Aktualności

Kluczowy mecz eliminacji. Jak pokonać Armenię?

Reprezentacja04.10.2017 
Pierwsze z dwóch ostatnich spotkań eliminacji mistrzostw świata ma być dla reprezentacji Polski potwierdzeniem aspiracji i jakości, która dała biało-czerwonym pozycję lidera. Jednak Armenia potrafiła w Erywaniu pokonać m.in. Czarnogórę, posiada w swoim składzie rozgrywającego z jednego z lepszych drużyn w Europie. Co więc muszą zrobić piłkarze Adama Nawałki, by do kraju wrócić z trzema punktami?

Wykorzystać stałe fragmenty gry

Nie da się ukryć, że to jeden z największych atutów reprezentacji Polski – dopracowanie schematów ruchów, wykorzystanie szybkości i zwinności zawodników oraz dokładnych dośrodkowań. Po rzutach rożnych strzelali Kamil Glik i Robert Lewandowski, ten drugi dołożył również trafienia z „jedenastek” i jednego rzutu wolnego. W sumie aż 11 z 18 goli padło ze stałych fragmentów, najwięcej ze wszystkich reprezentacji mistrzostw w eliminacjach strefy europejskiej. Dodatkową przewagą w meczu z Armenią może być fakt, że Polacy wygrywają aż 58% pojedynków w powietrzu, gdy Ormianie – 46%.

Wykorzystać braki kadrowe

W ostatnich trzech spotkaniach reprezentacja Armenii grała w ustawieniu z trójką środkowych obrońców. Problem gospodarzy czwartkowego meczu polega na tym, że większość tej formacji jest na starcie z Polską niedostępna. Warazdat Harojan i Gaël Andonian to ważne postacie swojej drużyny, lecz obrońcy padli ofiarą… agresywnego stylu własnego zespołu.

Pytanie, co w takiej sytuacji zrobi Artur Petrosjan. – Nie ukrywam, że mamy problemy w defensywie, ale w takim wypadku szansę dostaną inni – przyznał selekcjoner Ormian na przedmeczowej konferencji. Można więc uznać, że utrzyma taktykę, co Polakom może sprzyjać: brak zrozumienia w takim systemie powoduje, że często za jednym zawodnikiem podąża dwóch obrońców i tworzy się sporo miejsca. Ważne, by nie tylko Robert Lewandowski próbował do takich sytuacji doprowadzić.

Uważać na kontry i… strzały z dystansu

Pamiętacie gola strzelonego przez Ormian Polakom w meczu w Warszawie? Widzieliście ich honorowe trafienie w przegranym 1:4 spotkaniu z Danią? Za każdym razem piłka wpadała do siatki po strzałach z dystansu, tym chętnie drużyna Petrosjana zaskakuje swoich rywali. Potwierdza to statystyka: tylko trzy reprezentacje strzelały w tych eliminacjach gole ze średnio większej odległości niż Armenia.

To jednak tylko część ostrzeżenia w kwestii atutów rywali. Konferencja przedmeczowa Polaków była w sporym fragmencie poświęcona Henrichowi Mchitarjanowi, którego Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski doskonale znają ze wspólnej gry w Borussii Dortmund. Rozgrywający Manchesteru United ma lekkość i łatwość wykonywania trudnych zagrań, blisko prowadzi piłkę i w reprezentacji dostaje pełną swobodę. W ostatnich dwóch meczach Armenii to Mchitarjan miał najwięcej kluczowych podań i dryblingów.

Krycie indywidualne może nie być jednak najlepszym sposobem, ale taka organizacja gry, by 28-letni pomocnik zaliczał kontakty z piłką jak najdalej od bramki Polaków. Zresztą statystyki pokazują, że Armenia to zespół stawiający na indywidualności – w polskiej grupie tylko Czarnogórcy częściej od nich podejmują się dryblingu. Rozwiązaniem jest pressing oraz zmuszenie rywali do podań wstecznych – tak ich kontry będą traciły tempo oraz jakość.

Ruch i jeszcze więcej ruchu

O tym aspekcie wspominał na wtorkowej konferencji prasowej Robert Lewandowski. - Przy ustawieniu z jednym napastnikiem ważne jest, by druga linia robiła więcej ruchu bez piłki. Jeśli będziemy tworzyć wolną przestrzeń, to brak drugiego napastnika nie będzie odczuwalny. Istotne jest zabranie przeciwnika także po to, bym ja mógł otrzymać piłkę, strzelić gola – tłumaczył kapitan reprezentacji Polski. On wciąż czeka na pierwszego gola z akcji dla reprezentacji w 2017 roku.

W teorii wygląda to tak, że gdy Lewandowski robiąc ruch do środka pola, wyciąga za sobą jednego z obrońców, a w wolną strefę wbiega albo rozgrywający, albo jeden ze skrzydłowych. Sprawdzało się to w meczu z Rumunią, gdy z prostopadłych podań korzystali Błaszczykowski z Grosickim, a z Kazachstanem więcej miejsca miał Arkadiusz Milik. Tego ostatniego w Erywaniu zabraknie, lecz materiał do analizy poruszania się dał swoim kolegom naprawdę wart uwagi.

Jest jeden problem: w Erywaniu, mieście położonym 1000 metrów n.p.m., często przy dużym wysiłku zatyka piłkarzy drużyn przyjezdnych. Zwłaszcza w pierwszych kilkunastu minutach gospodarze starają się z tego skorzystać, narzucają wyższe tempo, podnoszą intensywność pressingu. Jednak sztab jest świadom, że ten szczegół może mieć ogromne znaczenie: stąd rozgrzewka może wyglądać trochę inaczej lub być nieco różna od tego, do czego przywykli piłkarze Adama Nawałki. Wszystko po to, by już na boisku nie pokazać rywalom ani przez chwilę, że w tworzeniu miejsca i okazji nagle zabrakło im tchu.

Przestawić się mentalnie

Przy założonym celu będącym tak blisko realizacji kwestia przygotowania mentalnego mogłaby być deprecjonowana. Jednak Adam Nawałka już na wstępie przedmeczowej konferencji powiedział, jak istotny jest to element. – Od samego początku drużyna była świadoma tego, co ma osiągnąć, swoich mocnych stron, jak i elementów, które nie były dobrze wykonywane. Presja może nam tylko pomóc, bo zawodnicy są doświadczeni, grali o bardzo dużą stawkę w świetnych drużynach – tłumaczył selekcjoner reprezentacji Polski.

Jednak nie da się ukryć, że obecne zgrupowanie i finisz eliminacji przypada dla niektórych piłkarzy w złym momencie. Chodzi o np. piłkarzy Legii Warszawa, rzadziej grających ostatnio Kamila Grosickiego, Piotra Zielińskiego, czy nawet przemęczonego intensywnym miesiącem Łukasza Piszczka. Obawy częściowo rozwiewa Robert Lewandowski mówiąc o Michale Pazdanie. – W reprezentacji a w klubie to inny zawodnik. Z Kazachstanem zagrał bezbłędnie. O niego się nie obawiam. Przyjeżdżając na kadrę zdaje sobie sprawę z kim ma grać, jak ma grać – chwalił obrońcę kapitan reprezentacji.

Podobnie jest w przypadku innych zawodników, co powinno kibiców w tym względzie uspokoić. Na przykład Zieliński stał się cichym liderem tego zespołu w obecnych eliminacjach, doświadczenie pozwala Piszczkowi na złapanie odpowiedniego skupienia pomimo możliwego zmęczenia, a Grosicki już kilka razy błyszczał najbardziej, gdy w niego wątpiono. I wreszcie kluczowy może okazać się powrót Grzegorza Krychowiaka: nie tylko przez pryzmat jego umiejętności, ale też mentalności, pewności siebie pokazywanej na boisku i przenoszącej się na jego kolegów. – Zespół zna mnie, ja znam ten zespół. Przerwa nie będzie miała żadnego wpływu na moją grę – w swoim stylu skomentował Krychowiak.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności