Aktualności
Marco Rossi – Włoch z sukcesami na Węgrzech
Największe sukcesy włoski trener odnosi na Węgrzech. W sezonie 2016/17, prowadzony przez niego Budapest Honved FC wygrał mistrzostwo, on z kolei został trenerem roku w tym kraju. W kolejnych rozgrywkach pracował na Słowacji. Z Dunajską Stredą zajął 3. miejsce w Fortuna Lidze, tamtejszej ekstraklasie. Praca w dwóch ostatnich klubach, poprzednio zatrudniały go m.in. Pro Partia, Scafatese 1922, Cavese, dała mu przepustkę do narodowej drużyny Węgrów. – Gdyby w Honvedzie nie wierzyli we mnie, gdyby nie powierzono mi tam funkcji pierwszego trenera, nie osiągnąłbym tego sukcesu i nie znalazłbym się w reprezentacji – powiedział.
Jak na Włocha przystało...
W reprezentacji także ma osiągnięcia. Wprowadził „Madziarów” na EURO 2020. Stało się tak dzięki wygranym barażom w ścieżce A, w której to okazali się lepsi od Bułgarii (w półfinale) oraz Islandii (w finale). Zanim do tego doszło, Węgrzy uplasowali się na 4. pozycji w grupie z Chorwacją, Walią, Słowacją i Azerbejdżanem. Ich udział w grze o mistrzostwa Europy był możliwy dlatego, że wygrali swoją grupę w Dywizji B Ligi Narodów, wyprzedzając Rosję, Serbię oraz Turcję.
Nie trzeba daleko szukać, by znaleźć w Rossim coś z włoskich trenerów. Od kilku miesięcy reprezentacja Węgier gra systemem z trójką obrońców, co sprawia, że Rossi idzie z modą, która panuje na Półwyspie Apenińskim. Zresztą w dzisiejszej piłce coraz powszechniejszy staje się system z trzema obrońcami z tyłu. W tym aspekcie znajdujemy podobieństwo trenera węgierskiej drużyny narodowej z Paulo Sousą, który tak zwykł ustawiać prowadzone przez siebie zespoły klubowe. – Zawsze musisz brać pod uwagę w jakiej taktyce zawodnicy czują się najlepiej – powiedział.
Wszędzie słyszał o „Złotej Jedenastce”
56-letni szkoleniowiec czuje się mocno związany z Węgrami, dlatego uznał, że bardzo ważne jest, aby zrozumiał, o czym jest hymn Węgier. – Zaobserwowałem, że hymn to rzecz bardzo jednocząca Węgrów. Kiedy słyszę „ria, ria Hungaria” czuję taką identyfikację, jaką Węgrzy mają ze swoim krajem. Dziś nie jest to wcale takie oczywiste – opowiadał hungarytoday.hu Rossi, który według rankingu IFFHS (Międzynarodowa Federacja Historyków i Statystyków Futbolu) był dziewiątym najlepszym trenerem za 2020 rok. – To efekt punktów, które zdobyliśmy. Nie czuję się jednak na tym samym poziomie, co trenerzy naszych rywali w eliminacjach mistrzostw świata – tłumaczył.
Co by nie mówił, z jaką pokorą by nie podchodził do swojej pracy, to decyzja o zatrudnieniu Rossiego na stanowisko selekcjonera okazała się krokiem do przodu dla węgierskiego futbolu w wydaniu reprezentacyjnym. Ciekawe, że węgierska federacja upomniała się o Włocha, gdy ten po pracy na Słowacji wybierał się z rodziną na wakacje... A kiedy już zaproponowano mu poprowadzenie węgierskiej drużyny narodowej, nie omieszkał odwołać się do historii i wielkich czasów Węgrów w piłce światowej. Słowa, które wówczas wypowiedział, oddają jego osobowość i filozofię, według której buduje kadrę.
– Jestem dumny, że mi Włochowi przyjdzie zasiadać na tym samym stanowisku co niegdyś znakomity Gusztav Sebes, trener „Złotej Jedenastki”. I taką samą dumę z gry w reprezentacji muszą czuć powoływani zawodnicy. Liczę tylko na tych piłkarzy, których motywuje gra w reprezentacyjnej koszulce, bo to zawsze sprawa honoru i wielki zaszczyt – stwierdził.
Można wręcz powiedzieć, że Rossi wychował się na węgierskim futbolu. W jednym z wywiadów opowiadał, że mężczyźni z jego rodziny ciągle mówili o „Magicznych Madziarach” w składzie z Ferencem Puskasem i o „Złotej Jedenastce”. Gdzie więc mógł pracować, jak nie u „Madziarów”? – Gdy kilka lat temu przyjechałem na Węgry, czułem, że praca tutaj była mi pisana. Doznałem wielkiej radości, gdy moje nazwisko pojawiło się przy informacji o nowym trenerze reprezentacji – przyznał. Wyrażał przy tym nadzieję, że atmosfera wokół jego kadry będzie taka sama, jak podczas EURO 2016.
Bądź odważny
Sam zadbał o to, by spotkania kadry Węgier dawały radość kibicom. Węgrzy z nim u sterów awansowali na mistrzostwa Europy, dobrze zarządza drużyną narodową, stara się nadać jej odpowiedni styl. Jaki? – Dziś panuje trend na jak najwyższy pressing na połowie przeciwnika, od razu po stracie piłki. W modzie jest ten słynny "gegenpressing". Wszystkie te założenia brzmią pięknie, ale potem musisz je wprowadzić w życie. Z odpowiednimi odległościami między piłkarzami i między formacjami. Wszystko zależy od nastawienia i odległości. A mówiąc o nastawieniu mam na myśli grę z walecznym sercem. Musisz być odważny – mówił w rozmowie z TVP Sport.
Jako selekcjoner „Madziarów” więcej meczów wygrywa niż przegrywa. Ale najbliższe tygodnie i miesiące (rywalizacja z Polską, EURO) zweryfikują, czy Węgrzy ciągle robią postęp.
Piotr Wiśniewski