Aktualności

Koldo Alvarez – Bask, który został legendą andorskiego futbolu

Reprezentacja26.03.2021 
Urodził się w Kraju Basków, grał na pozycji bramkarza w reprezentacji Andory i dzięki występom w kadrze kraju położonego w Pirenejach na trwale zapisał się w historii tamtejszej piłki. Jako selekcjoner drużyny narodowej Księstwa Koldo Alvarez pracuje ponad 10 lat.

Jego kariera trenerska od początku jest związana z andorską reprezentacją. W roku 2009 rozegrał ostatni mecz w reprezentacji, po czym w czerwcu 2010 roku chwycił za stery kadry. Pierwsze zwycięstwo prowadzony przez niego zespół odniósł siedem lat i 20 dni później, pokonując w meczu towarzyskim San Marino 2:0. 25 marca 2017 roku Andora wywalczyła pierwszy punkt w spotkaniu o stawkę, remisując 0:0 z Wyspami Owczymi w eliminacjach EURO 2018. Następnie sensacyjnie pokonała 1:0 Węgrów. Był to pierwszy komplet punktów Andorczyków od 13 lat i drugi w spotkaniu jakichkolwiek kwalifikacji w historii.

Chwila nie do zapomniana z Ronaldo 

Alvarez ma swoją historię piłkarza. To historia bramkarza, który zaczynał w Club Deportivo Aurrera de Vitoria z rodzimego miasta 50-latka. W 1991 roku podpisał kontrakt z Atletico Madryt, jednak nie zaistniał tam. Nawet w rezerwach się nie przebił, za to był rezerwowym „Rojiblancos” w finale Pucharu Króla za sezon 1990/91. Dalej reprezentował barwy CD Toledo, UD Salamanca i na kilkanaście lat zagościł w zespole FC Andorra, grającym w hiszpańskich rozgrywkach. Po drodze zawitał na chwilę w katalońskim CF Balaguer.

Będąc piłkarzem FC Andorry, rozpoczął przygodę z reprezentacją Andory. Jemu i kolegom udało się pokonać Białoruś w 2000 roku, Albanię w 2002, Macedonię Północną w 2004. Pamiętnym wydarzeniem dla niego był debiut w reprezentacyjnym trykocie kadry Księstwa z Pirenejów. W rozegranym wówczas na stadionie Stade Bauer pojedynku Andora mierzył się z wielką Brazylią. Alvarez powstrzymywał ataki Ronaldo, Bebeto, Rivaldo, Giovanniego, Cesara Sampaio, czy Dungi.

– Brazylia grała ostatni mecz przed mundialem. Gra z inną drużyną narodową w ich przypadku nie wchodziła w grę, skorzystaliśmy więc z takiej możliwości, to było jak wygrana w loterii. Byłem pod wrażeniem siły, mocy, jakości Ronaldo. Do tego umiejętności Roberto Carlosa, Bebeto. W październiku 1998 mierzyliśmy się z kolei z mistrzami świata, Francuzami – opowiadał w rozmowie z „Mundo Deportivo”.

Doceniony

W jedenastu meczach kadry udało się Alvarezowi zagrać na zero z tyłu. Licznik jego meczów w drużynie narodowej zatrzymał się na 79. To było spotkanie z Anglią 10 czerwca 2009 roku. Andora przegrała 0:6, a on opuszczający boisko przed czasem z powodu kontuzji dostał od angielskich fanów owację na stojąco. Anglicy docenili to, co robił w bramce. Wpuścił co prawda sześć bramek, ale dzięki kilku spektakularnym interwencjom uchronił Andorę przed wyższą porażką.

– Te dziesięć sekund na zawsze zostanie we mnie. Anglicy zachowali się bardzo dżentelmeńsko, poczułem się pięknie. W trakcie meczu nie masz czasu, aby myśleć o takich rzeczach, ale potem przyszła myśl, że przecież zakończyłem karierę na Wembley – mówił.

Alvarez został osiemnaście lat temu, podczas obchodów jubileuszu UEFA, wskazany przez andorską federację do uhonorowania mianego złotego zawodnika Andory za wybitne osiągnięcia. – Po przyjęciu pracy w federacji stałem się bardziej kompatybilny. Moją uwagę przykuły różne szkolenia, brałem udział w kursach, zdobywałem doświadczenie w pracy z najmłodszymi. W obecnej drużynie narodowej są tacy, których trenowałem jako dzieci – tłumaczył.

Szybko dostał andorskie obywatelstwo. Żeby tak się stało musiał spełniać jeden z dwóch warunków. Albo żyć w Andorze 20 lat, albo mieszkać trzy lata bez przerwy i wziąć za żonę obywatelkę Andory. Poszedł drugą drogą. A jaką wskazuje swoim piłkarzem drogę do bramki? – Rzadko są mecze, kiedy mamy inicjatywę, robimy jednak małe kroki w tym kierunku. Chcemy być silni, mieć poukładaną strukturę obronną, wiedzieć jak zachowywać się bez piłki. Musimy także cieszyć się z tych chwil i sprawić, by rywal cierpiał. Wiedzieć, co zrobić z piłką. Gramy bezpośrednią piłkę, bardziej z konieczności niż z chęci – zaznaczył trener, który prowadził reprezentacją tego Królestwa w jednym w historii starciu z Polakami (2 czerwca 2012 roku).

Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności