Aktualności
Krystian Bielik i Derby County chcą zwycięskiego zakończenia roku
Kariera 21-letniego reprezentanta Polski przebiega modelowo. Po transferze w wieku 16 lat do Arsenalu Londyn przez cztery lata terminował w drużynie młodzieżowej. W poprzednim sezonie przeniósł się do League One, czyli na trzeci poziom rozgrywek. Miał spory udział w tym, że Charlton zagrał w play off. W sezonie zasadniczym wystąpił w 31 spotkaniach, w tym w 30 od pierwszej minuty. W play off zagrał we wszystkich meczach i zdobył gola. A klub z południowo–wschodniego Londynu awansował do Championship.
Bielik wrócił z wypożyczenia do Arsenalu, a po polskiego pomocnika zgłosiło się Derby County i zapłaciło ponad 8 mln funtów. Zawodnik szybko przekonał Phillipa Cocu. W 24. kolejkach 18 razy zagrał w podstawowym składzie, a raz był zmiennikiem.
Do tego najpierw był podstawowym zawodnikiem reprezentacji podczas mistrzostw Europy U-21, a 6 września zadebiutował w kadrze Jerzego Brzęczka.
Ostatniego spotkania ligowego, 26 grudnia, nie będzie jednak wspominał dobrze. Przeciwko najsłabszej drużynie w lidze – Wigan Athletic – znów zagrał od początku, ale jeszcze przed przerwą menedżer Derby zdjął go z boiska. Bielik szybko zobaczył żółtą kartkę, a potem jeszcze trzy razy faulował i Cocu bał się, że Polak przedwcześnie opuści boisko. Ostatecznie Derby szczęśliwie zremisowało z Wigan 1:1 dzięki wyrównującej bramce w doliczonym czasie.
– Kibice Wigan i sztab szkoleniowy skupili się na nim i wywierali presję na sędziach. Chciałem chronić drużynę. Nie zamierzałem go zdejmować, bo to ważny piłkarz mojej drużyny, ale też nie mogłem podejmować tak dużego ryzyka i go zostawić – tłumaczył Cocu. – Oczywiście nie zawsze ściągam piłkarza, który ma żółtą kartkę, ale dzięki temu mogę skorzystać z Krystiana w kolejnym spotkaniu – dodał.
Bielika zastąpił dwa lat młodszy Max Bird, a holenderski szkoleniowiec po meczu chwalił nastolatka. Dlatego występ Polaka przeciwko Charltonowi jest niewiadomą.
Spotkanie jest bardzo ważne dla obydwu zespołów, które w tym sezonie są zagrożone degradacją. Zwycięstwo dałoby 20. w tabeli (na 24 zespoły) Derby dziewięć punktów przewagi nad strefą spadkową. Jeśli Bielik i spółka wygrają, wyprzedzą też poniedziałkowych rywali (18. pozycja). Statystyka przemawia za gospodarzami – Derby ostatni raz przegrało u siebie z Charltonem 20 lat temu, kiedy jeszcze te drużyny występowały w Premiership.
Forma w ostatnich miesiącach nie przemawia jednak… za żadną z drużyn. Derby nie odniosło zwycięstwa od siedmiu spotkań. Charlton z ostatnich 12 meczów wygrało tylko raz. Trener Cocu liczy, że w dwóch najbliższych spotkaniach rozgrywanych u siebie jego zespół zdobędzie komplet punktów. – Doskonale wiemy, że musimy dobrze zakończyć rok i tak samo rozpocząć nowy. W ostatnich spotkaniach mieliśmy dobre momenty i mam nadzieję, że na własnym boisku, przy dopingu kibiców, to potwierdzimy – mówi Cocu w klubowej telewizji. – Na wyjeździe z Wigan fani byli dla nas wielkim wsparciem, walczyliśmy do końca, wyrównaliśmy i to dodaje nam optymizmu przed spotkaniami z Charltonem i Barnsley – stwierdził.
Podobnie uważa Bielik, który też rozmawiał z klubową telewizją. – Doskonale rozumiem, że kibice mogą się martwić wynikami, zwłaszcza na wyjeździe (1 wygrana w 12 meczach - przyp. red.). Na szczęście są zawsze z nami. Jestem przekonany, że nasz czas właśnie nadchodzi – uważa Bielik.
Andrzej Klemba