Pierwszy raz o Kądziorze zrobiło się głośniej, gdy strzelił gola w prestiżowym meczu z Hajdukiem Split w grudniu 2018 roku. To była bramka na wagę zwycięstwa 1:0. W spotkaniu przedostatniej kolejki – z Interem Zapresić – zaliczył natomiast swój pierwszy dublet w Chorwacji.
Naładowany pozytywną energią, z pierwszym poważnym zdobytym trofeum, przyjechał na kadrę. Reprezentacja przygotowywała się wówczas do meczów eliminacji mistrzostw świata przeciwko Macedonii Północnej oraz Izraelowi. I kontynuował tutaj dobrą passę. Z Izraelem wszedł w końcówce meczu, ale to wystarczyło, aby wpisał się na listę strzelców. Mógł cieszyć się z pierwszego gola w koszulce z orzełkiem na piersi. – Na pewno zapamiętam tego gola do końca życia. Warto marzyć i spełniać marzenia. To był fantastyczny moment. W życiu bym nie powiedział, że zagram na tym stadionie i w dodatku zdobędę bramkę – mówił uśmiechnięty od ucha do ucha.
W zespole biało-czerwonych więcej tak wzniosłych chwil nie przeżywał. Był powoływany, ale mecze kadry oglądał z perspektywy rezerwowego. W klubie zaś nadal szło mu bardzo dobrze. W kolejkach 10-17 zdobył cztery bramki, miał pięć asyst. Rok 2019 zakończył asystą z HNK Rijeką. W minionej serii zaliczył trafienie na 2:0 z Goricą.
Swoimi liczbami daje powody do zadowolenia trenerowi Nenadowi Bjelicy. Odpłaca się za zaufanie, jakim obdarzył go chorwacki szkoleniowiec. To z inicjatywy byłego trenera Lecha Poznań Kądzior został piłkarzem Dinama.
Na Kądziora Bjelica zwrócił uwagę, pracując w „Kolejorzu”. Zapamiętał pomocnika jako człowieka z bardzo dobrymi liczbami. Przypomnijmy: w sezonie 2017/18 reprezentując Górnika Zabrza, skrzydłowy zgromadził dziewięć bramek i sześć asyst. Sezon wcześniej dosłownie rozbił bank, zbierając w klasyfikacji kanadyjskiej 29 punktów w Fortuna 1 lidze (14 goli i 15 kluczowych podań). Mowa o czasach Wigier Suwałki. Łącznie w 53 występach dla Wigier uzbierał 20 trafień, 19 razy asystował. W Dinamie jest o krok od pobicia tego wyniku, a przecież gra w drużynie walczącej o najwyższe cele. Tym większe wrażenie robią liczby 27-letniego reprezentanta Polski w klubie.
Kądzior piłkarską marką w Zagrzebiu
Nie można powiedzieć, że Kądzior jest gwiazdą Dinama. Ale czołową postacią – już tak. Wiele zyskał w oczach tamtejszych kibiców oraz mediów, opanowując chorwacki. Chciał w ten sposób poznać mentalność kraju, w którym gra oraz okazać szacunek Chorwatom. – Zauważyłem, że Damian cieszy się dużą sympatię w klubie na czele z trenerem. Zresztą już sam fakt, że trener Bjelica przed transferem zadzwonił bezpośrednio do niego, a nie załatwiał przejścia przez pośredników, świadczy o tym, jak bardzo chciał mieć Damiana w zespole. Kądzior jest bardzo zadowolony z pobytu w Dinamie, a Nenad Bjelica bardzo chwali sobie współpracę z nim – opowiadał nam trener Bytovii Adrian Stawski, który w grudniu wybrał się z wizytą do mistrza Chorwacji.
To było – jak się później okazało się – przed ostatnim meczem Dinama w obecnej edycji Ligi Mistrzów. Drużyna Nenada Bjelicy miała szansę na awans z drugiego miejsca, jednak porażka z Manchesterem City 1:4 sprawiła, że Dinamo zajęło czwartą lokatę w grupie C. Kądzior starcie z City zapamięta choćby z tego względu, że miał asystę przy golu Daniego Olmo.
Dużą liczbą goli oraz asyst, wysoką formą, a co za tym idzie – regularnymi meczami, w których odcisnął swoje piętno, Kądzior wyrobił sobie dobrą markę w Zagrzebiu. Procentują dobre relacje z trenerem Bjelicą. To z kolei przekłada się na pewność siebie polskiego pomocnika. Bramka, którą zdobył przeciwko Goricy, gdy huknął z woleja pod poprzeczkę, jest tego potwierdzeniem.
Niezaspokojony reprezentacyjny apetyt
Mając takie statystyki, prezentując taką dyspozycję, co najważniejsze: będąc tak regularnym, 27-latek wzmacnia swoją wartość. Ta w ostatnim czasie podskoczyła. Dopełnieniem złotego czasu Damiana Kądzior byłoby nie tyle kolejne mistrzostwo, co gra na EURO 2020. Ma na to szanse. Bez wątpienia wolałby jechać tam ze świadomością, że może odgrywać ważną rolę w kadrze. – Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chciałbym zbierać kolejne minuty. Jestem typem człowieka, który nie zadowala się tym, co ma, pragnę wchodzić na wyższe poziomy. Lubię pokonywać kolejne szczeble. Dlatego chciałbym piąć się też w hierarchii reprezentacji. Owszem, nie będzie to łatwe, ale jeśli pragniesz czegoś i osiągniesz to mimo dużej skali trudności, to tym większa końcowa satysfakcja. I przyjemność też – mówił Kądzior Łączy Nas Piłka.
Piotr Wiśniewski