Aktualności
Piątek w Milanie. „Z kawalerki do pałacu”
Nie tylko cena mówi wiele o tym, gdzie trafia Krzysztof Piątek. Baza kibiców drużyny z Mediolanu jest oceniana na niemal sto milionów osób na całym świecie. Na Facebooku profil AC Milan lubi ponad 24 miliony osób, na Twitterze wpisy klubowego konta śledzi niemal siedem milionów fanów. Dla porównania, poprzedni klub polskiego napastnika cieszy się mniejszą popularnością: po ok. 300 tys. użytkowników na wskazanych portalach społecznościowych.
– Czeka go również absolutny przeskok infrastrukturalny: przeniesienie się z kawalerki do pałacu. Wystarczy porównać ośrodki treningowe Genui i Milanu. W tym drugim, w Milanello, będzie miał wszystko na wyciągnięcie ręki – zapewnia Mateusz Święcicki, komentator m.in. ligi włoskiej w kanale Eleven Sports.
Wyświetl ten post na Instagramie.Rest time with my love 💑😍❤️ #rest #time #milano #my #love #fiance #9 @paulynaaa_a
To nie powinno dziwić, w końcu AC Milan to osiemnastokrotny mistrz Włoch, pięciokrotny triumfator krajowego pucharu i siedmiokrotny zdobywca Ligi Mistrzów. Ostatni z tych tytułów może i przypada na rok 2011, ale postrzeganie klubu na świecie nie zmieniło się aż tak bardzo. Zwłaszcza, gdy Milan jest gotów wyłożyć sumę 35 milionów euro za piłkarza, a wielkie transfery to współcześnie równie ważny element budowania marki.
– Milan ma sezon w sezon drugi najwyższy budżet płacowy w Serie A. Dlatego nie patrzę na klub z perspektywy siódmych miejsc. Zwłaszcza, że udowodniono, jak znacząco wydatki na pensje wpływają na osiągane wyniki – mówi jeden z najbardziej znanych polskich „Milanistów”, dziennikarz Rafał Stec z „Gazety Wyborczej”. – Jako kibic Milanu cieszę się z takiego napastnika. To kawał piłkarza. Ma pół milimetra wolnej przestrzeni, pół sekundy czasu i od razu strzela. Jeszcze bardziej było tę jakość widać w meczach Genui z mocnymi rywalami. Piątek dodatkowo pasuje do klubowego projektu zakładającego ściąganie piłkarzy poniżej 25 roku życia – zaznacza.
Piątek w nowym, pięknym mieście trafia pod lupę. Na mecze w Mediolanie – licząc dwa rywalizujące w Serie A kluby – przychodzi najwięcej fanów w lidze. Występy Milanu średnio ogląda 30 tysięcy ludzi więcej, niż pojawiało się na dotychczasowym „domowym” stadionie Polaka. A już w połowie marca wielkie święto całego kraju, a także na skalę europejską: Derby della Madonnina.
– To będzie dla niego bardziej wyzwanie psychiczne, niż piłkarskie. Paolo Maldini mówił, że jak wchodzący do drużyny zawodnik zagra dobrze, to ma spokój na kilka tygodni. Gdy jeszcze popełni dwa, trzy błędy, to może liczyć na wsparcie, ale przy kolejnych publika zaczyna się irytować, obracać przeciwko niemu. I wtedy stadion piłkarzy pożera, łamie im kręgosłup. Na przykład Gonzalo Higuain sobie z tym nie poradził. Naprawdę w Milanie trzeba być kozakiem – mówi Święcicki i przypomina zdarzenie z Sulleyem Muntarim, którego występy w Milanie nie przypadły do gustu kibicom. Kilka lat temu Ghańczyk wyjeżdżając z ośrodku klubowego po jednym z gorszych meczów nie wytrzymał, wysiadł z auta i zaczął kłócić się z obecnymi tam fanami drużyny.
– Dlatego Piątek w Milanie na pewno otrzaska się z wielkim futbolem. Na większość meczów przyjdzie ponad 60 tys. ludzi, każdy jego występ będzie rozkładany na najmniejsze cząstki, dogłębnie analizowany, czego w Genui do tego stopnia nie doświadczył. Zresztą on sam bardzo fajnie opowiada o lidze włoskiej, widać, że mu się tam podoba. Kilka miesięcy temu powiedział wręcz, że chciałby być jak Filippo Inzaghi – dodaje Stec.
W środowym wydaniu „Corriere dello Sport” napisali o Piątku, że jest „nowym Ministrem od strzelania goli” Milanu. – We Włoszech taka panuje mentalność: „hajpowania” (czyli tworzenia szumu, promowania, wychwalania i wyolbrzymiania – red.) transferów, występów piłkarzy, trenerów. Jeśli ktoś uważa, że w Polsce pojawia się mnóstwo informacji o Piątku w Milanie, to tam jest tego nieporównywalnie więcej. Przy zainteresowaniu Włochów futbolem jesteśmy mrówkami. Zresztą przeglądając codziennie włoskie gazety sportowe, w tym „La Gazzetta dello Sport” łatwo dostrzec, że od początku sezonu Polak ustępuje pod względem zainteresowania wyłącznie Cristiano Ronaldo – mówi Święcicki.
