Aktualności
Hertha gromi Union w derbach. Kwadrans Piątka
Drugi mecz po wznowieniu rozgrywek Bundesligi i Krzysztof Piątek ponownie zasiadł na ławce rezerwowych Herthy BSC. Reprezentant Polski na pewno nie tak to sobie wszystko wyobrażał, w końcu przeszedł z AC Milan do Niemiec po to, aby w końcu regularnie grać i strzelać gole. Na razie 24-letni napastnik musi się jednak uzbroić w cierpliwość. Przed tygodniem, w premierowym meczu po wznowieniu sezonu, w ataku Herthy na wyjazdowe starcie z TSG 1899 Hoffenheim trener Bruno Labbadia niespodziewanie postawił na Vedada Ibisevicia. 35-latek nie zawiódł i na PreZero Arena był jedną z najjaśniejszych postaci w barwach zespołu z Berlina. Bardzo aktywny pod bramką Olivera Baumanna, raz po raz stwarzał zagrożenie. W dodatku po godzinie gry strzelił gola głową, a Hertha ostatecznie wygrała przekonywująco, bo aż 3:0. Labbadia triumfował, mimo że początkowo dziennikarze i eksperci pukali się w czoło, gdy zobaczyli w pierwszym składzie Ibisevicia, a nie Piątka. Nos nie zawiódł jednak 54-letniego szkoleniowca.
Nie ma co się dziwić, że po tak udanym początku, Labbadia nie zamierzał nic zmieniać w składzie na piątkowe derby Berlina z Unionem. Wystawił dokładnie taką samą jedenastkę, na bardzo prestiżowy mecz. „Możesz przegrać z każdym, ale nie w starciu derbowym” – zwykli mawiać kibice. Do takich starć z dodatkową motywacją podchodzą również piłkarze. I to było widać od samego początku spotkania na Stadionie Olimpijskim. W pierwszej połowie obydwie drużyny jeszcze się badały i żadnej z nich nie udało się udokumentować swojej przewagi golem.
W drugiej odsłonie głos należał już jednak tylko do gospodarzy. Hertha rozpoczęła z wielkim rozmachem. W 51. minucie do głosu znowu doszedł Vedad Ibisević, który wykorzystał dośrodkowanie z lewej strony pola karnego Marvina Plattenhardta i pięknym strzałem głową pokonał Rafała Gikiewicza. Polski bramkarz, który tradycyjnie już rozegrał całe spotkanie, nie miał żadnych szans.
Zaledwie 60 sekund później na tablicy wyników było już 2:0. Kapitalnym prostopadłym podaniem z głębi pola, jeszcze z własnej połowy boiska, popisał się Ibisević, a swoją szybkość wykorzystał Dodi Lukebakio. Belg uciekł obrońcom Herthy, minął Gikiewicza i posłał futbolówkę do pustej bramki, mimo że kąt był naprawdę ostry. Były klubowy kolega Dawida Kownackiego z Fortuny Duesseldorf, który zagrał również przeciwko Polsce na mistrzostwach Europy U-21 we Włoszech w 2019 roku, pokazał wielką klasę.
Bohaterem ponownie był jednak Ibisević, który do gola i asysty w 61. minucie dorzucił kolejne celne podanie. Po zamieszaniu w polu karnym Unionu 35-latek przytomnie zgrał piłkę przed pole karne do Matheusa Cunha, a ten precyzyjnym strzałem prawą nogą ponownie nie dał szans Gikiewiczowi.
Na kwadrans przed końcem spotkania Ibisevicia zmienił Krzysztof Piątek i gdyby mecz rozgrywany był przy obecności kibiców, reprezentant Bośni i Hercegowiny z pewnością otrzymałby owację na stojąco. A tak fani Herthy, w „tej nowej rzeczywistości”, docenili jego grę… na oficjalnych kontach klubu w mediach społecznościowych. „Nowy, stary bohater!” – wiwatowali.
Piątek zaciskał zęby i widać było, że chce się przełamać właśnie w… piątek. Polak był aktywny, ale do bramki Gikiewicza jednak nie trafił. W 77. minucie wynik spotkania strzałem głową ustalił Dedryck Boyata, a drugą asystę, tym razem z rzutu rożnego, zaliczył Plattenhardt.
Po piątkowej wygranej w derbach Hertha, która ma teraz w dorobku 34 punkty, awansowała na dziesiąte miejsce w tabeli Bundesligi. Union jest dwunasty i ma o cztery „oczka” mniej. Końcówka sezonu będzie naprawdę ciekawa i to nie tylko na szczycie tabeli.
Fot.: East News