Aktualności
[PODSUMOWANIE] Mistrzostwa, gole i transfery – 2018 rok kadrowiczów
Trio do pozazdroszczenia
Dla każdego selekcjonera taki ból głowy byłby przyjemnością: wybierać między bramkarzem najlepszego klubu jednej z najsilniejszych lig w Europie a golkiperem, którego skuteczność w innych topowych rozgrywkach jest powodem do zazdroszczenia. Do tego mieć trzeciego zawodnika, który również nie zawodzi w Serie A, choć w nieco mniejszym klubie.
Rok 2018 nie zmienił tego komfortu, a jeśli już – powiększył. Zwłaszcza, że Wojciech Szczęsny stał się numerem pierwszym w Juventusie Turyn po odejściu Gianluigiego Buffona. Jednak już w poprzednim sezonie 28-latek wydatnie przyczynił się do mistrzostwa i pucharu Włoch, zaliczając aż 14 czystych kont w 21 spotkaniach. A w kolejnych rozgrywkach już na półmetku osiągnął ten wynik, stając się również jedną z najważniejszych postaci w Lidze Mistrzów.
Z kolei dla Łukasza Fabiańskiego miniony rok był mieszany pod względem uczuć, ale stały – i to na wysokim poziomie – w kwestii formy. Pierwsze pół roku zdominowała nieudana walka jego Swansea o utrzymanie w Premier League, choć akurat dla kibiców walijskiego klubu polski bramkarz był bohaterem. Także dlatego jego odejście do West Hamu United oznaczało smutne rozstanie, nawet jeśli zrozumiałe z punktu widzenia każdej ze stron.
Zwłaszcza, że w Londynie Fabiański szybko przyzwyczaił fanów nowego klubu do tego, czym zachwycał w Swansea: wielu skutecznych interwencji, a także… obronionych rzutów karnych. W minionych dwunastu miesiącach Fabiański miał aż 50-procentową skuteczność przy sześciu próbach rywali. Jego forma nie umknęła mediom, a przy większym zainteresowaniu klubem Polak stał się bohaterem wywiadów m.in. dla Guardiana oraz Daily Telegraph.
Oczywiście nie można zapomnieć o Łukaszu Skorupskim, którego transfer z Romy do Bologny był… niemal wartości umowy zawartej między Swansea i West Hamem w przypadku Fabiańskiego. Już sam ten fakt pokazuje, jak 27-letni golkiper jest ceniony we Włoszech. W nowym klubie Skorupski szybko stał się numerem pierwszym, choć Bologna ma problemy w walce o utrzymanie w Serie A. Nie przez Polaka, który jest czwarty pod względem interwencji w Serie A.
Kilka przełomów naraz
Bartosz Bereszyński stał się podstawowym prawym obrońcą reprezentacji Polski, Jan Bednarek przebił się w Premier League – dwukrotnie! – a Tomasz Kędziora znaczy wiele w Dynamie Kijów. Jakby tego było mało, swój pierwszy mistrzowski tytuł w karierze wywalczył Maciej Rybus – z Lokomotiwem Moskwa w Rosji. Był to również rok wielu zmian w linii obrony reprezentacji Polski, stąd i liczebność defensorów w podsumowaniu jest większa.
To był szalony rok dla Jana Bednarka. Piłkarz, który Euro 2016 spędził oglądając w telewizji po wypożyczeniu do Górnika Łęczna na tegoroczne mistrzostwa świata jechał jako szczęśliwy piłkarz Southampton, po niemałym wkładzie w utrzymanie tej drużyny w Premier League, gdzie również strzelił premierowego gola. Jednak w kolejnym sezonie sytuacja się powtórzyła i 22-latek w pierwszej jego części wylądował nawet poza ławką rezerwowych. Jednak zła forma drużyny oraz zwolnienie menedżera doprowadziły do odmiany już w grudniu, co przełożyło się na wyniki – wraz z przyjściem Ralpha Hasenhuettla do pierwszej jedenastki wrócił Bednarek i rok kończył będąc wartościową jednostką linii obrony Southampton.
Jego partnerem w reprezentacji Polski był oczywiście Kamil Glik, którego niesamowity powrót do zdrowia po kontuzji barku w trakcie przygotowań do mundialu był jednym z nielicznych pozytywów. W 2018 roku Monaco jednak nie udało się powtórzyć wyczynu zdobycia tytułu i zespół zakończył poprzednie rozgrywki na drugim miejscu. Kolejny sezon jest jednak znacznie gorszy, a po zmianie trenera na Thierry’ego Henry’ego wciąż zespół Glika nie może się podnieść. Polak, pierwszoplanowa postać Monaco, odniósł kontuzję w końcówce rundy jesiennej, lecz przez cały rok pozostawał pierwszoplanową postacią.
