Aktualności
Pojedynek polskich snajperów w Serie A. „Mają podobny styl gry, ale przewaga jest po stronie Piątka”
– Spotkanie to zapowiada się o tyle ciekawie, że mamy do czynienia z tzw. „derbami Polski”, no bo przecież, oprócz Piątka i Milika, na boisku powinniśmy zobaczyć także trzeciego naszego rodaka – Piotra Zielińskiego – mówi były piłkarz Udinese Calcio, ekspert stacji Eleven Sport, w której komentuje mecze Serie A Piotr Czachowski.
Dwie skrajności
Skoro derby to należy oczekiwać spotkania wyjątkowej wagi. A jeśli po przeciwnej stronie boiska spotykają się piłkarze rywalizujący o miejsce w ataku reprezentacji Polski, to z punktu widzenia polskich snajperów rzeczywiście będzie to szczególny pojedynek. Krzysztof Piątek w 11 meczach ligi włoskiej strzelił dziewięć goli (jest liderem klasyfikacji strzelców), Arkadiusz Milik dziewięć razy pojawił się na murawie, czterokrotnie zdołał wpisać się na listę strzelców. Liczby są więc po stronie młodszego z tej dwójki – napastnika Genoi. Ten sezon, poza ostatnimi tygodniami, jest wyjątkowo udany dla „Piony”. Dla Milika już mniej, chociaż jego Napoli bardzo dobrze radzi sobie w Lidze Mistrzów i w Serie A, w przeciwieństwie do klubu Piątka. Nie tylko z tego powodu Polacy są w zgoła odmiennej sytuacji w swoich zespołach.
– Milik w ostatnim czasie został trochę odsunięty na boczny tor, ale dzisiaj będzie chciał udowodnić, co potrafi, chociaż nie będzie to łatwe, bo Ivan Jurić, trener Genoi, stawia mocno na defensywę. Ale to nie żadna nowość. Jego Genoa zawsze grała wybitnie defensywnie, tego należy się po niej spodziewać w meczu przed własną publicznością, gdzie zamierzają osiągnąć korzystny wynik. Jeśli jesteśmy już przy Arku, to ma on okazję odbudować to, co ostatnio stracił. Wymyka mu się koszulka „titolare”, czyli napastnika podstawowego składu. Musi mocno pracować, aby odzyskać ten status – tłumaczy Czachowski.
– Piątek jest uwielbiany przez kibiców Genoi. Przestał trafiać do siatki, ale byliśmy świadomi, że w pewnym momencie jego karabin maszynowy się zatnie. Krzysiek dał się już poznać jako napastnik, który potrafi odnaleźć się w polu karnym, piłka szuka go w szesnastce. W ostatnim spotkaniu wszedł z ławki, a mimo to udowodnił jak jest groźny, absorbując uwagę obrońców. Dziś trudne zadanie przed Koulibaly'm, który nie może spuścić go z oka, zwłaszcza, że Genoa gra u siebie, a na własnym stadionie łatwiej urwać punkty faworytowi – dodaje ekspert Eleven Sport.
Inni, ale podobni
To tyle, jeśli chodzi o różnice między Milikiem i Piątek na podstawie formy oraz dyspozycji ich drużyn w obecnym sezonie. Cechą wspólną naszych napastników są podobne parametry i charakterystyka na boisku. – Milik i Piątek grają podobnie. W tym momencie to jednak Krzysiek jest dużo groźniejszym napastnikiem. Piątek w pierwszych kolejkach tego sezonu pokazał jak szybko potrafi znaleźć wspólny język z kolegami. Bardzo dobrze odnajdywał się w sytuacjach, które powinny kończyć się golem i tak też wykańczał te akcje. Na początku był nieznany, teraz jest niebezpieczny dla najlepszych obrońców. Z kolei rozwój Milika zatrzymały kontuzje. Jego kariera powinna wrócić na odpowiednie tory, ale będzie to bardzo trudne. On ma mocniejszych konkurentów do składu aniżeli Piątek – przekonuje Czachowski.
Reprezentanci Polski z Genoi i Napoli to zdaniem naszego rozmówcy materiał na porządnego snajpera. – Wciąż przysłowiowa piłeczka jest po ich stronie. Są w dobrych zespołach. Krzysiek jak na początek drogi trafił nieźle, ma tu szansę celebrować mniejsze lub większe sukcesy. Kto wie, czy ten większy sukces dziś mu się nie przytrafi, ale do tego będzie potrzebował wsparcia kolegów. Napoli, po remisie w dobrym stylu z PSG, będzie szukało kolejnego zwycięstwa w lidze. To jak grają neapolitańczycy uwidacznia natomiast różnice między Ancelottim a Sarrim – wyjaśnia były piłkarz Udinese.
My mamy nadzieję, że różnicę na boisku będzie robił któryś z trójki naszych muszkieterów, a najlepiej, gdyby głównymi aktorami widowiska byli Piątek, Milik i Zieliński.
Piotr Wiśniewski