Aktualności
Lewandowski pójdzie prawem swojej serii? Polak może przypieczętować awans Bayernu
Robert Lewandowski niedawno uczcił setny występ w europejskich pucharach dwoma golami przeciwko AEK Ateny. Teraz ma na koncie 56 takich trafień, w tym 49 w Lidze Mistrzów, gdzie jest jednym z najlepszych strzelców w historii rozgrywek (siódme). W meczu z Benfiką Lizbona jego Bayern Monachium może zapewnić sobie awans do kolejnej rundy Champions League, a polski napastnik ma swój osobisty cel: chce podtrzymać dobrą średnią goli w meczach pucharowych, gdzie zdobywa średnio jedną bramkę na spotkanie. Początek pojedynku o godzinie 21:00.
Kryzys Bayernu, który zajmuje odległe, jak na niego, piąte miejsce w Bundeslidze, nie dotyczy Roberta Lewandowskiego, bo do postawy Polaka trudno się przyczepić. W Lidze Mistrzów Bawarczycy radzą sobie dużo lepiej, są już jedną nogą w kolejnej rundzie. Spora w tym zasługa naszego napastnika, który strzelił cztery z siedmiu goli drużyny z Monachium w fazie grupowej, przez co zapewnił drużynie oddech – przynajmniej w Europie – a sam może gonić najlepszych strzelców Champions League, co kolejka po kolejce czyni. Lewandowski zdołał awansować do czołowej dziesiątki najskuteczniejszych zawodników w historii tych rozgrywek. Ostatnio przegonił takich piłkarzy, jak: Zlatan Ibrahimović, Andrij Szewczenko. Obecnie ma na koncie 49 trafień, tyle samo co legendarny Alfredo di Stefano z Realu Madryt. Polak traci już tylko gola do Thierry'ego Henry i biorąc pod uwagę jego dotychczasową dyspozycję w europejskich pucharach, dziś może zrównać się liczbą bramek z byłym napastnikiem AS Monaco, Arsenalu Londyn oraz FC Barcelony.
Liga Mistrzów lekiem na wszystko
W ogóle wszystko, co dobre dla Lewandowskiego w tym sezonie, wiąże się z Ligą Mistrzów. W Lizbonie, w pierwszym spotkaniu grupy E, z Benfiką nasz zawodnik przerwał serię 462 minut bez trafienia w Champions League. Sposób, w jaki to zrobił, znamionuje napastnika wysokiej klasy. W polu karnym rywala zachował się po profesorsku – przyjął piłkę, zwiódł obrońcę i strzałem z 10. metra, tuż przy słupku, otworzył wynik spotkania. To było jego 46. trafienie w tych rozgrywkach. Kolejne trzy dołożył w dwumeczu z AEK Ateny. Bramka w stolicy Portugalii zapoczątkowała dobrą serię „Lewego” w pucharach. Sprawdziły się tym samym słowa trenera Bayernu Niko Kovaca, który przewidywał, że to może być sezon kapitana reprezentacji Polski. – Robert to czołowy napastnik świata, jestem przekonany, że pomoże nam w realizacji naszych celów. Nie chciałem, żeby odchodził z klubu i jestem przekonany, że rozegra rewelacyjny sezon w Champions League – powiedział Kovac.
Lewandowski z tego sezonu może być umiarkowanie zadowolony. Umiarkowanie dlatego, że Bayern spisuje się w Bundeslidze dużo poniżej oczekiwań i nawet dobre liczby Polaka (7 bramek, 4 asysty w 11 meczach) nie rekompensują mu rozczarowania z postawy drużyny w rodzimej lidze. Mistrzowie Niemiec po 12. kolejkach mają dziewięć punktów straty do prowadzącej Borussii Dortmund. To odbiło się na notowaniach szkoleniowca Bawarczyków, co z kolei wywołało falę spekulacji na temat przyszłości Kovaca. Niektóre z niemieckich mediów sugerują, że dzisiejszy mecz będzie ostatnim spotkaniem Chorwata w roli trenera Bayernu. Zapewnienie sobie awansu oraz zwycięstwo w dobrym stylu mogłoby na jakiś czas uciszyć krytyków, choć tych z tygodnia na tydzień przybywa. – Krytyka zawsze pojawia się, gdy nie spełniasz oczekiwań, które, co naturalne, ten klub posiada. Teraz wystarczy nam tylko punkt do awansu, ale chcemy wygrać. Ci, co mnie znają, wiedzą, że zawsze jestem wojownikiem. Musiałem walczyć całe swoje życie. Takie wyrażenia, jak „poddanie się”, czy „wywieszenie białej flagi” nie istnieją w moim słowniku – mówił szkoleniowiec na konferencji przed meczem ze Benfiką. Zapewnił przy tym, że to nie będzie jego pożegnalny pojedynek z Bayernem.
Bayern w lidze największe problemy ma z obroną. Stracił już 17 bramek, w tym trzy w ostatnim pojedynku z Fortuną Dusseldorf. Porównując ten wynik z liczbą straconych goli w Lidze Mistrzów (jeden), wychodzi jakbyśmy mieli do czynienia z dwiema różnymi drużynami – tym lepszym obliczem w Europie i gorszym na własnym podwórku. Bez wątpienia nie dotyczy to Lewandowskiego, który zarówno w Bundeslidzie, jak i w Champions League zapewnia Barawczykom odpowiednią jakość. Jakość, o której wspomniał Kovać.
Głodnego goli i sukcesów Polaka to jednak nie zadowala. On chce więcej i więcej, dlatego należy się spodziewać, że w kolejnym występie na arenie europejskiej będzie jednym z lepszych piłkarzy swojego zespołu na boisku. Zresztą seria do czegoś go zobowiązuje – Lewandowski rozpoczyna właśnie drugą setkę gier w pucharach. Bilans ma bardzo dobry, bo zdobył w tym czasie 56 bramek. Aż 32 trafienia zaliczył w barwach monachijczyków.