Aktualności
Krzysztofa Piątka droga do Mediolanu. „Wierzymy, że to nie koniec”
Podróż śladami Krzysztofa Piątka zaczynamy w Dzierżoniowie. To właśnie tam, w niewielkiej miejscowości na Dolnym Śląsku, przyszły reprezentant Polski stawiał swoje pierwsze, piłkarskie kroki. Zaczynał w juniorach Dziewiątki, skąd przeniósł się do Lechii. Jesienią 2012 roku dostał kilka szans w III-ligowej drużynie seniorów, a postawił na niego trener Zbigniew Soczewski. – Krzysiek zawsze miał doskonałą umiejętność znajdowania się w polu karnym. Tym zdecydowanie zwracał na siebie uwagę, niewielu jest takich piłkarzy – mówi dla Łączy Nas Piłka szkoleniowiec, który pracuje w klubie z Dzierżoniowa już niemal dziewięć lat.
Piątek w sezonie 2012/2013 wystąpił w zaledwie kilku spotkaniach, ale – co ciekawe – w Lechii spotkał się z innym przyszłym reprezentantem Polski, Jarosławem Jachem. W meczu z Prochowiczanką Prochowice doszło nawet do sytuacji, w której Piątek został zastąpiony na murawie właśnie przez Jacha. – Wtedy nie mogliśmy się spodziewać, że los zaprowadzi ich aż do reprezentacji narodowej. Widzieliśmy w nich potencjał, ale rywalizacja była bardzo duża. W ataku mieliśmy doświadczonych zawodników i samo to, że Krzysiek w tak młodym wieku wchodził na murawę, było dla niego bardzo dobrą okazją do rozwoju. Nasza wizja to szkolenie zawodników, każdy postęp naszych podopieczych jest dla nas olbrzymią satysfakcją – tłumaczy Zbigniew Soczewski.
Młodziutki piłkarz, mimo rywalizacji i starszych kolegów, do szatni wszedł bez żadnych kompleksów. – Nie wstydził się, szybko aklimatyzował. Nie miał absolutnie żadnych problemów z wejściem do doświadczonego zespołu – wspomina Soczewski.
W Dzierżoniowie Piątek jednak długo nie zabawił, gdyż upomniało się o niego Zagłębie Lubin. Tam rozpoczął regularną grę w Młodej Ekstraklasie. – Krzysiek trafił do dużego klubu bardzo szybko i potwierdzał swój potencjał. Najważniejsze jest to, na co zawodnika stać, co może osiągnąć w przyszłości, a nie forma sportowa tu i teraz. Zastanawiałem się jedynie, jak odnajdzie się jako człowiek. Bywa, że młodzi zawodnicy dostają kontrakt, dość spore pieniądze i nie zawsze są w stanie sobie z tym poradzić. Krzysiek miał to szczęście, że szybko znalazł swoją drugą połowę, która pomogła mu wszystko poukładać. Miało to duży wpływ na jego zachowanie i postępy w karierze – zauważa były trener Piątka.
Przyszły reprezentant Polski szybko zaaklimatyzował się w nieodległym Lubinie i po dobrym sezonie w III-ligowych rezerwach dostał szansę debiutu w ekstraklasie. Zaufał mu trener Piotr Stokowiec, który zastąpił w maju Oresta Lenczyka. Na najwyższym szczeblu rozgrywkowym Piątek po raz pierwszy pojawił się w meczu z Cracovią, przegranym przez „Miedziowych” 1:2. Do końca sezonu rozegrał jeszcze trzy spotkania w ekstraklasie, ale musiał przełknąć gorzką pigułkę – drużyna z Lubina pożegnała się z krajową elitą, spadając na jej zaplecze.
Na I-ligowych boiskach znaczenie Piątka znacznie wzrosło. O ile jesienią grał „w kratkę”, miejsce w podstawowym składzie przeplatając wejściami w roli „jokera”, o tyle wiosną był już niezastąpiony. Wystąpił niemal we wszystkich spotkaniach rundy rewanżowej, w wielu przypadkach w pełnym wymiarze czasowym. Wiosną zapisał na swoim koncie siedem bramek, a Zagłębie powróciło do ekstraklasy.
Sezon 2015/2016 był dla Piątka pierwszym pełnym na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Snajper Zagłębia dostawał bardzo dużo szans gry, za co odpłacał się najlepiej jak mógł – zdobywanymi bramkami. Choć wtedy jeszcze nie imponował tak, jak później, w 33 ligowych meczach trafił do siatki sześciokrotnie. Dołożył do tego dwa trafienia w Pucharze Polski, a na początku kolejnych rozgrywek upomniała się o niego Cracovia.
500 tysięcy euro, jakie zainwestowały w Piątka „Pasy”, okazało się kapitalną inwestycją. W sezonie 2017/2018 były napastnik Lechii Dzierżoniów zdobył dla Cracovii 11 bramek i było jasne, że jego pozycja w zespole jest niepodważalna. Co więcej, znalazł uznanie w oczach trenera Marcina Dorny, który powołał go do reprezentacji U-21 na turniej finałowy mistrzostw Europy UEFA EURO U21 Polska 2017. W fazie grupowej wystąpił we wszystkich trzech meczach, choć tylko w ostatnim od pierwszej minuty.
Rozkwit talentu i możliwości Piątka nastąpił w sezonie 2017/2018. Młody napastnik strzelał jak na zawołanie, do samego końca walcząc o tytuł króla strzelców LOTTO Ekstraklasy. Ostatecznie sezon zakończył z dorobkiem 21 bramek, ustępując tylko Carlitosowi i Igorowi Angulo. Zwrócił tym na siebie uwagę kilku zagranicznych klubów, jednak najskuteczniejsi okazali się działacze Genoa CFC. Na stole wylądowały cztery miliony euro i Piątek mógł szykować się na podbój ligi włoskiej.
Początkowo niewielu wierzyło, że Polak błyskawicznie wywalczy sobie miejsce w podstawowym składzie. Podobnego zdania jest trener Soczewski. – Rywalizacja w Genui była spora, więc mało kto spodziewał się, że Krzysiek z marszu wskoczy do wyjściowej jedenastki. Od samego początku pokazał jednak, że potrafi strzelać gole, że wspomnijmy choćby występ w Pucharze Włoch przeciwko Lecce, w którym czterokrotnie trafił do siatki. Trener mu zaufał, a Piątek pokazał, że była to kapitalna decyzja – mówi były trener reprezentanta Polski.
Dalszy ciąg historii znają już wszyscy polscy kibice. Piątek strzelał jak natchniony, goszcząc w czołówce klasyfikacji najlepszych strzelców ligi włoskiej. Zadebiutował też w seniorskiej reprezentacji Polski, zdobywając bramkę w meczu z Portugalią. Tym razem sięgnął po niego AC Milan – klub bezdyskusyjnie wielki, jednak przeżywający ostatnio trudniejszy okres. Magia nazwy wciąż jest jednak ogromna. – Bardzo się cieszymy, że Krzysiek trafił do takiego klubu, ale wszyscy wierzymy, że to tylko przystanek, że trafi do jeszcze silniejszej ekipy. Tego trzeba mu życzyć, bo potencjał jest w nim ogromny – kończy Zbigniew Soczewski.
Emil Kopański
Fot: East News, Cyfrasport