Aktualności
Grande Wojciech Szczęsny! Polak na szczycie swojej formy
Przyjście do Juventusu Maurizio Sarriego, zwolennika ofensywnej gry, zwiastowało zmianę stylu piłkarzy z Turynu. Wdrażanie w życie „Starej Damy” pojęcia „sarrismo”, filozofii utożsamianej – jak sama nazwa mówi – od nowego szkoleniowca „Bianconerich”, niosło ze sobą koncentrację na kreatywności w ataku, a nie skutecznej obronie, co było od lat znakiem firmowym Juventusu, zarówno tego prowadzonego przez Antonio Conte, jak i Massimiliano Allegriego. Juventus już nie broni jak kiedyś, konsekwencją czego są częściej niż zwykle tracone bramki. Lepszą defensywę od mistrzów Włoch ma Inter Mediolan, identyczną liczbę bramek straciły dwa rzymskie kluby – Lazio oraz AS Roma.
Efektywny i efektowny
Goli straconych przez Juventus mogło być więcej, gdyby nie wysoka forma Wojciecha Szczęsnego. Polak dał się pokonać dziesięć razy w dziesięciu spotkaniach (pozostałe gole spadają na konto Gianluigiego Buffona). Polak, jak na zawodnika grającego w bramce Juve, często poddawany jest próbie przez rywali. Przeciwnicy uderzali na bramkę Szczęsnego 52 razy, on sam zaliczył 42 parady – skuteczność tych obron wynosi blisko 81 procent. Dla porównania, Samir Handanović z Interu zaliczył 37 interwencji (procent skutecznych obron – 75), Alex Meret z Napoli 26 (skuteczność 65 procentowa), Gianluigi Donnarumma z Milanu 40 (69 procent), Thomas Strakosha z Lazio Rzym 49 (77 procent), Pau Lopez z AS Romy 42 (74 procent).
Skuteczne interwencje to jedno, Szczęsny w ostatnim czasie gra tyleż efektywnie, co efektownie. Najlepsze w wykonaniu polskiego bramkarza były mecz z Milanem, kiedy powstrzymał siedem strzałów mediolańczyków, kilka razy broniąc kapitalnie. A także starcie przeciwko Atalancie Bergamo, gdzie w pierwszej połowie tylko w sobie wiadomy sposób odbił strzał głową Mario Pasalicia. W tym spotkaniu zmuszony był do interwencji sześciokrotnie. Następnie, siłą rozpędu, zbudowany wcześniejszymi bardzo dobrymi pojedynkami, zatrzymał strzał z rzutu karnego Ciro Immobile z Lazio Rzym, potem zaś dobitkę, choć wcześniej sfaulował w polu karnym Joaquina Correę.
Reprezentant Polski ewidentnie rośnie w siłę w Juventusie. Kiedy tylko może, to od razu pokazuje, że nie tylko gracze z przednich formacji „Starej Damy” zasługują na wyróżnienie. I udowadnia, że nie znalazł się w stolicy Piemontu przez przypadek. – To fantastyczny facet. Muszę przyznać, że zmusił mnie do ciężkiej pracy. W Rzymie siedziałem na ławce, a grałem w reprezentacji Brazylii – to nie było łatwe. Wtedy wiele się nauczyłem od Szczęsnego. On ode mnie też. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Wiem, że kilka tygodni temu żartował ze mnie. Mówił, że w Romie posadził Alissona, czyli najlepszego bramkarza na świecie, a w Juventusie Buffona – najlepszego golkipera w historii. Twierdził, że wobec tego jest bramkarzem wszech czasów. To gość, który ma duży dystans do siebie i nie bierze wszystkiego na poważnie – mówił Allison Becker podczas gali „France Football”, na której wręczano Złotą Piłkę.
Szczęsny ceniony za bramkarskie umiejętności
Co ciekawe, Becker wskazał Polaka jako jedną z trzech osób, obok Didy i Juergena Kloppa, które miały wpływ na jego karierę.
Klasę polskiego golkipera zaczynają doceniać ludzie świata futbolu. Eksperci stacji telewizyjnej ESPN przygotowali klasyfikację najlepszych bramkarzy. Z ich głosowania wyszło, że 29-latek to szósty bramkarz globu. Wyprzedził m.in. Kepę Arrizabalagę, Hugo Llorisa, Davida de Geę i Andre Onanę.
– Miałem przyjemność spotkać się z Massimiliano Allegrim, który powiedział mi, dlaczego to Polak został wybrany zastępcą Buffona. Dziś, patrząc przez ten pryzmat, nie uważam, żeby to była sensacja. Wojtek to potwierdza, że może grać dla takiego klubu jak Juventus. Poprzeczkę zawieszono ma wysoko. To naturalny następca legendy – powiedział w programie „Polska szkoła bramkarzy” były trener golkiperów reprezentacji Polski Andrzej Dawidziuk.
Dodajmy, że Szczęsny w tym sezonie ligowym cztery razy zagrał na zero z tyłu. Kolejna szansa na czyste konto nadarzy się w niedzielę, kiedy to Juventus podejmie u siebie Udinese (godz. 15:00, transmisja w Eleven Sports 2).
Piotr Wiśniewski