Jednak to był rok bocznych obrońców. Maciej Rybus był i pozostaje jednym z najlepszych zawodników Lokomotiwu Moskwa z którym zdobył mistrzostwo Rosji w poprzednim sezonie oraz dostał szansę gry w Lidze Mistrzów. Jednak lewy obrońca również miał problemy zdrowotne w drugiej części roku. Podobnie jest w przypadku Bartosza Bereszyńskiego, który w połowie 2017 roku miał szukać nowego klubu, ale po przełomowym sezonie w barwach Sampdorii stał się jej ważnym ogniwem. W kolejnych rozgrywkach było to samo, a do tego doszła pierwszoplanowa rola w reprezentacji Polski.
Sukces z Dynamem Kijów osiągnął Tomasz Kędziora – wygrał Superpuchar Ukrainy – a do tego polski prawy obrońca świetnie spisywał się w Lidze Europy, gdzie jego zespół wygrał swoją grupę i na wiosnę wystąpi w fazie pucharowej. Wśród piłkarzy na tej pozycji selekcjoner Jerzy Brzęczek ma wyjątkowe bogactwo, ponieważ w Boltonie w Championship dobrze radzi sobie Paweł Olkowski, którego również wypada wspomnieć.
Oczywiście są też następni regularnie grający zawodnicy: Thiago Cionek wystąpił na mundialu tylko przeciwko Senegalowi, ale w SPAL jest nie do zastąpienia, co doprowadziło do jego powrotu na jesienne mecze reprezentacji Polski. Marcin Kamiński wsparł VfB Stuttgart w końcówce poprzedniego sezonu, ale nowy rozpoczął w barwach Fortuny Duesseldorf i regularnie w niej występuje, jesienią zaliczając 14 meczów.
Z kolei Artur Jędrzejczyk miał problemy zdrowotne w minionym roku, ale z warszawską Legią zdobył mistrzostwo oraz puchar Polski, w nowym sezonie i po przejściu drużyny przez Ricardo Sa Pinto znów będąc ważnym ogniwem zespołu. Jerzy Brzęczek po rozpoczęciu pracy w roli selekcjonera powoływał również wyróżniających się zawodników w Ekstraklasie, zwłaszcza tych występujących na problematycznej od lat lewej obronie. Za swoje występy w polskiej lidze Rafał Pietrzak dostąpił szansy debiutu, a Hubert Matynia znalazł się na ostatnim w 2018 roku zgrupowaniu.
Przebijanie się przez środek
Piotr Zieliński jest bliski podpisania nowej umowy z Napoli, Grzegorz Krychowiak stał się liderem w nowym klubie, a w kadrze ponownie objawił się Mateusz Klich, zainspirowany w Leeds United przez samego Marcelo Bielsę. Jednak w podsumowaniu rocznym nie można zapomnieć o całkowicie nowych twarzach w formacji pomocy.
Zaczynając od środka należy wspomnieć o nieudanej, ale… rekordowej szarży Napoli po mistrzostwo Włoch. Ostatecznie wynik osiągnięty przez zespół prowadzony wtedy przez Maurizio Sarriego był najlepszym, ale wciąż nie tak dobrym, by przegonić Juventus na finiszu sezonu. W nowych rozgrywkach już pod wodzą Carla Ancelottiego notuje znacznie więcej czasu gry – średnio aż o 26 minut na mecz! Występuje też znacznie bliżej środka pola, stąd jego wkład ofensywny jest mniejszy, ograniczony do trzech goli.
Różne role w barwach Lokomotiwu Moskwa odgrywa również Grzegorz Krychowiak – po transferze z PSG był w nowym klubie już defensywnym pomocnikiem, rozgrywającym oraz środkowym obrońcą. Po powolnym starcie sezonu w wykonaniu zespołu, druga jego część była znacznie lepsza i zbliżyła zespół do czołówki ligi rosyjskiej. W niej Krychowiak strzelił jednego gola i zaliczył dwie asysty. Swoją drogą, to lepsze wyniki niż osiągał w West Bromwich Albion, klubie do którego był wypożyczony w poprzednim sezonie i który nieudanie walczył o utrzymanie w Premier League. W Anglii Polak miał przebłyski, ale cały zespół spisywał się słabo, a nowe otwarcie wpłynęło na pomocnika reprezentacji pozytywnie.
Tymczasem we wspomnianej Anglii, a zwłaszcza w Leeds, kibice śpiewają: „Z 50 jardów, z 40 jardów… Może strzelić Klich”. Wszystko na cześć pomocnika, który u Marcelo Bielsy rozkwitł, dostał prawdziwą szansę i spisuje się świetnie. Tuż za półmetkiem sezonu ma on pięć goli i pięć asyst, potwierdzając reputację zawodnika, który idealnie pasuje do stylu swojego szkoleniowca i może pomóc drużynie w awansie do Premier League. Jego powrót do kadry nie był tak spektakularny – pomijając jedną akcję w towarzyskim meczu z Irlandią – ale w 2019 może on znaczyć jeszcze więcej.
