Aktualności
Pierwsza asysta Damiana Kądziora dla Eibar. Awans w Pucharze Króla
Pomocnik reprezentacji Polski zagrał dobre spotkanie w 1/32 finału Pucharu Króla. Damian Kądzior asystował przy pierwszej bramce, a potem niewiele brakowało, by sam trafił do bramki. Eibar prowadziło już 3:0 z trzecioligowym Las Rozas, ale w ciągu sześciu minut roztrwoniło przewagę. Dopiero w dogrywce zespół Polaka zdobył zwycięską bramkę.
Kądzior wciąż zawzięcie walczy o miejsce w pierwszym składzie Eibar. Początki były obiecujące, bo po transferze zagrał w czterech meczach, w tym raz w podstawowym składzie. W sumie było to jednak zaledwie 98 minut. Potem z 11 meczów dziesięć obejrzał z ławki rezerwowych lub z trybun. W końcu i dla reprezentanta Polski wyszło słońce.
– Szansę gry w Primiera Division dostałem już po czterech dniach treningu. Potem tygodniowy mikrocykl i występ przeciwko Villarreal. Wiem, czego ode mnie się wymaga, na co muszę zwrócić uwagę. To zupełnie inny styl gry niż w Dinamo. Każdy dzień treningowy przybliża mnie do składu, sprawia, że łapię lepszy kontakt z kolegami – twierdził Kądzior na początku października w wywiadzie dla „Łączy Nas Piłka”.
Pierwszym sygnałem, że jest szansa na więcej minut był występ w Pucharze Króla przeciwko czwartoligowemu Racingowi Rioja. Eibar wygrało na wyjeździe 0:2. Po tym spotkaniu Kądzior dość niespodziewanie zagrał w podstawowym składzie na Camp Nou przeciwko Barcelonie. Eibar sprawiło niespodziankę i zremisowało 1:1. Polak zebrał pochlebne recenzje i... wrócił na ławkę rezerwowych. W ostatniej kolejce Primera Divison nie zagrał.
Kądzior jest jedynym Polakiem w Primera Division i zdaje sobie sprawę, że dobre występy mogą zwiększyć zainteresowanie hiszpańskich klubów graczami z naszej ligi. – Polak w Primiera Division to sytuacja rzadko spotykana. Hiszpanie naprawdę mają w kim wybierać, ale ściągnęli mnie i zaufali. Na boisku i poza nim muszę się im za to odwdzięczyć. Dlatego po intensywnym dniu treningowym nie siadam do nauki hiszpańskiego jak za karę. Robię to z przyjemnością. To jedyny słuszny wybór. Poza tym, im szybciej się nauczę tego języka tym szybciej przebiegnie proces aklimatyzacji – uważa sześciokrotny reprezentant Polski.
Teraz dostał ponownie szansę w Pucharze Króla. Tym razem rywalem była ostatnia drużyna grupy piątej trzeciej ligi hiszpańskiej Las Rozas z Madrytu. Mecz rozegrano w trudnych warunkach, bo w tym regionie spadł sporo śniegu. Sztuczna murawa była dość dobrze uprzątnięta, ale gdzieniegdzie było widać śnieg. Sędzia zdecydował, że piłkarze zagrają pomarańczową piłką.
Kądzior wystąpił na prawym skrzydle i szybko pokazał to, z czego słynie. Po jego dokładnym dośrodkowaniu strzałem głową z bliska Japończyk Yoshinori Muto dał Eibarowi prowadzenie. To pierwsza Polaka asysta po przejściu do hiszpańskiej drużyny. Po chwili goście, po błędzie rywali, prowadzili już 2:0 po tym jak Quique Gonzalez przelobował bramkarza.
Tuż po przerwie Kądzior strzelił gola, ale z minimalnego spalonego. Po chwili Polak był w roli podającego, ale Quique w idealnej sytuacji kopnął obok słupka. 28-letni pomocnik był bardzo aktywny, dynamicznie wbiegał w pole karne i miał okazje do strzelenia gola, ale podającym brakowało dokładności. Potem przez kilka minut przewagę uzyskali gospodarze, ale szybko ich zastępy ostudził Pedro Leon, który wykorzystał błąd stopera i strzelił trzecią bramkę.
Wydawało się, że jest już po meczu. Tymczasem strata kolejnego gola wcale nie załamała zawodników Las Rozas. W ciągu sześciu minut zdobyli trzy gole. Trafienia Mario Losady, Franca Mingo i Augusto Galvana sprawiły, że w 79. minucie był remis 3:3. Polak zszedł z boiska sześć minut później. A piłkarzy obu drużyn czekała dogrywka. W jej drugiej części rozstrzygającą bramkę zdobył rezerwowy Sergio Enrich i Eibar awansowało do kolejnej rundy.
fot. Cyfrasport