Aktualności

Kadra przed Kolumbią: kontrola piłki i emocji

Reprezentacja21.06.2018 
Nieobecne spojrzenia, blade twarze i chęć przemyślenia tego, co stało się w Moskwie – tak wyglądał powrót reprezentacji Polski do Soczi. – Wróciliśmy jednak z przekonaniem, że czasem o porażce najlepiej jest mówić jak najmniej – powiedział Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej już następnego dnia.

Każdy chciał mieć chwilę dla siebie. Ale im bliżej było lądowania w Soczi, tym więcej tworzyło się grupek, rozmawiających o meczu. Sztab też nie zasnął spokojnie po powrocie do hotelu, ale szybko poprosił o dostawienie do sali odpraw tablicy magnetycznej, by rozwikłać problemy, które pojawiły się w trakcie spotkania z Senegalem.

Tych problemów było mnóstwo i tego nikt w sztabie czy w drużynie nie kwestionuje. W środę odprawa taktyczna dotyczyła właśnie nich, ale rozliczać zespołu i indywidualności nie trzeba było, bo przekonanie o nie pokazaniu maksimum możliwości nadal jest powszechne. Teraz to odczucie – i złość na siebie – ma zostać przekute na występ, który zadowoli wszystkich.

Dwa lata temu po ostatnim meczu w EURO 2016 piłkarze zastanawiali się, czy nie lepiej było zaatakować Portugalii i tym samym zaryzykować zanim doszło do rzutów karnych. Teraz odczucie po spotkaniu z Senegalem było podobne: cokolwiek sparaliżowało biało-czerwonych spowodowało, że nie decydowali się oni na trudne rozwiązania, grali wolno i przewidywalnie.

Aliou Cisse, selekcjoner Senegalu, doskonale wiedział, jak i gdzie zabrać Polakom powietrze, by na boisku jako zespół nie mogli oddychać pełną piersią. Dlatego po tym meczu statystyki m.in. dryblingów były najgorsze od czterech lat (tylko cztery udane), dlatego ponad połowa podań była skierowana w poprzek, a tylko co trzecie do przodu.

Ale to, że taka refleksja o braku ryzyka przyszła teraz daje szansę sprawdzenia, czy zespół może pokazać coś więcej. Na przykład zagrywając piłkę na wolne pole, na dobieg, a nie do nogi kolegi. Tego typu atakowania zespół douczał się w Arłamowie, pokazywał to w ostatnich meczach towarzyskich.

Analizę mógł ułatwić fakt, że w Moskwie nastąpiło całkowite niepowodzenie. Nie było jednego pozytywu, którego można się chwycić lub za nim schować. Każdy bez wyjątku musi wejść, wrócić na poziom wyżej. Także reakcja selekcjonera jest trochę mniej skomplikowana: czy dokonując zmian, czy nawet utrzymując wyjściowy system i skład będzie wymagał jednej podstawowej rzeczy – reakcji.

Tak było we wrześniu ubiegłego roku, gdy w fatalnym stylu Polska uległa 0:4 Danii, by po kilku dniach pokonać Kazachstan (3:0). Oczywiście, że wtedy drugi rywal był łatwiejszy od tego, który czeka na drużynę Adama Nawałki w niedzielę, ale najistotniejsze w tym wszystkim była wówczas reakcja. I składu, który wewnętrznymi rozmowami poukładał wszystkie nieścisłości, i trenera, który dokonał zmian w wyjściowym składzie. Wtedy właśnie wprowadzeni Maciej Rybus, Maciej Makuszewski i Arkadiusz Milik stworzyli pierwszego gola.

Ta drużyna ma doświadczenie dobrego turnieju – w składzie na EURO 2016 było 15 zawodników, którzy są w Rosji – ale też złego, ponieważ w mistrzostwach Europy uczestniczyło sześciu piłkarzy, którzy zagrali z Senegalem. – Drużyny nie buduje się rok, czy dwa. Jesteśmy młodą drużyną, która na tym turnieju naprawdę zebrała dużo doświadczenia i wiele się nauczyła. Teraz nie zaczynamy od zera i wierzę, że będziemy szli do przodu – mówił po porażce 0:1 z Czechami Robert Lewandowski. I on, i cała reprezentacja jest obecnie znacznie dalej, niż była wtedy. Również to kapitan oraz reszta liderów – Wojciech Szczęsny, Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek, Kamil Grosicki i Maciej Rybus – muszą sprawić, by nie było nawet większego rozczarowania, niż te, które towarzyszyło klęsce w EURO 2012.

Koniec końców to również kwestia wiary: w drużynę, w trenera i w to, że uda im się odwrócić sytuację. Ten zespół nie gra bezbłędnie, ale potrafi znacznie skuteczniej minimalizować liczbę swoich pomyłek. A przede wszystkim – ma umiejętność kontroli spotkań, której nagle się przecież nie wyzbył, nie zapomniał tego. Teraz właśnie to słowo jest kluczowe – kontrolować to, co dzieje się w najbliższych dniach, kontrolować emocje, kontrolować taktykę, pozycje na boisku, piłkę w posiadaniu i gdy będzie miał ją przeciwnik. Rozegrać tak mecz z Kolumbią, a później z Japonią i szanse na awans do fazy pucharowej wrócą.

Michał Zachodny, Soczi

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności