Aktualności
Napoli atakuje tytuł, ale czy z Milikiem?
Dries Mertens, wciąż on – takie wieści dochodzą z Neapolu i informuje o nich każdy włoski serwis sportowy. Na pozór wydaje się to prostą decyzją: Belg jest najlepszym strzelcem drużyny, niemal co czwarta bramka zdobywana przez Napoli była jego. To z nim w ataku już w poprzednim, udanym sezonie udało się zastąpić kontuzjowanego Arkadiusza Milika, podobnie było w obecnych rozgrywkach, gdy Polak znów musiał poddać się operacji kolana.
Jednak Mertens w ostatnich dziesięciu meczach w klubie strzelił tylko dwa gole. Ostatni raz do bramki trafił na początku marca, w następującej serii sześciu spotkań aż w trzech nie miał nawet celnej próby uderzenia. A Napoli się męczy: cztery gole z Udinese to tyle samo, ile we wcześniejszych pięciu meczach. W tym właśnie okresie Juventus wypracował czteropunktową przewagę, aż we Włoszech przestano mówić o walce o mistrzostwo. Nawet Maurizio Sarri powtarzał, że celem ma być rekordowa liczba punktów (87), nie tytuł.
Ale wtedy wrócił Milik. Jeszcze gdy trwał ten ostatni etap przygotowań, rehabilitacji, Sarri mówił o tym, że Polak przede wszystkim ma czuć się gotów mentalnie, nie fizycznie. Odpowiedź napastnika była i wciąż jest imponująca. Jeszcze kwadrans w przegranym meczu z Romą był wyłącznie testem, ale już w kolejnych efekt jego wejść był odczuwalny przez cały zespół. Dość powiedzieć, że z ośmiu goli w ostatnich pięciu spotkaniach tylko dwa nie zostały strzelone, gdy Polak był na boisku. Najlepiej było to widać w meczu z Chievo Weroną, gdy Milik w zasadzie uratował zwycięstwo golem i asystą w ostatnich kilku minutach.
Bez Milika w sobotę piłkarzy Napoli nie żegnałyby tłumy przed wyjazdem zespołu do Turynu, bo dawno nie byłoby nawet dyskusji o możliwym powrocie do walki o mistrzostwo. Dlatego największa dyskusja przed niedzielnym meczem z Juventusem dotyczy tego, dlaczego Sarri powinien zaryzykować i wystawić Polaka znów od pierwszej minuty – tak jak z Udinese w środku tygodnia, gdy w emocjonującym starciu to Milik strzelił trzeciego gola i Napoli pierwszy raz wyszło na prowadzenie. Mniej więcej w tym samym czasie Crotone wyrównało w ich meczu z Juventusem i znów okazało się, że jeszcze na szczycie może być ciekawie. Może być, jeśli Napoli wygra w Turynie, doskoczy na punkt i podniesie ciśnienie doświadczonym, sprawdzonym mistrzom.
Sarri jednak nie jest trenerem skorym do ryzykowania. W tym sezonie wolał oszczędzać podstawowych piłkarzy w europejskich pucharach, efektem czego były zaskakująco szybkie – jak na możliwości drużyny – odpadnięcia z Lig Mistrzów i Europy. Sam Jose Callejon (drugi najbardziej eksploatowany zawodnik Napoli, zaraz po bramkarzu Pepie Reinie) rozegrał w Serie A niewiele mniej minut (2822), niż tych dziesięciu najrzadziej wystawianych przez Sarriego piłkarzy (2868), w tym również Arkadiusz Milik.
Tych statystyk minutowych pokazujących trenerski upór – bo z czasem tak zaczęto określać decyzje personalne Sarriego, już nie jako „wiarę w zespół” – jest więcej. Dwunastu piłkarzy Napoli rozegrało przynajmniej 1000 minut w Serie A, gdy w Juventus ma takich zawodników siedemnastu. Najczęściej grający z niedzielnych rywali, Gonzalo Higuain, byłby w klasyfikacji minutowej Napoli dopiero siódmy.
Czas gry Milika ucierpiał wyłącznie przez kontuzję, ale wobec 70 minut rozegranych w środę z Udinese Sarri może być jeszcze mniej skory do ponownego wystawienia Polaka w pierwszym składzie. A szkoda, bo on pewnością siebie emanuje: walcząc z rywalami, biegając w pressingu, przepychając się do prostopadłych podań, angażując się w rozegranie. W ostatnich czterech meczach Polak miał siedem celnych strzałów, Mertens na taki dorobek pracował siedem spotkań – przeliczając to na minuty przewaga Polaka nad Belgiem w efektywności jest jeszcze większa (trafienie co 23 minuty w porównaniu do średniej 76 minut kolegi).
