Aktualności
Pierwszy test Jerzego Brzęczka. „Chcemy przywrócić radość”
„Nowy” – to słowo jest odmieniane przez wszystkie przypadki na pierwszym po nieudanym mundialu zgrupowaniu reprezentacji Polski. Drużynę objął nowy selekcjoner, Jerzy Brzęczek, który powołał też nowy sztab szkoleniowy. Do zespołu są także wprowadzane nowe zasady. Nie mogłoby się bez tego obyć, skoro zespół ma działać i grać inaczej. Na zgrupowaniu pojawiło się również sporo świeżej krwi, która ma sprawić, że organizm zacznie funkcjonować lepiej. Jest aż dwunastu nowych zawodników w porównaniu do kadry na mistrzostwa świata. Najważniejsze jest, aby jak najszybciej zapomnieć o nieudanym mundialu w Rosji.
– Nie możemy ukrywać, że jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji. Nie możemy też wracać do mistrzostw Europy, bo dwa lata to szmat czasu. Jest rozczarowanie mundialem, ale nie uważam, by ta drużyna nie miała jakości i potencjału. Teraz wszystko zależy od decyzji, intuicji, bardzo ważnego szczęścia i szybkiego dotarcia do tych ludzi, którzy mają w głowach myśl o tym, że turniej nie potoczył się tak, jak chcieli. Z drugiej strony chcemy dopuścić świeżą krew do walki, rywalizacji z tymi, którzy są już w reprezentacji dłużej. Tak by poczuli, że są następni. A potem nastąpi nasza ocena, jak zawodnicy się zachowują, jak należy ustawić wyjściowy skład. Jedno jest bardzo ważne: drużyna to nie tylko jedenastu zawodników. Dla mnie tak samo liczy się piłkarz numer jeden, jak i ten dwudziesty trzeci. Jeśli oni to poczują, to dostaniemy pełną wartość i ich oddanie. Hierarchia musi być, ale każdy powinien wiedzieć, że jeśli dostanie kilka, kilkanaście minut szansy, to musi dać maksimum, by wpłynąć na swój rozwój, przyszłość – powiedział Jerzy Brzęczek w rozmowie z Łączy Nas Piłka.
Największym rywalem nowego selekcjonera jest teraz czas. Zgrupowanie przed meczami z Włochami i Irlandią rozpoczęło się w poniedziałek, ale dopiero we wtorek drużyna ćwiczyła w komplecie. Po trzech dniach zajęć przyjdzie jej odbyć pierwsze starcie – w Italii. – Rozmawiałem z wieloma osobami, które przyszły z piłki klubowej do reprezentacyjnej, nie tylko w roli selekcjonera. Każdy powtarza, że na wszystko brakuje czasu, ale podkreśla również, że nie można chcieć zrobić wszystkiego na raz, bo najczęściej przynosi to odwrotny skutek. Kiedy chce się za dużo i za szybko, w danym momencie zawodnicy mogą nie wiedzieć, co robić na boisku. Chcemy tego uniknąć, to nie czas na eksperymenty. Należy teraz bazować na naszych podstawowych ustawieniach: 1-4-2-3-1 lub 1-4-4-2. Najpierw musimy zbudować bazę, pewność siebie, aby przechodzić do innych rozwiązań. Chciałbym zobaczyć, jak szybko drużyna wprowadzi w życie naszą filozofię – wyjaśnia Brzęczek.
Wyzwaniem przed nowym selekcjonerem jest teraz odbudowanie formacji defensywnej. O ile nie musimy się martwić o pozycję bramkarza, bo Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański prezentują najwyższy światowy poziom, o tyle z zawodników, którzy stanowili o sile obrony, pozostał tylko Kamil Glik. Łukasz Piszczek zakończył reprezentacyjną karierę, Maciej Rybus opuścił zgrupowanie z kontuzją, a Michał Pazdan w ogóle nie doczekał się powołania.
– Zawsze staram się brać na siebie odpowiedzialność nie tylko za defensywę, ale i całą kadrę. Jestem w niej od wielu lat i przeżyłem mnóstwo fajnych, ale i trudnych momentów. Czuję, że to jest mój zespół, w którym grają moi koledzy, z którymi łączy mnie wiele doświadczeń. Dziś, na progu budowania nowej kadry, jesteśmy w takim momencie, że też muszę to wziąć w dużym stopniu na swoje barki. Jestem na to gotowy – zapewnia Kamil Glik, który jest oczywiście pewniakiem do gry w meczu z Włochami. Na środku obrony będzie mu zapewne towarzyszył Jan Bednarek, z którym grał już na mundialu w Rosji, albo Marcin Kamiński.
Zmierzyć się z legendą Łukasza Piszczka musi z kolei Bartosz Bereszyński. – Moim zdaniem Łukasz jest najlepszym prawym obrońcą w historii reprezentacji Polski. Kibice nigdy nie musieli bać się o obsadzenie tej pozycji, bo Piszczek gwarantował najwyższym poziom. Teraz moja i Tomasza Kędziory głowa, aby tak było nadal – uważa Bartosz Bereszyński, dla którego piątkowy mecz będzie wyjątkowy.
– Występuję na co dzień w Serie A i przeciwko większości piłkarzy miałem już okazję grać. Na pewno analiza rywala była w moim wypadku trochę łatwiejsza. Kogo należy się obawiać? Patrzę na swoją pozycję i, jeśli zagram, powinienem najczęściej rywalizować z Lorenzo Insigne. Ostatnio graliśmy z Napoli w lidze i mam bardzo dobre wspomnienia, bo moja Sampdoria wygrała 3:0. Mam nadzieję, że po piątkowym meczu nastrój będzie jeszcze lepszy – uśmiecha się 26-letni zawodnik.
Jerzy Brzęczek zdradził już, że blok defensywny uzupełni któryś z debiutantów – Arkadiusz Reca lub Rafał Pietrzak. Dla każdego z nich pierwszy mecz w reprezentacji Polski, w dodatku w starciu z Italią, będzie wielkim przeżyciem. Nowe twarze w zespole mogą jednak liczyć na wsparcie tych bardziej doświadczonych zawodników w kadrze, co na naszych łamach potwierdził Grzegorz Krychowiak. – Nie może być inaczej. Wszyscy czujemy się odpowiedzialni za naszą reprezentację. Staraliśmy się pomóc wejść nowym zawodnik do drużyny, aby od samego początku czuli się w niej dobrze. Nikogo nie trzeba jednak motywować do gry z orzełkiem na piersi i tłumaczyć, że trzeba walczyć. Każdy doskonale zdaje sobie z tego sprawę – powiedział „Krycha”.
Brzęczek mówi wprost, że najistotniejsze będzie znalezienie odpowiedniego balansu między defensywą a ofensywą. Selekcjoner nie zamierza dzielić ekipy na tych broniący i atakujących. Cały zespół ma być odpowiedzialny za wszystko. – To nie liczba atakujących świadczy o sile rażenia. Jeśli wybiorę kilku obrońców, nie gwarantuje mi to również lepszej gry w defensywie i tego, że nie popełnimy błędów. Wszystko jest kwestią taktycznego poruszania się zawodników na boisku. Oni tworzą całość – wyjaśnia Brzęczek.
Choć to reprezentacja Włoch wydaje się faworytem piątkowego spotkania, to dziennikarze z Italii na przedmeczowej konferencji prasowej zadali bardzo wiele pytań o naszą drużynę. Najbardziej ciekawiło ich, czy jest szansa, że w ataku zagra trio Robert Lewandowski-Arkadiusz Milik-Krzysztof Piątek, a miejsce za nimi zajmie Piotr Zieliński. – Ciężko będzie zmieścić ich wszystkich w podstawowym składzie, co oczywiście jest naszym plusem, bo pokazuje, że mamy dużą siłę rażenia. Mam nadzieję, że umiejętności, które ci zawodnicy sprzedają w Serie A czy Robert w Bundeslidze, przełożą się na kadrę. Liczę szczególnie na Piotra Zielińskiego, że genialne zagrania, jakie prezentuje w Napoli, pokaże także w reprezentacji – wyjaśnił Brzęczek, który w swojej karierze dwukrotnie mierzył się z reprezentacją Italii, jeszcze w reprezentacji olimpijskiej. Najpierw Polacy zremisowali 0:0, a już na igrzyskach pokonali faworyzowanego rywala aż 3:0.
– Miałem przyjemność grać w drużynie narodowej i być jej kapitanem, więc w mojej ścieżce zawodowej udało się zrobić dalszy krok w rozwoju. Mam nadzieję, że będzie on pozytywny i uda się przełożyć na zawodników, całą drużynę moją pasję oraz energię. Abyśmy znów stworzyli taką reprezentację, która będzie prezentowała dobry, skuteczny futbol i przynosiła nam wszystkim radość. Przylecieliśmy do Italii z szacunkiem i respektem do przeciwnika, ale nie mamy też obaw, a w zespole panuje optymizm – zakończył Jerzy Brzęczek.
Paweł Drażba, Bolonia