Aktualności
Polacy z Napoli wracają tam, gdzie ponieśli dotkliwą i pamiętną porażkę
Florencja na długo jeszcze pozostanie w pamięci neapolitańczyków jako miejsce wielkiej klęski. Tutaj, pod koniec kwietnia 2018 roku, Napoli zostało rozbite przez Fiorentinę, tracąc nadzieję na mistrzostwo. Dziesięć miesięcy później nadarza się okazja do rewanżu na gospodarzach za dotkliwą porażkę 0:3, choć drużynie Piotra Zielińskiego i Arkadiusza Milika nie będzie łatwo o triumf ze względu na wysoką dyspozycję „Violi” w ostatnich tygodniach. Początek meczu w sobotę o godzinie 18:00. Transmisja meczu w Eleven Sports 2 i Eleven Sports 4.
Nawet skromne zwycięstwo w rundzie jesiennej (asysta Milika) tego sezonu nie wystarczyło, aby neapolitańczycy zapomnieli o tym, co stało się w końcówce poprzednich rozgrywek. Po wygranej 1:0 z Juventusem Turyn przed Napoli otworzyła się wielka szansa zdobycia tytułu. Tym bardziej, że strata do „Starej Damy” wynosiła już tylko punkt. Ale marzenia o końcowym triumfie prysnęły tak szybko, jak się pojawiła nadzieja na zdetronizowanie Juventusu. 29 kwietnia zespół prowadzony wówczas przez Maurizio Sarriego przegrał na wyjeździe, będąc tylko tłem dla efektownie grającej Fiorentiny. Skończyło się na porażce różnicą trzech goli i marzenie związane z mistrzostwem trzeba było odłożyć na kolejny sezon. Na powtórkę scenariusza, jeśli chodzi o dramaturgię walki o triumf w Serie A, na razie się nie zanosi, bo drużyna ze stolicy Kampanii traci przed 22. kolejką dziewięć punktów do lidera. Za to podobnie jak przed rokiem, tak i teraz Fiorentina złapała wiatr w żagle, co przekłada się na dużą liczbę goli. Pamiętajmy jednak, że bramki stały się przecież specjalnością zakładu „Arkadiusz Milik snajper wyborowy”, Polak jest piątym strzelcem ligi, do siatki trafiał już dwanaście razy.
Kto wygra w środku pola?
Na listę strzelców Milik wpisał się także w ostatniej kolejce, w starciu przeciwko Sampdorii i trafił do jedenastki kolejki portalu whoscored.com. Polski mecz zakończył się pewnym, wysokim zwycięstwem neapolitańczyków 3:0. 24-latek i jego klubowy kolega z Polski – Piotr Zieliński – wyszli w pierwszym składzie, co ostatnio stało się normą w przypadku Polaków z Napoli. Tyle, że w sobotę występ Milika od pierwszego gwizdka stoi pod dużym znakiem zapytania. W tygodniu zmagał się on z urazem, dopiero w czwartek wrócił do treningów z zespołem, wcześniej ćwiczył indywidualnie. Włoskie media sugerują, że ta sytuacja może spowodować, iż tym razem Milik usiądzie na ławce rezerwowych, a w ataku zastąpiłby go Dries Mertens.
Ciekawie zapowiada się rywalizacja w drugiej linii. Dla widowiska szkoda tylko, że w sobotę nie zagra lider środkowej strefy boiska Fiorentiny, Marco Benassi, który pauzuje za czerwoną kartkę. To spore osłabienie w kontekście jakości gry ofensywnej. Fiorentina ostatnio strzelała mnóstwo bramek, że wspomnimy 3:3 z Sampdorią, 4:3 z Chievo Werona i 7:1 z AS Romą w ćwierćfinale Pucharu Włoch.
Zyskał pewność siebie
W poprzedniej kolejce „Viola” tylko zremisowała 1:1 z Udinese, co było m.in. efektem właśnie braku w składzie Benassiego. Włoch obejrzał czerwoną kartkę w Weronie. Jednak i bez niego środek pola Fiorentiny jest mocny. W konfrontacji z drugą linią Napoli nie wygląda to źle, przez co można mieć nadzieję, że sobotni pojedynek będzie stał pod znakiem żywej i widowiskowej gry. Może zadbać o to Zieliński, który niejednokrotnie w tym sezonie był jednym z najlepszych zawodników swojej drużyny podczas meczu ligowego. Spotkanie z Milanem, w którym cały czas był pod grą, zostało już przez wszystkich dokładnie przeanalizowane właśnie w kontekście boiskowych zachowań pomocnika. Widać było, że „Zielu” zyskał sporo pewności siebie. – Trafiłem do zespołu, w którym znajdowało się wiele gwiazd światowego formatu. Utwierdziłem się w przekonaniu, że też potrafię grać w piłkę na wysokim poziomie. Jestem piłkarzem jednej z najlepszych drużyn we Włoszech i regularnie gram w niej od dwóch lat – mówił Zieliński w rozmowie z Łączy Nas Piłka przed mundialem w Rosji.
Kolejna jego wypowiedź oddaje istotę przemiany, którą przechodzi w Neapolu. – Na pewno bardziej uwierzyłem w siebie. Pomogło mi wiele osób, począwszy od narzeczonej, rodziców, przyjaciół czy agencji menedżerskiej. Dzięki nim jestem tu, gdzie jestem. Nie mogę również zapomnieć o trenerze Sarrim, który regularnie na mnie stawiał – przyznał.
U Sarriego dużo grał, ale czas spędzony na boisku przy trenerze Carlo Ancelottim też liczony jest w setkach minut. W całym, obecnym sezonie ligowym, Zieliński uzbierał 1651 minut. Wystąpił w 22 spotkaniach, strzelił 3 gole.
Piotr Wiśniewski