Aktualności

[PIĘĆ PUNKTÓW] Rozbijanie muru, rola Lewandowskiego, debiutanci i 59 dośrodkowań

Reprezentacja29.03.2021 
Dlaczego do takich meczów w eliminacjach MŚ 2022 kibice reprezentacji Polski będą musieli przywyknąć? Gdzie biegał Robert Lewandowski i czy był napastnikiem? Jak spisali się dwaj debiutanci, czyli Kacper Kozłowski oraz Karol Świderski? Czemu biało-czerwoni opierają swój styl gry na dośrodkowaniach? Zapraszamy na pięciopunktowe podsumowanie meczu z Andorą (3:0).

Cierpliwe rozbijanie muru

Pół godziny zajęło Polakom strzelenie pierwszego gola, a przekładając to na warunki meczowe: 292 kontakty z piłką, 224 podania i dwanaście strzałów. Wcześniej nie było bardzo klarownych sytuacji, spotkanie miało dosyć przewidywalny przebieg, ale… Może trzeba się do takich kilku starć przyzwyczaić.

Polska grupa eliminacji ma zdecydowanego faworyta, Anglię. Polacy według rankingu FIFA powinni celować w drugie miejsce, dalej są Węgrzy, którzy przecież sprawili biało-czerwonym sporo problemów w czwartkowym meczu. Ale warto spojrzeć na inne dotychczasowe spotkania. Węgrzy z San Marino do przerwy prowadzili jedną bramką i to strzeloną z rzutu karnego. Albańczycy Andorczykom wpakowali piłkę do siatki tuż przed przerwą, Anglicy Albańczykom – po pół godzinie gry. Polacy podobne problemy przeżywali już w Budapeszcie, a i z Andorą trochę zajęło im rozmontowanie planu, który zaprezentowali goście. Można założyć, że przy selekcjonerze chcącym dominować w posiadaniu piłki podobnych wyzwań będzie po prostu więcej.

W tych meczach schemat był bardzo podobny: niżej notowani rywale ustawiali się blisko własnego pola karnego, ustawieni najczęściej w linii pięciu obrońców, czterech pomocników i z jednym napastnikiem. Poza meczem Polski z Węgrami żadne spotkanie nie było atrakcyjne, wręcz polegało na zamęczeniu słabszego przeciwnika, wykorzystaniu sytuacji i… wygraniu. Legenda angielskiej piłki Gary Lineker ostatnio komentował, że starcia o takiej dysproporcji między drużynami tracą sens, że może system powinien ulec zmianie, z najsłabszymi w pierwszej kolejności grającymi między sobą o wejście do zasadniczej fazy eliminacji.

Gdzie biegał napastnik?

Strzelił gole numer 65 i 66, był aktywny, ale… nie zawsze w pierwszej linii. Do tego stopnia nawet, że zdawało się, iż w pierwszej połowie Robert Lewandowski spełniał rolę rozgrywającego, gdy Krzysztof Piątek oraz Arkadiusz Milik brali na siebie walkę z obrońcami Andory. Faktycznie, mapa kontaktów Lewandowskiego z piłką w tym meczu (grafika poniżej) pokazuje, jak często był w środkowej strefie boiska, zresztą również pod względem wykonanych podań widać, że tylko cztery wykonał w bezpośrednim pobliżu pola karnego przeciwnika.

Jednak kontekście tak grającego kapitana inną ocenę zdarzeń miał Paulo Sousa. – Nie widzę Roberta jako pomocnika, może ktoś tak jego grę odebrał, ale tak nie jest. Był po prostu bardzo mobilny grając między liniami, a tak prezentuje się w Bayernie Monachium: wymienia się pozycjami z innymi zawodnikami. Musi być interakcja między liniami pomocy i ataku. Musimy też odpowiednio rozgrywać akcje do pomocników, wiedzieć też jak dalej przeprowadzić atak, środkiem pola czy bocznymi korytarzami. Robert pomocnikiem nie był, a odnajduje się wszędzie – podkreślił selekcjoner.

