Aktualności

Dekada wykonywanych jedenastek Roberta Lewandowskiego w kadrze

Reprezentacja21.08.2020 
Wpisując w wyszukiwarkę frazę „rzuty karne Roberta Lewandowskiego” otrzymujemy prawie 340 tysięcy odpowiedzi i różne spojrzenia na to, jak kapitan i najlepszy strzelec reprezentacji Polski wykonuje jedenastki. Aż trudno uwierzyć, ale nawet w biało-czerwonych kadrach od pierwszego podejścia minęło już dziesięć lat i oczywiście wynik napastnika jest rekordowy.

Miał być gol Jacka Kiełba – jedyny w dwóch występach w kadrze – ale sędzia zadecydował wcześniej, niż piłka wpadła do siatki po uderzeniu skrzydłowego. Rzut karny i szansa dla Roberta Lewandowskiego na przełamanie, którego potrzebował. Właśnie przeżywał serię jedenastu spotkań bez strzelonego gola w kadrze, ostatnią tak długą. Nie było specjalnego nabiegu z którego jest znany teraz, wręcz wykonanie wygląda, jakby Polak się spieszył. Sprintem ruszył do piłki i pewnie uderzył obok słupka – to akurat się nie zmieniło.

Tamten turniej w Tajlandii był kolejną z audycji na miejsce w ataku reprezentacji Polski na EURO 2012. Mało kto pamięta, ale Lewandowski rywalizował wówczas z Pawłem Brożkiem i Marcinem Robakiem, którzy w wieku 27 i 28 lat wydawali się być u szczytu swoich możliwości, swoich karier. Jednak to młodszy kolega był na krzywej wznoszącej, zwłaszcza w 2010 roku, gdy został królem strzelców Ekstraklasy, mistrzem Polski i bohaterem transferu do Borussii Dortmund.

A co z rzutami karnymi? We wrześniu tego roku Polska grała z Australią w Krakowie. Najpierw gospodarze stracili gola, by po kilku minutach odzyskać remis po tym, jak Lewandowski wyprzedził obrońcę i ładnym, zaskakującym uderzeniem pokonał bramkarza rywali. Sytuacja niemal powtórzyła się kilkanaście minut później, ale już z rzutami karnymi: najpierw swoją jedenastkę wykorzystali Australijczycy, następnie do piłki podszedł Lewandowski. Znów szybki nabieg, bez charakterystycznego, ale dodanego po kilku kolejnych latach zatrzymania, lecz tym razem został przez Adama Federiciego zatrzymany. To z kolei oznaczało kolejną, dwu i pół letnią przerwę od rzutów karnych w reprezentacji.

Wrócił do tego przywileju lub obowiązku dwoma trafieniami już u następnego selekcjonera, Waldemara Fornalika, przeciwko San Marino w marcu 2013 roku. I tak jak za pierwszym razem w kadrze wtedy również potrzebował przełamania po drugiej najdłuższej serii bez gola w biało-czerwonych barwach. Minęło dziewięć spotkań od bramki zdobytej z Grecją na mistrzostwach Europy, reprezentacja zbliżała się do półmetka eliminacji mundialu w Brazylii, a on wciąż był bez gola. On, czyli król strzelców dwóch kolejnych europejskich kwalifikacji, do EURO 2016 i MŚ 2018.

<<<RZUTY KARNE TO NIE LOTERIA. PRZECZYTAJ ANALIZĘ>>>

Gdy stawał naprzeciw bramkarza reprezentacji San Marino, kibice byli już sfrustrowani. Mijało 20 minut bez bramki strzelonej outsiderowi, ledwie kilka dni po dotkliwej porażce z Ukrainą. Słychać było gwizdy, gdy Polacy rozgrywali swoje ataki i szukali pierwszego gola. Lewandowski przy wykonaniu jedenastki już zachowuje się inaczej: dokłada odskok do lewej strony. Jeszcze pierwszy pojedynek z bramkarzem rywali nie wyszedł tak pewnie, bo golkiper niemal wyłapał płaskie uderzenie. Jednak w drugiej połowie nawet wyjście dwa metry przed linię bramkową mu nie pomogło, napastnik uderzył tak mocno, że nie do obrony.

Częścią imponującego dorobku Lewandowskiego z kolejnych eliminacji był fakt, że ani razu nie trafił z jedenastu metrów. W trakcie EURO 2016 podchodził do piłki dwukrotnie w seriach rzutów karnych i dwukrotnie się nie pomylił. A w drodze na mistrzostwa świata w Rosji już ten dorobek rósł niemal z meczu na mecz: sześć z szesnastu zdobytych bramek to uderzenia z jedenastego metra. Ostatnia dotychczas wykonana to już z eliminacji EURO 2020, gdy pokonał bramkarza Izraela. Z odskokiem, z zatrzymaniem, ciągłym patrzeniem i wyczekiwaniem na ruch rywala.


To, co rzuca się w oczy przy rzutach karnych Lewandowskiego to nie tylko sposób wykonania, lecz samo plasowanie piłki. Analitycy spoglądając na statystykę dostrzegają w jedenastkach bowiem dwie rzeczy. Po pierwsze, to najbardziej niesprawiedliwy przepis w futbolu, bo oznacza ok. 75-procentową szansę na gola za przewinienie, które przecież zdarza się, że nawet nie jest zablokowaniem znacznie lepszej okazji. Po drugie, z perspektywy wykonawcy skuteczność można podnieść uderzając właśnie tam, gdzie trafia Lewandowski – przy jednym lub drugim słupku. Oczywiście to tylko teoretyczne podstawy, które niejako wdraża w swój sposób wykonania napastnik reprezentacji Polski, wygrywając także pojedynek psychologiczny z bramkarzem, kontrolując jego ruchy i samemu zwlekając z kierunkiem uderzenia.

Dziś to Lewandowski jest przykładem sposobu wykorzystywania rzutów karnych, powstają analityczne filmy i znacznie obszerniejsze teksty niż ten. Tymczasem sam napastnik prośby o wytłumaczenie swojego sekretu komentuje uśmiechem i stwierdzeniem, że przecież nic nie ukrywa. Faktycznie, rzut karny to ze wszystkich pojedynków w meczu piłkarskim ten najbardziej „odkryty”: uwaga wszystkich jest skupiona na dwóch zawodników i piłce, nic i nikt im nie przeszkadza. To, że Lewandowski do takiego stopnia z tych okazji korzysta w klubie i w kadrze świadczy tylko o jego jakości.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności