Aktualności
Łokomotiw kroczy po mistrzostwo Rosji. Maciej Rybus coraz bliżej pierwszego tytułu
Poniedziałkowym zwycięstwem nad Urałem Jekaterynburg Łokomotiw Moskwa umocnił się na pozycji lidera ligi rosyjskiej. Drużyna Macieja Rybusa ma już osiem punktów przewagi nad lokalnymi rywalami, Spartakiem i CSKA. Przed reprezentantem Polski otwiera się ogromna szansa, by wreszcie mógł dopisać do swojego konta mistrzostwo kraju.
Jak dotąd ta sztuka mu się nie udała. W Legii Warszawa trzykrotnie sięgnął po Puchar Polski, ale złotego medalu za zwycięstwo w rozgrywkach ligowych nie zdobył. Nie wyszło także w Tereku Grozny oraz Olympique Lyon. Wszystko wskazuje jednak na to, że w tym sezonie cel wreszcie zostanie osiągnięty. Wspomniany mecz z Urałem stał jednak pod dużym znakiem zapytania. Wszystko przez stan murawy na obiekcie w Jekaterynburgu, niemal do ostatniej chwili trwały dyskusje na ten temat. Ostateczna decyzja zapadła dopiero godzinę przed meczem. – Nie był to najlepszy plac, ale nie pomógł także gospodarzom, w których szeregach znajduje się wielu dobrych technicznie piłkarzy – zwrócił uwagę trener Jurij Siomin. Dla Łokomotiwu skończyło się bardzo dobrze – zwycięstwo 2:0 znacząco przybliżyło zespół ze stolicy do tytułu mistrzowskiego.
Do końca rozgrywek zostało już bowiem osiem kolejek. Łokomotiw tymczasem odzwyczaił już swoich kibiców od przegranych na krajowym podwórku. Po raz ostatni przydarzyło mu się to 15 października ubiegłego roku, gdy uległ na wyjeździe Ufie (0:1). Od tego czasu wygrali siedem, a zremisowali dwa spotkania. Szczególnie ważne było wyjazdowe starcie z Zenitem Sankt Petersburg. Drużyna Macieja Rybusa pewnie zwyciężyła 3:0, praktycznie wyłączając z gry o mistrzostwo jednego z faworytów. Inna sprawa, że Zenit jest pogrążony w kryzysie i posada trenera Roberto Manciniego wisi na włosku.
Tego problemu nie ma szkoleniowiec Łokomotiwu Jurij Siomin. Ponad 70-letni już trener bardzo dobrze poukładał elementy swojego zespołu i pewnie prowadzi go ku mistrzostwu. A on doskonale wie, jak taki tytuł smakuje. Sięgał po niego dwukrotnie, w latach 2002 i 2004, właśnie z Łokomotiwem. To były jedyne ligowe triumfy tego klubu w historii. Po czternastu latach Siomin znów może osiągnąć coś wielkiego. Co ciekawe, to dla niego już… czwarte podejście do prowadzenia tej drużyny w karierze. Niewątpliwie urodzony w Orenburgu szkoleniowiec jest bardzo zasłużonym dla Łokomotiwu i powrót na mistrzowski tron byłby dla niego piękną chwilą. Sprzymierzeńcem drużyny Macieja Rybusa jest także… terminarz. Ten jest dość korzystny – w najbliższych czterech kolejkach Łokomotiw zmierzy się z rywalami okupującymi miejsca w dolnej połowie tabeli. Schody zaczną się dopiero w trzech ostatnich meczach, ale wówczas sytuacja ekipy Jurija Siomina może być już bardzo komfortowa. Na zakończenie sezonu Łokomotiw zagra z FK Krasnodar, Zenitem Sankt Petersburg oraz nieobliczalnym w tym sezonie Arsienałem Tuła.
Zanim jednak „Kolejarze” będą mogli skupić się wyłącznie na walce o mistrzostwo, czeka ich jeszcze rewanżowy bój z Atletico Madryt w Lidze Europy. W pierwszym meczu zespół Macieja Rybusa poległ 0:3 i trudno spodziewać się, że zdoła odrobić straty, zważywszy przede wszystkim na klasę rywala. – Zrobimy wszystko, by zagrać dobre spotkanie. Wszyscy jednak chcą nie tylko pięknego futbolu, ale też zwycięstwa. Będzie nam o to bardzo ciężko, w Atletico nie brakuje piłkarzy na najwyższym, światowym poziomie – przyznał Jurij Siomin. Nawet jeżeli Łokomotiw nie sprosta zadaniu, kibice szybko z pewnością o tym zapomną, jeżeli będzie nadal kroczył pewną drogą w kierunku mistrzostwa.
.@rfpl table looks even more better after today’s win 🤤
— FC Lokomotiv Moscow (@fclokomotiv_eng) 12 marca 2018
8️⃣ points clear of Spartak & CSKA! pic.twitter.com/nAnje7LVp0
Coraz większy w tym udział ma Maciej Rybus. Występujący w Łokomotiwie od lipca ubiegłego roku reprezentant Polski jest coraz ważniejszym ogniwem zespołu. Jesienią co prawda zmagał się z urazami mięśniowymi, ale gdy wrócił do pełnej dyspozycji, cieszy się zaufaniem ze strony Jurija Siomina. W tym roku wystąpił we wszystkich pięciu meczach – dwóch na krajowym podwórku i trzech Ligi Europy. Tylko raz, w potyczce z OGC Nice, nie wyszedł na murawę w podstawowym składzie. Rozegrał wówczas całą drugą połowę. Od wznowienia rozgrywek jest niezastąpiony i jeśli Łokomotiw sięgnie ostatecznie po tytuł najlepszej rosyjskiej drużyny, „Rybka” będzie miał w to niepodważalny wkład.