Aktualności
Ostatni akcent sezonu w Niemczech. Lewandowski liczy na dublet
Lewandowski, grając u naszych zachodnich sąsiadów, wywalczył już wszystkie możliwe trofea i nagrody, w zeszły weekend dorzucił do kolekcji siódme mistrzostwo Niemiec i choć Bawarczykiem jest od pięciu lat, to aż trudno uwierzyć, że tylko raz udało mu się zdobyć dublet z Bayernem. Batalię 2015/16 monachijczycy zakończyli z podwójną koroną, a „Lewy” wygrał klasyfikację strzelców. Przed sobotnim finałem sytuacja się powtarza: Bayern jedzie do stolicy chwilę po zdobyciu tytułu, z kolei Lewandowski będąc najlepszym egzekutorem Bundesligi (wtedy: 30 goli, teraz: 22 gole).
Kovac razy dwa?
Dodajmy, że także z Borussią Dortmund kapitan biało-czerwonych wywalczył w jednym sezonie mistrzostwo oraz Puchar Niemiec (2011/12). Wówczas został królem strzelców krajowego pucharu, strzelając siedem goli, z czego trzy w finale przeciwko... Bayernowi. Rok temu Lewandowski był najskuteczniejszy w pucharze, tyle że sześć goli Polaka, w tym jedno trafienie w Berlinie, nie wystarczyło do końcowego triumfu. Finał 3:1 wygrał Eintracht Frankfurt. Trzy lata temu napastnik z Polski okazał się królem polowania w Pucharze Niemiec, tym razem zaliczając pięć trafień. W decydującej rozgrywce nie trafił do siatki, ale Bayern pokonał BVB po rzutach karnych.
Finałowy pojedynek z 2018 roku mile wspomina Niko Kovac. To on prowadził wówczas Eintracht, „sprzątnął” zatem sprzed nosa puchar Bayernowi, do którego przychodził w nowym sezonie. I w sobotę ma szansę na drugi z rzędu triumf w roli szkoleniowca w „Deutsche Pokal”. Byłby to trzeci tytuł Kovaca, od kiedy zasiada na ławce trenerskiej. – Nie mam recepty na puchar. Nie ma żadnej łatwej drogi. Trzeba mieć trochę szczęścia w losowaniach, ale nie wolno lekceważyć żadnego rywala – powiedział Chorwat.
Zdobywając podwójną koronę, Kovac na chwilę uciekłby spod ognia krytyki, jaka cała czas na niego spada. Bayern mistrzostwo zapewnił sobie dopiero w ostatniej kolejce, co jest raczej rzadkością. Zespół miał lepsze i gorsze momenty, a duże wahania formy Bawarczycy omal nie przypłacili brakiem siódmego mistrzostwa z kolei.
Polak nie lubi półśrodków
Od początku sezonu równą formę prezentował natomiast Lewandowski, który licząc Bundesligę, Puchar Niemiec oraz Ligę Mistrzów, zdobył 38 bramek i zanotował 13 asyst. W drodze do finału rozgrywanego w Berlinie strzelił pięć goli. W dwóch meczach zdarzyło mu się dwukrotnie umieścić piłkę w siatce. Był bohaterem spotkania z 1. FC Hendheim, kiedy do dubletu dołożył jedną asystę. Bayern tamten mecz o ogromnej dramaturgii wygrał 5:4 dzięki bramce Lewandowskiego z rzutu karnego.
W półfinale Polak dwa razy skutecznie uderzył na bramkę w wyjazdowym spotkaniu z Werderem Brema (3:2). W sobotę stanie przed szansą zgarnięcia czwartej korony króla strzelców krajowego pucharu. Brakuje mu „tylko” jednego trafienia do Pierre-Michel Lassonga z Hamburgera SV.
Biorąc jednak pod uwagę najnowszą historię potyczek Bayernu z Lipskiem, to aż jedno trafienie. W sezonie 2018/19 w meczach między tymi drużynami najpierw triumfował Bayern 1:0, w przedostatniej kolejce wynik był nierozstrzygnięty (0:0). W pucharze sobotni przeciwnicy rywalizowali tylko raz. W drugiej rundzie sezonu 2017/18 monachijczycy triumfowali dopiero w serii jedenastek.
Lewandowski ma jeszcze przez dwa lata ważną umowę z Bayernem. Niewykluczone, że wkrótce ją przedłuży, może więc dokładać kolejne laury i bić rekordy. – Jestem w Monachium szczęśliwy, znam też plany dotyczące zespołu. Pewna epoka się kończy. Drużyna potrzebuje wzmocnień i już teraz wiemy, że pojawi się w zespole świeża krew, a wraz z nią dodatkowy głód wygrywania. Mogę powiedzieć, że nigdy wcześniej nie miałem z szefami Bayernu tak dobrych kontaktów, jak teraz. Odkąd przybyłem do Monachium, to mój najlepszy czas w klubie – przyznał „Lewy” w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Zatem ewentualna wygrana w sobotę może być jednym z licznych celów, które stawia sobie Lewandowski w Bayernie. Chciałby mieć w garści drugi dublet z monachijczykami. I do tego będzie dzisiaj dążył.
Piotr Wiśniewski