Progres Kozłowskiego

Rok temu Kacper Kozłowski wciąż cierpiał po wypadku samochodowym, któremu uległ jadąc z kolegami na trening Pogoni Szczecin. Był jeszcze długie tygodnie przed rehabilitacją, o powrocie do sportu nie wspominając. Później jednak kariera pomocnika „Portowców” przyspieszyła. W nowym sezonie zagrał już w trzynastu kolejkach, w tym aż ośmiokrotnie w pierwszym składzie. Jeszcze jest bez gola, ale już z asystami. Co najważniejsze, wpadł w oko selekcjonerowi reprezentacji Polski.

Paulo Sousa nie zwlekał z powołaniem. – Wszyscy mówią, że to fenomen, że ma ogromny potencjał. Zgadzam się z tym. Jednak ludzie dodają, że jest za młody, że przeskakuje kilka grup młodzieżowych i powołanie nie będzie dla niego dobre. Tego nie wiemy. W klubach myślałem inaczej: uważam, że taka szansa ogranicza pomost pomiędzy poziomami, zawęża przestrzeń między młodzieżowcami i seniorami. Im szybciej zobaczymy go pomiędzy takimi zawodnikami jak Milik, Lewandowski i Krychowiak, tym lepiej dla niego. Dajmy mu to doświadczenie – mówił Portugalczyk.

I po powołaniu zobaczył, że było warto. Nerwowości, którą podkreślał po obserwacjach Kozłowskiego w meczach ligowych, nie dostrzegł, gdy wypuścił go przeciwko Andorze. Potwierdza to akcja bramkowa (na 3:0), gdy otrzymał podanie od Kamila Piątkowskiego i przebił się przez trzech rywali, by atak przyspieszyć. Takie było jego zadanie i z niego w pełni się wywiązał – i to zaledwie w wieku 17 lat.

Gol debiutanta

Skoro o aktywności mowa, to tej energii swoim wejściem dodał również Karol Świderski, którego rola… nie była łatwa do uzupełnienia. W końcu pojawił się na boisku w miejsce Roberta Lewandowskiego – najlepszego strzelca w historii reprezentacji Polski. W pół godziny zaliczył więcej kontaktów z piłką, niż Arkadiusz Milik w godzinę gry i do tego oddał dwa strzały, miał odbiór, drybling… Najważniejszy był jednak gol.

Gol, który pokazał jego atuty: umiejętność wejścia z drugiej linii i przyspieszenia, którym zaskoczył obrońców, a także instynktu, bo sytuacja po dośrodkowaniu Kamila Grosickiego nie była łatwa. Świderski debiutanckie trafienie zaliczył… czubkiem buta, w dosyć ekwilibrystyczny sposób.

Polska dośrodkowaniami stoi

Trzy gole z Węgrami były efektem albo dośrodkowań, albo podań z bocznych sektorów boiska. Podobnie było z Andorą: najpierw po stałym fragmencie, drugi gol po dośrodkowaniu i trzeci również. W niedzielę w Warszawie tych wrzutek w pole karne biało-czerwoni mieli aż… 57. Większość sytuacji bramkowych pochodziła właśnie w konsekwencji takich zagrań, bo i chaos w obronie rywali wywoływała obecność trzech napastników.

Widać, że Sousie na tym zależy, bo na każdej z pomeczowych konferencji podkreślał, jak istotne są połączenia na bokach. W przypadku meczu z Andorą współpraca Bartosza Bereszyńskiego oraz Kamila Jóźwiaka układała się dobrze, to z ich strony w pierwszej połowie zagrożenie było największe, dośrodkowania przyniosły bramki. Nawet jeśli z tej strefy wrzucał piłkę z rzutu wolnego… lewonożny Maciej Rybus.

Ta druga strona nabrała większej mocy dopiero po zmianach, wejściu Przemysława Płachety oraz Kamila Grosickiego, który również zanotował asystę. Sousa mówiąc o tym duecie zaakcentował słowo „połączenia”, czyli umiejętność wymiany pozycji i podań, grę blisko siebie, tworzenie sobie nawzajem przestrzeni. Po prostu biało-czerwonym udawało się wreszcie wykorzystywać całą szerokość boiska, co nie było tak oczywiste jeszcze w pierwszej połowie. Na Wembley będzie to obowiązkiem od pierwszej minuty.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności