Aktualności
Niepokonany Wojciech Szczęsny. W derbach Turynu nie ma na niego mocnych
Derby della Mole, czyli bój o panowanie w stolicy Piemontu, to pojedynek, którego historia rozpoczęła się w 1906 roku. Dla mieszkańców Turynu są czymś więcej niż tylko meczem. Choć Juventus i Torino dzieli przepaść – finansowa i sportowa – to w dniu rozgrywania derbów przestaje to mieć jakiekolwiek znaczenie. – Cristiano Ronaldo już zrozumiał, że są dwa spotkania inne niż wszystkie. Jedno przeciwko Interowi, a drugie przeciwko Torino – mówi kapitan „Starej Damy” Giorgio Chiellini. W odwiecznej rywalizacji turyńskich klubów są także polskie wątki. W najnowszej historii najstarszych we Włoszech derbów jednego miasta zapisali się Kamil Glik (dwanaście meczów z Juventusem), który wyprowadzał nawet „Toro” z tunelu jako kapitan oraz Wojciech Szczęsny. Bramkarz reprezentacji Polski w sobotę ma szansę zagrać w trzecim takim spotkaniu.
Seria Polaka
Specyfikę Derby della Mole Szczęsny poznał na początku tego roku – w ćwierćfinale Pucharu Włoch. Juventus po trafieniach Douglasa Costy oraz Mario Mandżukicia wygrał wówczas 2:0, jednak smaku zwycięstwa z lokalnym rywalem doświadczył dużo wcześniej, bo w końcówce września sezonu 2017/18. Z ławki rezerwowych widział jak jego zespół demoluje przeciwnika 4:0. Potem był jeszcze jednobramkowy triumf (1:0) Juve na Stadio delle Alpi. Mecz odbył się w lutym. Polski bramkarz ma zatem na koncie komplet zwycięstw w derbach Turynu, a co więcej: nie wpuścił w nich jeszcze bramki. W sobotę będzie okazja do poprawienia bardzo dobrego bilansu. Jeśli gospodarze nie zdołają pokonać Szczęsnego, to nie dość, że będzie on nadal niepokonany w prestiżowych spotkaniach w Turynie, to jednocześnie utrzyma też miano niepokonanego w Serie A od kilku tygodni. Ostatni raz Szczęsny wyjmował piłkę z bramki w starciu z Cagliari na początku listopada. Z Milanem (2:0), Fiorentiną (3:0), Interem (1:0) ani razu nie sięgał po piłkę do siatki.
W statystykach uwzględniających mecze Polaka we wszystkich rozgrywkach, już tak świetnie jednak nie jest. W Lidze Mistrzów z Manchesterem United oraz Young Boys Berno wpuścił łącznie cztery gole. W środę dwa razy pokonał go Guillaume Hoarau. Napastnik mistrza Szwajcarii został bohaterem niespodziewanego zwycięstwa zespołu z Berna. Porażka nie miała dla Juventusu większych konsekwencji, bo i tak zajął pierwsze miejsce w grupie, ale niesmak pozostał. Kibice i dziennikarze nie szczędzili krytyki Juve. Po prostu uznali, że nie wypada wielokrotnemu mistrzowi Włoch przegrywać takich spotkań. Dlatego w sobotę „Stara Dama” musi zmazać plamę w oczach swoich fanów.
– Cieszę się, że wróciłem do pierwszego składu, ale niestety mecz z Young Boys nie ułożył się po naszej myśli. Mieliśmy jednak na tyle dużo szczęścia (przegrana Manchesteru United – red.), że ostatecznie wygraliśmy grupę. Przegrywanie nigdy nie jest miłe. Rozmawialiśmy we własnym gronie na temat tej porażki i zgodnie stwierdziliśmy, że nie możemy sobie pozwalać na tego typu wpadki. Jesteśmy świadomi własnych błędów, a derby Turynu dają nam szansę na odkupienie win i tego właśnie chcemy. To zawsze szczególne pojedynki, na mieście panuje świetna atmosfera, to znak szacunku – powiedział juventus.com Federico Bernardeschi.
Postęp Torino
W lidze Juventus wygrywa, lecz nie zachwyca, bo zdarzają mu się przestoje w grze. Jest jednak na tyle doświadczonym zespołem, że nawet, gdy na boisku mu nie idzie, zanudza swoją grę, ma problemy, to i tak dowozi korzystny wynik do końca. Wystarczy błysk któregoś z ofensywnych piłkarzy, gdzie Massimiliano Allegri ma Ronaldo, Mandżukicia, Dybalę, Costę, Berdardeschiego, że o wyniki szkoleniowiec nie musi się martwić. Ale gra na pół gwizdka z Torino może już nie wystarczyć. W tym meczu oprócz umiejętności ważne będą cechy wolicjonalne, czego „Bykom” na pewno nie zabraknie.
Torino dobrze spisuje się w ligowych rozgrywkach (6. miejsce), rzadko przegrywa (trzy porażki), w ostatnim czasie zremisowało bezbramkowo z Milanem, wygrało 2:1 z Genoą, ograło 4:1 na wyjeździe Sampdorię Genua. – Torino rośnie w siłę. To fizyczny zespół, który trudno złamać. Z Walterem Mazzarrim zrobili krok naprzód, zmierzają do Europy, przez co sprawią nam problemy – podkreśla Chiellini.
Piotr Wiśniewski
Fot: East News