Inni środkowi pomocnicy to Jacek Góralski, który zagrał na mistrzostwach świata i w nowym sezonie był nadal powoływany. Mistrz Bułgarii z Łudogorcem jest cenionym zadaniowcem, agresywnie grającym defensywnym pomocnikiem, który pasuje do taktyki pressingu. Z kolei powołany z Wisły Płock Damian Szymański gra trochę bliżej bramki przeciwnika, ale jego rozwój – pilnowany przez Jerzego Brzęczka w klubie w poprzednim sezonie – potwierdzany jest z miesiąca na miesiąc. W Płocku już jest kapitanem ekstraklasowej drużyny. On był tym objawieniem – poza Szymonem Żurkowskim, powołanym na zgrupowanie przed mundialem – który się utrzymał w zespole i wchodząc na boisko nie zawodził selekcjonera.
Na skrzydłach znów wznosząco
Nie był to łatwy rok dla biało-czerwonych skrzydłowych. Biorąc za przykład Jakuba Błaszczykowskiego można wręcz powiedzieć, że poza okresem przed mistrzostwami świata i walką z czasem oraz kontuzją zabrakło pozytywów. Doświadczony skrzydłowy wystąpił na mundialu tylko przeciwko Senegalowi, a jesienią grał już wyłącznie w kadrze, strzelając gola Portugalii w Chorzowie (2:3). Nowy rok może jednak przynieść w jego przypadku nowy klub i nowe wyzwania, które powinny pozytywnie wpłynąć na formę Błaszczykowskiego.
Innym przypadkiem jest Kamil Grosicki, którego problemy dotyczyły transferów: tak w styczniu, jak i latem 2018 roku. Jednak skrzydłowy ostatecznie nie zmienił klubu i pozostał w Hull City, wreszcie późną jesienią odzyskując świetną formę i sprawiając, że znów jest liderem zespołu. 30-latek w minionych dwunastu miesiącach strzelił pięć goli.
Na bokach pomocy występowali również Przemysław Frankowski z Jagiellonii Białystok oraz Damian Kądzior z Dinama Zagrzeb. Forma tego pierwszego była jednak chwiejna, choć jego klub prezentował w Ekstraklasie bardzo dobrą dyspozycję. Ogółem Frankowski strzelił pięć goli i zaliczył pięć asyst w ciągu całego roku. Znacznie lepsze liczby zaliczył Kądzior, który jeszcze w Górniku Zabrze i już w Zagrzebiu miał w sumie bezpośredni wkład w aż 21 bramek.
Jakość wyrażana bramkami
Czy rok w którym Robert Lewandowski strzelił aż 46 goli może zostać nazwany nie do końca udanym? Przecież polski napastnik zdobył mistrzostwo Niemiec, zagrał na mistrzostwach świata, do tego został królem strzelców Bundesligi. A jednak ani w Lidze Mistrzów, ani w mundialu nie był to rewelacyjny rok dla Lewandowskiego. Pomijając obecną fazę grupową europejskich rozgrywek, bo w niej akurat ma osiem goli w sześciu meczach, będąc bliskim wyrównania swojego najlepszego wyniku w karierze. Jednak jak zwykle powodzenie całych rozgrywek będzie zależało od wiosny, nie jesieni.
O Krzysztofie Piątku i jego roku napisano już wiele, więc wypada zostawić wszystkich z prostymi liczbami: 32 gole, trafienie co 101 minut. W nowym sezonie Serie A rywalizuje o tytuł króla strzelców z Cristiano Ronaldo, gdy wcześniejsze rozgrywki spędził walcząc o koronę przeciwko piłkarzom Ekstraklasy. Jego rozwój jest niesamowity, strzelił także debiutanckiego gola w reprezentacji Polski. Mało tego, w prestiżowym rankingu hiszpańskiej „Marki” zajął 82 miejsce – pewnie pół roku wcześniej nikt by nie założył, że w ogóle w tym zestawieniu się znajdzie!
Wreszcie Arkadiusz Milik, czyli niesamowicie skuteczny piłkarz, którego powrót po drugiej kontuzji kolana zasługuje na powszechny szacunek. W nowym sezonie napastnik Napoli strzela gola co 97 minut, a to najlepszy wynik pośród czołowych snajperów Serie A. Zwłaszcza, że w niemal jednej trzeciej spotkań Polak wchodził na boisko z ławki rezerwowych. Ogółem w tym roku zdobył 15 bramek, co przy bardziej ograniczonym czasie gry w porównaniu do swoich poprzedników i tak jest bardzo dobrym wynikiem. I tylko podkreśla, jaki ból głowy wobec wyboru napastników ma Jerzy Brzęczek.
Michał Zachodny