Aktualności
[WYWIAD] Piotr Zieliński: Przemawiam na boisku
Reprezentacja09.06.2018
Tych goli powinno być nawet osiem, ale ostatecznie nie zaliczono mi bramki w meczu z Lazio Rzym. Dla mnie najważniejsze było to, że wygraliśmy szlagierowe starcie. Sądzę, że końcówka sezonu mogła być w moim wykonaniu lepsza statystycznie, bo grałem nieźle, ale liczb brakowało. Uważam jednak, że siedem goli, jak na pomocnika, który nie grał we wszystkich meczach od deski do deski, to i tak dobry wynik. Jestem przekonany, że stać mnie na zdecydowanie więcej. Jestem obunożny, dobrze strzelam z dystansu, zdobędę jeszcze wiele bramek w karierze.
W tym sezonie byłeś pierwszoplanową postacią w zespole prowadzonym przez Maurizio Sarriego. Nawet jeżeli nie grałeś w podstawowym składzie, to byłeś pierwszym zmiennikiem.
Trener Sarri już w Empoli słynął z tego, że miał swój żelazny skład, stawiał zazwyczaj konsekwentnie na 13-14 zawodników. Od kiedy przyszedłem do Napoli, gram praktycznie zawsze. Owszem, czasem usiądę na ławce i pojawiam się na boisku jako zmiennik, ale to nic nie zmienia. Pokazuję trenerowi na treningach, że jestem gotowy. Nie spuszczam głowy, tylko robię swoje. Ten sezon był bardzo dobry. Zagraliśmy w Lidze Mistrzów, pokazaliśmy się z dobrej strony w Europie, każdy zachwycał się naszą efektowną grą. W Serie A zdobyliśmy aż 91 punktów, przegraliśmy zaledwie trzy mecze, ale nie dało nam to upragnionego mistrzostwa.
Wierzyliście w to, że uda się wyprzedzić Juventus?
Tak. Najbardziej chyba w 34. kolejce, kiedy pojechaliśmy na wyjazdowy mecz do Turynu. Zobaczyliśmy, że wcale nie jesteśmy słabsi, walczyliśmy jak równy z równym, mieliśmy wiele strzeleckich okazji. W samej końcówce zwycięską bramkę zdobył Kalidou Koulibaly i wygraliśmy z Juventusem 1:0. Zbliżyliśmy się wtedy do „Bianconeri” na punkt i pierwsze miejsce było na wyciągnięcie ręki. Następny mecz okazał się jednak brutalny i polegliśmy 0:3 we Florencji. Marzenia trzeba było odłożyć na później. Nie zmienia to jednak faktu, że za nami naprawdę fantastyczny sezon. To, że nie wygraliśmy ligi, na początku bolało, ale powiedzmy sobie szczerze – daliśmy z siebie wszystko i zrobiliśmy praktyczne maksa. Nie ma powodów do zmartwień.
Który moment tego sezonu utkwił Ci w głowie najbardziej?
Kiedy wracaliśmy do domu po zwycięskim meczu z Juventusem i na lotnisku witały nas tłumy kibiców. Śpiewali, wiwatowali, nie milkli nawet na chwilę. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem, to było fenomenalne i zostało w głowie. Dla naszych fanów to było bardzo ważne zwycięstwo. Szkoda, że nie mogliśmy tak samo świętować mistrzostwa Włoch po ostatnim meczu sezonu, ale jeszcze wszystko przed nami.
Co dał Ci transfer do Napoli? Jesteś dziś zupełnie innym zawodnikiem niż po EURO 2016.
Trafiłem do zespołu, w którym znajdowało się wiele gwiazd światowego formatu. Utwierdziłem się w przekonaniu, że też potrafię grać w piłkę na wysokim poziomie. Jestem piłkarzem jednej z najlepszych drużyn we Włoszech i regularnie gram w niej od dwóch lat.
