Reprezentacja Polski nie straciła jeszcze gola w eliminacjach mistrzostw Europy 2020 i duża w tym zasługa także Jana Bednarka, który – obok Kamila Glika – wyrasta na filar biało-czerwonej defensywy. 23-letni obrońca rozegrał bardzo dobre zawody również w Skopje, gdzie kadra selekcjonera Jerzego Brzęczka pokonała 1:0 Macedonię Północną i umocniła się na pierwszym miejscu w tabeli grupy G.
– To było trudne spotkanie. Zwłaszcza w pierwszej połowie gra nam się nie kleiła. Biegaliśmy w tym samym tempie, nie było przyspieszenia i dynamiki z naszej strony, gdy przechodziliśmy z fazy bronienia do atakowania. To było największym mankamentem. Sukces rodzi się jednak w bólach. Doskonale wiedzieliśmy, że w Skopje będzie bardzo ciężko i możemy cierpieć. Powtarzaliśmy sobie, że kluczem do zwycięstwa będzie przede wszystkim zagranie na zero z tyłu i tak też się stało. Daliśmy się przeciwnikowi wyszumieć, pozwoliliśmy myśleć, że kontroluje mecz, ale nie dopuściliśmy do klarownych sytuacji i nic nam nie zrobił. Myślę, że na koniec eliminacji nikt nie będzie pamiętał, czy z Macedonią Północną zagraliśmy pięknie, czy brzydko, ponieważ najważniejsze były trzy punkty, a nam udało się je zdobyć – powiedział po zakończeniu spotkania Jan Bednarek, który zwłaszcza w drugiej połowie dwoił się i troił, aby blokować strzały przeciwników na bramkę Łukasza Fabiańskiego.
– Tego się ode mnie wymaga, abym bronił drużynę przed stratą gola. Staram się jak najlepiej ustawiać, podpowiadać kolegom i ratować zespół, kiedy tylko mogę. W Skopje się udało, zagraliśmy na zero z tyłu. Nie ma co jednak przypisywać zasług jednemu zawodnikowi, a całej drużynie. Mimo że nie było łatwo, każdy walczył, wzajemnie się wspierał i w mękach wywalczyliśmy trzy punkty. Fajnie, że o losie meczu nie decyduje tylko pierwsza jedenastka, a również rezerwowi. To świadczy o naszej sile. Krzysiek Piątek nie obrażał się, że zaczął mecz na ławce, a wszedł na boisko i dam nam zwycięstwo. Chwała mu za to – podsumował Jan Bednarek.