Sobotnia „La Gazzetta Dello Sport” rozpisując taktyczne możliwości Sarriego zauważa, że z Milikiem i w alternatywnym, stosowanym doraźnie ustawieniu 4-2-3-1 więcej swobody mają kreatywni gracze, w tym Mertens, Callejon i Lorenzo Insigne. Gdy Napoli gra w typowym dla siebie 4-3-3, to są oni uzależnieni od tego, jak wydajna jest druga linia z Markiem Hamsikiem, który w tym sezonie zaliczył ledwie jedną asystę. Tak słabego w tym względzie wyniku Słowak jeszcze nie miał, przecież przed rokiem ostatnich podań zaliczył dziesięć, a dwa lata temu – jedenaście.
Milik jest punktem odniesienia ataków Napoli, bardziej skupia na sobie uwagę dwóch środkowych obrońców rywala, ale też skuteczniej walczy z nimi w powietrzu, czy po prostu zespół wykorzystuje jego wzrost i siłę, by w ogóle decydować się na dośrodkowania. W całej lidze tylko Bologna (śr. 2,7 z gry) notuje mniej dokładnych centr w szesnastkę niż Napoli (śr. 3,2), natomiast w ostatnich czterech spotkaniach ze strony drużyny Sarriego było i więcej prób, i częściej trafiały one do własnego zawodnika.
Nie ma w tym żadnego przypadku, zresztą Sarri te wyliczenia pewnie doskonale zna, musi być też świadom efektu Milika, skoro decyzję o wyjściowym składzie zapowiadał odłożyć do ostatniego rozruchu w niedzielę, kilka godzin przed meczem. Musiałby jednak zaprzeczyć samemu sobie, zaryzykować w obliczu ostatniej szansy na dogonienie Juventusu. Pewnie też jego wybór powie kibicom i obserwatorom więcej o samym szkoleniowcu, niż formie jego zespołu, Mertensa czy Milika.
Jak przy niemal każdym ważnym meczu we Włoszech i tym razem najważniejszym starciem jest to trenerów. „La Gazzetta” omawiając możliwości taktyczne Allegriego i Sarriego wyliczyła aż siedem opcji sprawdzonych przez szkoleniowca Juventusu. A Napoli? „Tylko 4-3-3” – cytuje odpowiedź trenera wicelidera o system wyjściowy. – Nie jestem zazdrosny o to, że wszyscy tak wychwalają „Sarrismo” (styl gry preferowany przez szkoleniowca Napoli – red.). On osiągnął taki poziom dzięki wykorzystaniu potencjału piłkarzy do maksimum. My tak nie gramy i nigdy grać nie będziemy. My jesteśmy duzi, ich piłkarze są mniejsi. Wpływ fizyczności jest istotny, choć każdemu trenerowi przyświeca ten sam cel: wygrywać – mówił Allegri przed niedzielnym meczem.
Jednak w Turynie nikt zmiany i zaskoczenia ze strony Napoli się nie spodziewa. – Sądzę, że pozostaną przy 4-3-3 – powiedział Giorgio Chiellini. – Zmiana oznaczałaby, że wystawiają czterech ofensywnych pomocników, ryzykując bardzo w ataku. A większą rolę od taktyki może odegrać w tym meczu głowa. Trzeba być skoncentrowanym i odnaleźć równowagę, ponieważ każdy detal może mieć wpływ na wynik. Musimy jednak zrobić wszystko, by uniknąć straty gola. Napoli ma wielkie szczęście, że do pełni sprawności wrócił Milik. To było dla nich bardzo ważne, wystarczy spojrzeć na znaczenie strzelanych przez niego goli, wpływ na zespół. Cieszę się, że on znów gra, bo miał ogromnego pecha, musiał pokazać wielką siłę psychiczną. Musimy za wszelką cenę zatrzymać go w niedzielę, by nie strzelił gola – dodał.
Jeśli Sarri wciąż się waha, a Milik ma szanse na występ od pierwszej minuty, to lepszej rady, rekomendacji trener Napoli nie mógł dostać.
Michał Zachodny, Turyn