Aktualności

„Niekochani”: co warto zapamiętać z trzeciego odcinka?

Reprezentacja11.04.2020 
Nie ma pewnie ważniejszej kwestii niż ta, która pada w trzecim i ostatnim odcinku serialu dokumentalnego o reprezentacji Polski. – Za mało sprzedajemy tego, co potraficie – mówi Jerzy Brzęczek do swoich piłkarzy. Ale też w finale tej serii i eliminacji wszyscy przyznawali, że nie tylko widać kierunek obrany przez sztab i drużynę, lecz także efekty wspólnej pracy.

Bramkarze

Chociaż w poprzednich dwóch odcinkach Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny należeli do głównych narratorów zdarzeń, to rozwój drużyny dział się jakby obok nich, poza ich rywalizacją. Dwóch kapitalnych bramkarzy o tym nie napomknęło słowa. W trzeciej części to od nich wszystko się zaczyna i można znów zobaczyć, jaką klasę oraz profesjonalizm prezentują.

– Jestem długo w reprezentacji i mam prawo walczyć o bycie numerem pierwszym. Za każdym razem (gdy nie grałem) byłem wkurzony, zawsze była z tym związana frustracja – mówi Fabiański. – Bywało u trenera Nawałki, że byłem zdenerwowany na jego decyzje. Nie było tak, że dyskutowaliśmy (między sobą), że dawaliśmy sobie argumenty, że ja powinienem bronić a nie ty. My podchodzimy do tego z dystansem, bez złości na trenerów, bo my im tego (wyboru) nie zazdrościmy – dodawał Wojciech Szczęsny.

Ta ostatnia kwestia jest najważniejsza: to wybór nie do pozazdroszczenia. Spójrzcie: odkąd Łukasz Fabiański zadebiutował w reprezentacji w 2006 roku, to między słupkami kibice oglądali jego lub Wojciecha Szczęsnego w ponad 55% meczów. Licząc od debiutu tego drugiego (2009) ten procent rośnie do niemal trzech czwartych wszystkich spotkań. I dlatego w ich wypowiedziach widać taką dojrzałość: wynika ona z szacunku do umiejętności swojego rywala, ale też tego, że różne założenia weryfikuje życie. I tak było w eliminacjach, gdy jednemu i drugiemu zdarzały się kontuzje w momentach, gdy wedle uzgodnień mieli bronić. Ale tam, między słupkami kadra nie miała i nie będzie mieć problemu.

Ile może zespół?

Trzeci odcinek też jest o relacjach, ale tym razem nie z otoczeniem (mediami czy kibicami), lecz wewnątrz drużyny. Widzimy, że selekcjoner konsultuje tak szczegółowe aspekty gry z najważniejszymi zawodnikami, jak ustawienie przy rzucie rożnym w defensywie. Nie jest to nowość, o czym zresztą przypomina Szczęsny w odniesieniu do współpracy z Adamem Nawałką. – Mamy zawodników, którzy grali na jakimś poziomie i nie boją się mówić – tłumaczy golkiper.

– Chcemy zawodników, którzy mówią też jasno, dają sygnał i do zrozumienia, że jest coś jeszcze do poprawy – dodaje Radosław Gilewicz, jeden z trenerów w sztabie reprezentacji. W zasadzie to konkluzja tego, co kibice mogli zobaczyć w każdym z odcinku: że kapitan, że inni ważni zawodnicy też dają wskazówki, angażują się w to, by poprawić grę drużyny. Bardzo wymowna jest scena z pożegnania Łukasza Piszczka, który w szatni, w przerwie meczu z przejęciem tłumaczy jakieś detale Kamilowi Grosickiemu, choć wydaje się, że nad każdym w takiej sytuacji emocje wzięłyby górę.

To działa w dwie strony. Piłkarze mogą więcej, ale otrzymują też sporo informacji od trenera. – Panowie, za mało sprzedajemy tego, co potraficie – mówi do nich Jerzy Brzęczek. Wykazując kolejne błędy, straty w meczu z Izraelem na wyjeździe prosi, by nie traktowali tego jako krytyki, ale coś, co pomoże im poprawić grę zespołu. Tak samo jest z wypowiedziami Kamila Glika po wygranej z Łotwą w Rydze. Często to, co z zewnątrz wygląda na nieporozumienie ma zupełnie inny cel w relacjach wewnątrz reprezentacji. Posiadanie świadomych piłkarzy tylko pomaga, czego kolejnym przykładem jest rola rezerwowych, również szeroko omawiana w trzecim odcinku.

Kadra jako całość

Trzyodcinkowy serial „Łączy Nas Piłka”, co widać już po gorących dyskusjach po poprzednich częściach, niekoniecznie ociepla wizerunek reprezentacji. Jeśli już, pokazuje wiele warstw, które składają się na drużynę, zdecydowanie poszerza perspektywę kibica na zdarzenia z ostatnich dwóch lat i sprawia, że każdego z bohaterów można lepiej poznać. Wszyscy mogą przekonać się, jak w pracy reprezentacji wiele może się zmienić ze zgrupowania na zgrupowanie, że ten czas potrzebny do treningu jest niewielki i jak detale wpływają na to, co ostatecznie widzi się na boisku. To także nieustanny proces nauki, tak dla nowego sztabu, jak i zawodników.

W opiniach po poprzednich odcinkach można było dostrzec powtarzający się schemat: wyliczenia, kto i jak na pokazaniu kulis reprezentacji skorzystał, a kto stracił. To w ogóle nie jest istotne w odniesieniu do zdarzeń i kulis, których podstawowym założeniem było zaprezentowanie mechanizmów. Forma serialu, dynamiczna i merytoryczna, pomaga poszerzyć perspektywę kibica czy obserwatora kadry na wydarzenia od niepowodzenia na mistrzostwach świata. To był okres sporych zmian, docierania się, testowania i wracania do podstaw, ale zawsze z myślą, by efekt finalny przyszedł we właściwym momencie.

– My jeszcze nie jesteśmy gotowi na sukces na turnieju, jeszcze brakuje tych kilku, kilkunastu procent – mówi Szczęsny. – Wyniki były od początku eliminacji, ale zawsze czegoś brakowało. Teraz pracujemy nad detalami i widać, że idziemy we właściwym kierunku – dodaje Krychowiak. Mistrzostwa Europy zostały przesunięte o rok, z udziałem tej drużyny jeszcze wiele się zdarzy, zanim zagra swoje pierwsze mecze w turnieju, ale przekonanie o tym, że jest coś więcej niż tylko zalążek drużyny rośnie z każdym wydarzeniem przedstawionym w serialu. Nie za sprawą montażu, zakrzywiania rzeczywistości, ale w słowach samych piłkarzy i selekcjonera.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności