Aktualności
Honorowi biało-czerwoni
Na mistrzostwach świata w 2002 roku Polacy na inaugurację rozgrywek w grupie D przegrali na Pusan Asiad Stadium 0:2 z Koreą Południową. Następnie polegli w Chŏnju 0:4 z Portugalią, a prawdziwą lekcję futbolu naszym obrońcom dał Pedro Pauleta, który zdobył hat-tricka. Ostatnie trafienie było dziełem Manuela Rui Costy. Biało-czerwoni wiedzieli już, że mundial się dla nich kończy, ale do rozegrania został jeszcze mecz – o honor ze Stanami Zjednoczonymi. Trener Jerzy Engel dokonał rewolucji w składzie, na ławce rezerwowych posadził sześciu podstawowych zawodników (Jerzy Dudek, Tomasz Hajto, Jacek Bąk, Michał Żewłakow, Piotr Świerczewski oraz Radosław Kałużny) i dał szansę zmiennikom, którzy nie zawiedli. Na Daejon World Cup Stadium wygrali 3:1, a łupem bramkowym podzielili się Emmanuel Olisadebe, Paweł Kryszałowicz i Marcin Żewłakow. Honorowe trafienie dla rywali zaliczył z kolei Landon Donovan.
Na mundialu w Niemczech w 2006 roku na dzień dobry przegraliśmy w Gelsenkirchen z Ekwadorem 0:2. Rozczarowanie było tym większe, że pół roku wcześniej pokonaliśmy tego samego rywala w towarzyskim meczu w Barcelonie 3:0. Tym razem trzeba było jednak uznać wyższość „Trójkolorowych”. W drugim spotkaniu zmierzyliśmy się w Dortmundzie z Niemcami i rozegraliśmy dobre zawody. Gola w doliczonym czasie gry strzelił jednak rezerwowy Oliver Neuville i ponownie zostaliśmy bez punktów. Mecz o honor to starcie z Kostaryką. Paweł Janas nie eksperymentował ze składem, postawił na swoją „żelazną jedenastkę”, która wygrała 2:1 Co ciekawe, egzekutorami nie byli Euzebiusz Smolarek, Maciej Żurawski czy Ireneusz Jeleń, a środkowy obrońca Bartosz Bosacki.
Dzisiaj honor biało-czerwonych ponownie został zachowany. Reprezentacja Adama Nawałki pokonała w Wołgogradzie 1:0 walczącą jeszcze o awans z grupy Japonię po golu Jana Bednarka. Po porażkach z Senegalem i Kolumbią wlało to choć trochę radości w serca kibiców.