Aktualności
Lewandowski i Glik dają wygraną. Łotwa pokonana
Trener Jerzy Brzęczek debiutował w niedzielę na PGE Narodowym. Wcześniejsze pojedynki pod jego wodzą reprezentacja rozgrywała również w Polsce, ale nie były to spotkania eliminacyjne, a w ramach Ligi Narodów (z Portugalią oraz Włochami) oraz towarzyskie z Czechami. W niedzielę mógł po raz pierwszy poczuć klimat Narodowego.
Mateusz Klich, mówiąc o starciu z Łotyszami podkreślał, że kluczem będzie jak najszybsze strzelenie gola, które ułatwi grę w dalszej fazie meczu. Udało się, ale nie bez problemów. To był szczególny mecz dla Pavelsa Steinborsa, który w poprzednim spotkaniu Łotyszy, przeciwko Macedonii Północnej (1:3), po raz pierwszy wystąpił w meczu o punkty drużyny narodowej. Steinbors na co dzień występuje w Arce Gdynia i ma duży sentyment do PGE Narodowego. Na tym stadionie wywalczył bowiem w 2017 roku Puchar Polski, broniąc w gdyńskim zespole. Steinbors w wielu wywiadach podkreślał, ile znaczy dla niego występ w Warszawie, z szacunkiem odnosił się także do Polski, w której gra od wielu lat.
Pewnie sam bramkarz Łotwy, nawet przez wgląd na szacunek do biało-czerwonych, nie spodziewał się tak udanego otwarcia meczu w wykonaniu swojej drużyny. To goście oddali pierwszy strzał w meczu i od razu celny. Czujność Wojciecha Szczęsnego sprawdził zawodnik Termaliki Nieciecza Vladislavs Gutkovkis. Szczęsny zbił piłkę do boku, dał sygnał rywalom, że muszą użyć skuteczniejszych środków, żeby go pokonać, bo przecież w ostatnich tygodniach utrzymuje równą, a co najważniejsze: wysoką, dyspozycję. Gutkovkis swoją szansę zmarnował jeszcze w końcówce pierwszej połowy, kiedy urwał się skrzydłem, wbiegł w pole karne, lecz uderzył w środek bramki.
Tę akcję goście przeprowadzili po najlepszym fragmencie spotkania Polaków przed przerwą, kiedy kilka razy groźnie zaatakowaliśmy, jednak brakowało postawienia kropki „nad i”. Pecha miał Robert Lewandowski, który pojedynczymi akcjami próbował rozerwać obronę przeciwników, a w jednej, konkretnej sytuacji uderzył w słupek. Zanim obił łotewską bramkę, przyjął podanie, uderzył technicznie, celował w przeciwległy róg, niewiele się pomylił. W tej samej minucie niecelnie główkował Krzysztof Piątek, podawał: Kamil Grosicki, inny, aktywny piłkarz naszej ofensywy. Poza tym, kapitan reprezentacji Polski mógł otworzyć wynik spotkania, jednak przegrał pojedynek sam na sam ze Steinborsem.
Drugą połowę Polacy rozpoczęli z dużym animuszem. Widać było, że oczekiwanie na ich pierwszą bramkę trwa zbyt długo i nie chcą dłużej czekać. Tyle że ani strzał Grosickiego (interwencja Steinborsa), ani próba uderzenia Lewandowskiego (zablokowany), czy uderzenie głową Piątka (znów parada golkipera gości), nie przyniosły efektu bramkowego. Steinbors na raty obronił główkę „Grosika”, robił wszystko, żeby zostać bohaterem naszych przeciwników.
Ponad 50-tysięczna publiczność liczyła, że choćby jedną akcję zakończoną golem przeprowadzi Jakub Błaszczykowski. Gdy wchodził na boisko na trybunach podniosła się wrzawa, porównywalna do tej, jaką wzbudziło nazwisko Piątka, wyczytane przez spikera przed meczem.
Ale prawdziwa euforia opanowała PGE Narodowy, kiedy dośrodkowanie Arkadiusza Recy na gola zamienił Lewandowski. „Lewy” urwał się obrońcom, precyzyjnie przymierzył głową i wreszcie pokonał łotewskiego bramkarza. Centymetrów zabrakło zmiennikowi Przemysławowi Frankowskiemu, żeby podwyższyć wynik. Co nie udało się jemu, wyszło Kamilowi Glikowi. Środkowy obrońca biało-czerwonych z bliska wpakował piłkę do siatki, głową, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.
24 marca 2019, 20:45 – Warszawa, PGE Narodowy
Polska – Łotwa 2:0 (0:0)
Bramki: Robert Lewandowski 76, Kamil Glik 84
Polska: 1. Wojciech Szczęsny – 19. Tomasz Kędziora, 15. Kamil Glik, 2. Michał Pazdan, 13. Arkadiusz Reca – 11. Kamil Grosicki (83, 21. Przemysław Frankowski), 14. Mateusz Klich (62, 16. Jakub Błaszczykowski), 10. Grzegorz Krychowiak, 20. Piotr Zieliński – 9. Robert Lewandowski, 23. Krzysztof Piątek (87, 7. Arkadiusz Milik).
Łotwa: 23. Pavels Steinbors – 4. Kaspars Dubra, 3. Marcis Oss, 2. Vitalijs Maksimienko, 8. Ojegs Laizans – 15.Deniss Rakels, 13. Vjaceslavs Isajevs, 11. Arturs Karasausks, 9. Janis Ikaunieks – 22. Vladislavs Gutkovskis (70, 20. Robert Uldrikis), 18. Roberts Savajnieks (80, 6. Vladislavs Gabovs).
Żółte kartki: Piątek, Kędziora – Maksimienko.
Sędziował: Aliyar Aghayev (Azerbejdżan).
Piotr Wiśniewski