Aktualności

Piotr Czachowski: „Liczę na Arkadiusza Milika”

Reprezentacja22.08.2018 
Dziesięć lat temu w klubach Serie A nie było ani jednego polskiego piłkarza, w tym sezonie jest ich aż szesnastu. W pierwszej kolejce zagrało ośmiu z nich, a mogło więcej, bo mecze drużyn z Genui z powodu tragedii zostały przełożone. – Rosnąca liczba naszych piłkarzy we włoskich klubach to m.in. odzwierciedlenie wyników reprezentacji Polski – mówi były obrońca naszej drużyny narodowej i Udinese Piotr Czachowski.

Kiedyś dobrą opinię polskim piłkarzom we Włoszech robił Zbigniew Boniek, grając w Juventusie czy AS Roma. W latach 90. w barwach Udinese występowali Marek Koźmiński (także w Brescii) i Piotr Czachowski. Jednak nie przełożyło się to na wzrost liczby Polaków w Serie A. Później pojawiali się pojedynczy piłkarze, ale były to wyjątki. Natomiast sezon 2008/09 był ostatnim, w którym we włoskich klubach nie było ani jednego Polaka. W następnym pojawiło się dwóch. O ile Błażej Augustyn w Catanii rozegrał dziesięć meczów, o tyle Michał Miśkiewicz w Chievo Werona ani razu. W kolejnych ta liczbach częściej rosła niż spadała. W tym jest rekordowa.

- A dlaczego? To odzwierciedlenie wyników reprezentacji Polski – ocenia Czachowski, który komentuje mecze Serie A w Eleven Sports. – Dobre rezultaty, oczywiście poza mundialem w Rosji, sprawiły, że Włosi spoglądają na naszych piłkarzy i widzą, że warto ich kupić. Nie oszukujmy się, dla tamtejszych klubów Polska jest tanim rynkiem. Cztery czy pięć milionów euro w większości przypadków to wydatek, który jest wkalkulowany w ewentualną stratę. Nie zaboli, jeśli transfer nie wypali. A korzyści mogą być spore, bo oczywiście markę polskim piłkarzom zrobili też ci, którzy w Serie A byli w poprzednich latach.

Biorąc pod uwagę minioną dekadę, najdłużej we Włoszech są Piotr Zieliński, Bartosz Salamon i Łukasz Skorupski. Byłby też Kamil Glik, ale latem 2016 r. odszedł do AS Monaco, wcześniej obrońca reprezentacji Polski był kapitanem Torino. W czasie swojej gry w Serie A także przyczynił się do podniesienia rangi i oceniania biało-czerwonych.

– Kamil wyrósł w Turynie na gwiazdę – nie ma wątpliwości Czachowski, który ma na koncie 11 występów w Udinese. – Stał się nie tylko niezbędnym elementem w defensywie zespołu, lecz także ważną postacią drużyny na boisku i poza nim. Poza Glikiem także inni mieli udane sezony. Choćby Piotr Zieliński. Wprawdzie nie był piłkarzem, od którego trenerzy zaczynali ustalanie składów, ale co jakiś czas widzieliśmy piękną bramkę, efektowne zagranie czy pochlebne opinie. Trzy lata temu do Włoch przyszedł Wojciech Szczęsny i dziś jest pierwszym bramkarzem mistrza kraju. Dlatego nie dziwmy się, że Włosi penetrują nasz rynek.

Efektem jest aż 16 Polaków w klubach włoskiej ekstraklasy. Pod względem obcokrajowców, więcej od naszych jest w niej Brazylijczyków (32), Argentyńczyków (27), Chorwatów (20), Francuzów i Serbów (po 19). W Juventusie gra Wojciech Szczęsny. W Napoli występują Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński. W Sampdorii mamy trio Bartosz Bereszyński, Karol Linetty i Dawid Kownacki. Ich rywalem zza miedzy, w Genoi, jest Krzysztof Piątek. W Chievo Werona są Mariusz Stępiński i Paweł Jaroszyński. Do Bolognii z AS Roma przeszedł Łukasz Skorupski. W SPAL kolejny sezon rozegra Thiago Cionek, a Bartosz Salamon został wypożyczony do Frosinone. Atalanta Bergamo pozyskała z Wisły Płock Arkadiusza Recę, a z Arki Gdynia do Empoli przeszedł Michał Marcjanik. Z kolei we Fiorentinie mamy Bartłomieja Drągowskiego. Ostatniego dnia mercato, czyli okresu transferowego we Włoszech, Łukasz Teodorczyk zasilił Udinese.

Większość powinniśmy regularnie oglądać w meczach. – Szczęsny, Skorupski, Milik, Bereszyński, Cionek i Salamon, których pewnie będziemy oglądali najczęściej – prognozuje 45-krotny reprezentant Polski. – Do tej grupy powinien dołączyć Łukasz Teodorczyk, jak tylko pozna drużynę, bo jednak dołączył do niej w ostatniej chwili. Choć mimo to przeciwko Parmie wszedł na boisko przy wyniku 0:2, a skończyło się remisem.

Sporo szans powinni też dostawać Zieliński, Linetty, Kownacki, Piątek i Stępiński. – Ten pierwszy to zawodnik numer 11, 12 do gry. Albo będzie grał, albo pierwszy wchodził na boisko z ławki. Tak czy inaczej będziemy go oglądać. Z kolei przed Karolem duża rywalizacja, bo Sampdoria wzmocniła się w środku pola. Dawid Kownacki będzie wprowadzany coraz odważniej. Ciekawy jestem Krzysztofa Piątka, bo cztery gole w meczu Pucharu Włoch robią wrażenie – przyznaje Czachowski.

Pozostali muszą czekać na swoją szansę. – Pomału będą się oswajać z zupełnie inną ligą niż Lotto Ekstraklasa. Z drugiej strony zastanawiam się, czy nie za wcześnie zdecydowali się na transfery. Być może lepszym wyjściem dla takich Arkadiusza Recy, Michała Marcjanika czy Krzysztofa Piątka (wszyscy mają po 23 lata – red.) byłoby pogranie w naszych czołowy klubach. Przykładem jest Bartosz Kapustka, choć przechodził do Leicester będąc młodszym, który przepadł. Niewykluczone, że problemem są nasze kluby, a piłkarze widząc, co się w nich dzieje, wybierają zagranicę – analizuje komentator Eleven Sports, który z zaciekawieniem będzie oglądał rozpoczęty w miniony weekend sezon Serie A.

– Najbardziej liczę w nim na Milika, że się wreszcie odbuduje i będzie czołowym napastnikiem ligi. Nie będzie to łatwe, ale zaczął bardzo fajnie, bo strzelił gola. Moim „czarnym koniem” mimo wszystko jest Piątek. No i nieustannie wierzę w Zielińskiego. Mam nadzieję, że pokaże, że stać go na to, by być wiodącym zawodnikiem swojego zespołu – podsumowuje były reprezentant Polski.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności