Aktualności
Kazachstan jako ostrzeżenie
– Nie przypominam tego meczu na każdym zgrupowaniu, ale tam nastąpiło pierwsze przesilenie po mistrzostwach Europy – mówi Adam Nawałka. Dla selekcjonera i reprezentacji Polski poniedziałkowe spotkanie z Kazachstanem to okazja na ostateczne zatarcie wspomnienia po nieudanym wyjeździe do Astany (2:2) na starcie eliminacji.
Przypomnijmy: po mistrzostwach Europy zakończonych porażką w rzutach karnych w ćwierćfinale z Portugalią biało-czerwoni wrócili do gry we wrześniu. Początek eliminacji mundialu przypadł na odległy wyjazd do Kazachstanu. Adam Nawałka i jego sztab starannie przygotowywali się do meczu, zespół trenował na sztucznej murawie zbliżonej do tej w Astanie. Ponadto uczulał swoich zawodników na agresywnie, zaczepnie grających gospodarzy.
Wszystko to zdawało się nie mieć znaczenia po pierwszej połowie meczu. Polacy dominowali, już w dziewiątej minucie gola strzelił Bartosz Kapustka, a przed przerwą rzut karny wykorzystał Robert Lewandowski. Dwubramkowa zaliczka do przerwy powinna wystarczyć polskiej drużynie na spokojne kontrolowanie reszty spotkania.
Problem w tym, że po raz pierwszy od dłuższego czasu biało-czerwoni kontrolę – jeden z kluczowych aspektów w planie Nawałki – stracili. Drużyna, która na EURO 2016 nie przegrywała ani przez minutę swojego udziału w turnieju, po przerwie w Astanie doznała nieoczekiwanej zapaści. Letarg wykorzystał Siergiej Chiżniczenko, który w siedem minut dwoma golami wyrównał stan meczu. Polacy w dalszej części dominowali, mieli sytuacje, które mogły dać im cenne zwycięstwo, ale ostatecznie wynik nie uległ zmianie. Co gorsza, czterech kluczowych piłkarzy – Robert Lewandowski, Kamil Glik, Łukasz Piszczek i Piotr Zieliński – obejrzało żółte kartki.
– Jesteśmy rozczarowani tym wynikiem, jednak nie ma co popadać w pesymizm. Zabrakło konsekwencji i cierpliwości, ale kubeł zimnej wody przyda nam się wszystkim. Tak doświadczona drużyna nie może tracić dwóch goli. Zawodnicy są źli, bo wypracowaliśmy bardzo dużo sytuacji. Trzeba przyjąć to na klatę, przed nami kolejne mecze. Jedziemy dalej, bo to początek eliminacji. Przez myśl nie przechodzi mi, że możemy nie awansować na mundial – mówił wtedy Nawałka.
Sytuacja rok później jest zgoła inna. Mimo wrześniowej porażki z Danią Polacy są nadal liderami grupy, po nieszczęściu w Astanie wygrali pięć kolejnych spotkań, w tym trudne wyjazdy do Rumunii i Czarnogóry. – Każda drużyna przechodzi słabszy okres po międzynarodowym turnieju. My wyszliśmy z tego obronną ręką, mocniejsi – zapewnia selekcjoner reprezentacji.
Najwięcej uwag Nawałka miał do sytuacji w których jego piłkarze wdawali się w agresywną grę rywali, reagując na ich wślizgi, później oszczędzanie czasu. Wtedy Polacy obejrzeli cztery żółte kartki po pięciu przewinieniach, a Kazachowie fauli popełnili aż 25. Od tego czasu selekcjoner jeszcze większą uwagę skupia na zachowaniu swoich zawodników, stanowczo zabrania im sprzeczek czy kwestionowania decyzji sędziego. Przy zasadzie, że w eliminacjach dwie żółte kartki oznaczają mecz pauzy, limit błędu jest minimalny.
– Każdy zdaje sobie sprawę, jak ma wyglądać przygotowanie do meczu pod względem mentalnym, a potem jaka powinna być rywalizacja sportowa, jeżeli chodzi o determinację – kończy Adam Nawałka.
Michał Zachodny