„Zieliński ma umiejętności, dzięki którym może zostać w przyszłości jednym z najlepszych środkowych pomocników Europy. Jest odpowiednio przygotowany mentalnie i fizycznie. Jeśli nadal będzie tak pracował i tak się rozwijał, może stać się prawdziwym mistrzem” – komplementował Cię po meczu z Genoą Maurizio Sarri.
W Napoli na pewno bardziej uwierzyłem w siebie. Pomogło mi wiele osób, począwszy od narzeczonej, rodziców, przyjaciół czy agencji menedżerskiej. Dzięki nim jestem tu, gdzie jestem. Nie mogę również zapomnieć o trenerze Sarrim, który regularnie na mnie stawiał. Po sezonie mieliśmy pożegnalną kolację, ale szkoleniowiec nie dawał po sobie poznać, że odchodzi z klubu. Trzeba mu podziękować za wszystko, co zrobił przez ostatnie trzy lata. Osiągnął naprawdę wielki wynik i życzę mu wszystkiego najlepszego. Przed Napoli z kolei nowy rozdział, teraz poprowadzi nas Carlo Ancelotti. To jeden z najlepszych trenerów na świecie, który w piłce wygrał już wszystko. Dla nas to będzie wielka sprawa móc pracować z takim fachowcem. Teraz skupiam się jednak tylko na mundialu. W Rosji zabraknie reprezentacji Włoch, ale wszyscy w klubie życzyli nam powodzenia na mistrzostwach.
Gra na mistrzostwach świata to marzenie każdego piłkarza.
To największa i najważniejsza impreza piłkarska na świecie. Pamiętam mistrzostwa z 2002 roku. Największe wrażenie zrobiła na mnie wtedy Brazylia z fenomenalnym Ronaldo w ataku. Miał taką charakterystyczną fryzurę, fajną grzywkę i czarował wszystkich, łącznie z reprezentacją Niemiec, której strzelił w finale dwa gole. Zapamiętałem również mundial z 2006 roku. W finale mierzyli się Włosi i Francuzi. Zachwycał Zinedine Zidane, który pokonał z rzutu karnego Gianluigiego Buffona. W dogrywce, prowokowany, uderzył głową Marco Materazziego i otrzymał czerwoną kartkę. To był ostatni mecz „Zizou” w karierze, a po trofeum sięgnęła Italia. W Niemczech zagrała również reprezentacja Polski. Wydawało się, że grupa jest w naszym zasięgu, ale coś poszło nie tak. Przegraliśmy z gospodarzami i Ekwadorem, a w ostatnim meczu pokonaliśmy Kostarykę, ale to było za mało. Zawsze bardzo chciałem zagrać na mistrzostwach świata i teraz marzenie może się spełnić.
Mundial w Rosji będzie Twoim turniejem?
Nie mam zamiaru składać żadnych deklaracji, bo przemawiać i tak będę na boisku. Podczas zgrupowania w Arłamowie, gdzie mieliśmy fantastyczne warunki do pracy, byłem skoncentrowany, aby optymalnie przygotować się do mundialu zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. Chcę przyczynić się do tego, by wynik osiągnięty przez reprezentację Polski na mistrzostwach był jak najlepszy.
Po sukcesie na EURO 2016 oczekiwania kibiców wzrosły. Wszyscy liczą, że biało-czerwoni będą w Rosji jedną z rewelacji rozgrywek.
Najważniejsze jest to, że dzięki wynikom, które ostatnio osiągamy, moda na reprezentację wróciła. Najpierw zakwalifikowaliśmy się na EURO 2016, a we Francji doszliśmy do ćwierćfinału rozgrywek. Później zagraliśmy bardzo dobre eliminacje i wywalczyliśmy awans na mundial. To przyciąga naszych kibiców, na każdym meczu jest komplet i czujemy ogromne wsparcie trybun. Wszyscy interesują się reprezentacją i to jest bardzo fajne. Dla nas to powód do dumy, że możemy reprezentować nasz kraj na arenie międzynarodowej i sprawiać kibicom wiele radości grą i zwycięstwami. Wszyscy chcemy, aby tak było również w Rosji
Rozmawiał Paweł Drażba