Aktualności
Podrażnione ambicje Kamila Wilczka. „Wszyscy jesteśmy w dobrej formie”
Dla Kamila Wilczka początek roku był bardzo udany. Reprezentant Polski w dwóch pierwszych meczach zdobył dwie bramki i wydaje się, że wywalczył sobie pewne miejsce w wyjściowym składzie Broendby IF. W niedzielę będzie miał szansę dopisać do swojego konta kolejne trafienie – jego zespół zagra z FC Helsingor.
„Wilu” w ostatnich miesiącach nie zachwycał. W poprzednim sezonie był drugą „strzelbą” w swojej drużynie, ustępując tylko Teemu Pukkiemu. Bieżące rozgrywki rozpoczął jednak w roli rezerwowego, długo nie mogąc złapać swojego rytmu. Dopiero w drugiej połowie września wskoczył na właściwe tory – strzelił gola w starciu z Hobro IK, a trzy tygodnie później znalazł sposób na golkipera Silkeborga IF. W listopadzie w drugim meczu z tym ostatnim rywalem znów trafił, aż w końcu zyskał zaufanie trenera Alexandra Zornigera.
Ten rok zaczął od mocnego uderzenia. Najpierw jego bramka zapewniła Broendby zwycięstwo w 1/8 finału Pucharu Danii w starciu z FC Kopenhaga, a tydzień później Wilczek znów cieszył się z gola. Pokonał bramkarza Lyngby BK i zgłosił swój poważny akces do gry w pierwszym składzie. Szkoleniowiec postawił więc na niego także w potyczce z Aalborgiem. Ta okazała się nieco pechowa dla reprezentanta Polski, choć nie z jego winy. Czerwoną kartką po trzydziestu minutach gry ukarany został bowiem Hjortur Hermannsson. W środku obrony powstała wyrwa, którą trzeba było załatać. Alexander Zorniger zdecydował się na wprowadzenie na boisko byłego defensora Lecha Poznań Paulusa Ajajuuriego, ale musiał poświęcić jednego z ofensywnych graczy. Padło na Wilczka, którego występ zakończył się zatem w 32. minucie meczu. Z pewnością podrażniło to ambicje Polaka i w kolejnych meczach będzie starał się udowodnić, że przy powtórce takiej sytuacji to nie on powinien opuszczać plac gry.
Okazję do tego, by znów znaleźć się na listę strzelców, reprezentant Polski będzie miał bardzo dobrą. Naprzeciwko Broendby stanie bowiem FC Helsingor – słabo radzący sobie w tym sezonie beniaminek rozgrywek. Zespół prowadzony przez trenera Christiana Lonstrupa ma na koncie zaledwie szesnaście punktów i w tabeli Superligaen wyprzedza jedynie Randers FC, ale tylko o jedno „oczko”. Na drugim biegunie znajduje się Broendby. Drużyna Kamila Wilczka ma apetyt na mistrzostwo kraju. Aktualnie zajmuje pozycję numer dwa, ze stratą trzech punktów do liderujacego FC Midtjylland.
Co ciekawe, dla Broendby będzie to pierwszy mecz w tym roku przed własną publicznością. – Nie możemy się już doczekać powrotu na swój stadion. Mam nadzieję, że doping naszych fanów pomoże nam osiągnąć dobry rezultat – powiedział Lasse Vigen Christensen. W siłę ofensywy wierzy też Teemu Pukki. – Kamil, Jan Kliment, Kevin Mensah i ja mamy za sobą bardzo udany początek roku. Wszyscy jesteśmy w dobrej formie, więc możemy wygrywać kolejne mecze – zapewnił Fin.
A potyczka z FC Helsingor będzie miała dodatkową stawkę. Piłkarze Broendby oprócz trzech punktów mogą zyskać także komfort psychiczny przed następnym, bardzo ważnym spotkaniem. 1 marca zespół Kamila Wilczka zmierzy się bowiem z FC Midtjylland i może to być kluczowe w kontekście walki o mistrzostwo Danii starcie. Zawodnicy Broendby zachowują jednak chłodną głowę. – Na razie jest to zupełnie poza nami. Najważniejsze jest właściwe wykonanie pracy, którą mamy przed sobą w starciu z najbliższym przeciwnikiem. Na rozmyślania o Midtjylland przyjdzie jeszcze czas – przekonuje Lasse Vigen Christensen. Niedzielne starcie Broendby z FC Helsingor rozpocznie się o godzinie 16:00.