Test na najbliższy tydzień: zrób tyle dobrych uczynków, ile razy Piątek był na okładce La Gazzetty. Buongiorno! pic.twitter.com/aHrOPzpNQd
— Dominik Mucha (@DominikMucha) 21 stycznia 2019
Wspomniany Inzaghi to jedna z legendarnych „dziewiątek” Milanu, w ciągu jedenastu sezonów strzelił dla klubu 126 goli. Jednak porównań będzie więcej, jak choćby to z Andrijem Szewczenką. – Nie umiem od tego porównania uciec. To ostatni obcokrajowiec, który w debiutanckim sezonie został królem strzelców. A Piątek już jego rekordy goni (we wrześniu po czwartym występie miał pięć goli, tyle co Ukrainiec w 1999 roku – red.). Skojarzenia są oczywiste, choćby pochodzenia ze wschodniej Europy – mówi dziennikarz „Gazety Wyborczej” i autor bloga „A jednak się kręci”.
Napastnicy grający w tym klubie z numerem dziewiątym to jednak wspomnienie przeszłości, gdy teraźniejszość raczej budzi u kibiców pewne obawy. Od lat brakuje bowiem Milanowi następcy w roli bramkostrzelnego atakującego, w kontekście transferu Piątka i jego wyboru – koszulki z numerem dziewięć, a jakże – mowa wręcz o klątwie. – Takie gadanie nie jest merytoryczne, to ględzenie, którego w piłce jest pełno. Jednak Milan od lat uprawia futbol niekreatywny, więc napastnikom jest ciężko. Do poniedziałkowego meczu z Genuą (wygranego 2:0 – red.) zespół miał tylko o jednego gola strzelonego więcej od byłej drużyny Piątka. Klub wozi się na sprowadzaniu do roli trenera legend, jak wcześniej Inzaghiego, czy obecnie Gennaro Gattuso, ale brakuje na tym stanowisku fachowca. O obecnym szkoleniowcu trudno powiedzieć, jaka jest jego filozofia. Bronią solidnie, ale nie ma struktury gry, powtarzalności. W ofensywie bazują na Suso, który potrafi dryblować, stworzyć przewagę – mówi Stec.
Z kolei Święcicki zauważa, że Piątek może przypaść go gustu Gattuso. – Gdy na jego pierwszym zgrupowaniu reprezentacji Polski robiliśmy z wywiad z Piątkiem, on pokazywał nam swoje statystyki z Genui, ile biega. Za każdym razem był w czołówce. Gattuso jego harowanie na boisku bardzo doceni. Mało osób mówi też, jakim Piątek jest zakapiorem, niewygodnym dla obrońców przeciwnika. Widać po jego sylwetce, jaki jest silny i jak dobrze się prowadzi – tłumaczy komentator.
W ubiegłym tygodniu w jednym z wpisów na swoim blogu Stec zauważył, że Piątek trafia do klubu nie będącego w najlepszym dla siebie okresie. Czwarte miejsce zajmowane przez Milan określa mianem „niespodzianki”, zwłaszcza przy problemach zespołu w ofensywie – pod względem strzelonych goli to dopiero dziewiąta drużyna Serie A. Niepowodzenie wypożyczenia z Juventusu Gonzalo Higuaina podkreśliło tylko sześć zdobytych przez niego bramek w lidze, a drugi z dotychczasowych napastników Milanu, 21-letni Patrick Cutrone trafił do siatki tylko trzykrotnie.
– Po jego transferze są dwa obozy: pierwszy sceptyków, którzy twierdzą, że pół roku to za krótko, by poznać prawdziwą wartość wcześniej nieznanego napastnika, i drugi kibiców zajaranych tym, że przychodzi do klubu tak skuteczny snajper. Może być teraz pokusa gry dwoma napastnikami, nacisk, by Gattuso tego spróbował. Ale to najgorszy moment, zwłaszcza przed sobotnim meczem z Napoli. Można się zastanawiać, czy Gattuso na to spotkanie już wpuści Piątka – tłumaczy Stec.
– Piątka nie było z drużyną w trakcie przygotowań w zimie, nie był na żadnym tournée, ale wystarczy spojrzeć, że Gattuso od razu wstawił do pierwszego składu Lucasa Paquetę, który trafił do Milanu w styczniu. Dlatego uważam, że nie będzie miał obaw przed postawieniem na Piątka. Warto pamiętać, że Milan balansuje na krawędzi gry w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów. A Polak trafił do klubu przed kluczowymi meczami z Napoli (sobota, godz. 20.30 – red.) i Romą (kolejny weekend – red.). Jeśli w tych meczach strzeli po goli, to będzie miał fantastyczne wejście. Łatwo jednak o tym powiedzieć. On sam musi udźwignąć presję choćby ceny, czyli 35 milionów euro – mówi Święcicki.
Presja będzie spora, zresztą już w środę rano pod budynkiem klubu „Casa Milan” na polskiego napastnika udającego się na badania medyczne czekali kibice. Obaj rozmówcy zapewniają, że życie Piątka w nowej drużynie zmieni się diametralnie. A efekt transferu już widać, w ostatnich dziesięciu dniach przed potwierdzeniem transferu jego profil na Instagramie polubiło 65 tysięcy użytkowników. Już teraz tylko cztery procent z ponad 330 tys. śledzących konto napastnika pochodzi z Polski, a z Włoch – przypomnijmy: ledwie pół roku po transferze z Cracovii do Genui – pochodzi aż 73% osób interesujących się Piątkiem. Te liczby po pierwszych zdjęciach w nowych barwach tylko wzrosły, ale szczyt powinien przyjść wraz z kolejnymi zdobywanymi dla Milanu bramkami. Wtedy Krzysztof Piątek na dobre poczuje, co to znaczy być w wielkim klubie.
Michał Zachodny
Fot: East News