Aktualności

Paweł Wszołek wraca do składu. Czy prawidłowość się potwierdzi?

Reprezentacja08.02.2018 

Paweł Wszołek po raz ostatni w reprezentacji Polski w meczu o stawkę wystąpił w październiku 2016 roku, w starciu przeciwko Armenii. Zmienił wówczas kontuzjowanego Artura Jędrzejczyka. Później występował już tylko w spotkaniach towarzyskich. Dziś wychowanek Wisły Tczew przywdziewa trykot Queens Park Rangers, a w miniony weekend wrócił wreszcie do gry.

Jego kariera przypomina sinusoidę. Gdy wchodził do Polonii Warszawa, szybko stał się ligowym objawieniem. Charakterystyczną, postawną sylwetkę i dynamiczne rajdy prawą stroną boiska pamiętają dobrze wszyscy kibice, którzy obserwowali mecze ekstraklasy. Zapracował tym samym na transfer do Sampdorii, gdzie po pierwszym sezonie nie dostawał zbyt wielu szans. Od sezonu 2015/16, gdy został wypożyczony do Hellas Werona, gra jednak bardzo regularnie.

Po wspomnianych rozgrywkach – zakończonych spadkiem, ale i dużą liczbą występów Wszołka – klub z Werony postanowił wykupić reprezentanta Polski z Sampdorii. Wkrótce okazało się, że jego czas w mieście Romeo i Julii minął. Po silnego i dynamicznego Polaka zgłosiła się bowiem ekipa Queens Park Rangers. W swoim pierwszym sezonie na brytyjskich boiskach pojawiał się w składzie bardzo regularnie. Trudniejszy moment miał pod koniec 2016 roku, gdy na przełomie listopada i grudnia nie wystąpił w czterech z pięciu spotkań, a w tym jedynym na murawie spędził tylko minutę. Później był już niemal niezastąpiony, aż znów zasiadł na kilka gier na ławce rezerwowych, aby powrócić na ostatnie starcia w sezonie.

Ta prawidłowość jest zauważalna. Wszołek przechodzi pewne okresy sezonu, w których częściej zasiada na ławce rezerwowych, by po kilku spotkaniach wrócić do gry. W Weronie zdarzyło się to pomiędzy wrześniem a listopadem. W pierwszym sezonie w Queens Park Rangers – najpierw na przełomie listopada i grudnia, a następnie marca i kwietnia. W bieżących rozgrywkach znów pechowy był listopad, a później styczeń. Mecz z Barnsley FC, rozegrany 3 lutego, był dla Wszołka pierwszym od 29 grudnia, w którym wystąpił. To zwiastuje, że powinien wrócić na dobre do podstawowego składu QPR.

Co ciekawe, od trzech sezonów Wszołek „wykręca” bardzo podobną liczbę występów, co Kamil Grosicki. Obaj występują w Championship i w tym sezonie zagrali w 25 spotkaniach. Gdy połączymy gry „Grosika” z poprzednich rozgrywek – występował w Stade Rennes i Hull City – znów mamy praktycznie remis. Łącznie Wszołek ustępuje koledze tylko o jedno spotkanie. Ma jednak nieco gorsze statystyki, ale to wynika z zadań, które wychowankowi Wisły Tczew przydziela trener QPR Ian Holloway. Grosicki nie od dziś podkreśla, że nie lubi zbyt mocno angażować się w defensywę i jako skrzydłowy woli skupić się na aspektach ofensywnych. Wszołek nie ma tak wyraźnego przyspieszenia jak starszy kolega z kadry, jest za to silniejszy i postawniejszy. Nic więc dziwnego, że menedżer drużyny z Londynu przydziela mu więcej obowiązków przy rozbijaniu ataków rywali. Abstrahując od nich, trzeba zaznaczyć, że Wszołek nie pozostaje „na zero z przodu”. W tym sezonie raz cieszył się z gola, a czterokrotnie po jego asystach czynili to koledzy.

Jeżeli zauważalna prawidłowość się potwierdzi, Ian Holloway powinien wpisać nazwisko Polaka do najbliższego meczowego protokołu. Czy tak rzeczywiście będzie, przekonamy się w sobotę – o 16:00 QPR zagra na wyjeździe z Wolverhampton Wanderers.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności